Tak Stępień przeżywała żałobę po stracie synka. Wychodziła z domu tylko w jednym celu
Kamil Frątczak
23 lipca 2023, 18:32·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 23 lipca 2023, 18:32
Magdalena Stępień powoli "wychodzi na prostą". Niespełna rok temu modelka pochowała swojego ukochanego synka, który przegrał walkę z nowotworem. W najnowszym wywiadzie zdradziła, jak zmieniło się jej życie po śmierci Oliwiera. Wspomniała również o tym, jak radziła sobie z żałobą.
Reklama.
Reklama.
Niektórzy psycholodzy twierdzą, że najgorszą traumą, jaką może doświadczyć człowiek, jest utrata rodzica. Gorsza od tego jest tylko i wyłącznie śmierć dziecka. W tej jakże dramatycznej sytuacji znalazła się Magdalena Stępień. W 2022 roku zmarł Oliwier, jej ukochany synek. Maluch odszedł po walce z rzadkim nowotworem wątroby.
Modelka wcześniej zrobiła wszystko, co mogła, aby stan zdrowia jej dziecka się polepszył. Zorganizowała zbiórkę pieniędzy na jego leczenie i poleciała z nim do Izraela. Jednak najgorsze stało się 27 lipca. Gdy chłopiec zmarł, jego matka przekazała zebrane pieniądze innym potrzebującym dzieciom.
Tak Stępień przechodziła żałobę po Oliwierze. Chodziła ciągle na cmentarz
Była partnerka Jakuba Rzeźniczaka przez ostatnie dwanaście miesięcy nieraz wielokrotnie publikowała posty, w których dzieliła się swoimi emocjami. Jak sama tłumaczyła, pisanie o swoich uczuciach pomogło jej w procesie terapeutycznym. Teraz w najnowszym wywiadzie dla portalu eDziecko opowiedziała o zmianach, których doświadczyła od tamtego tragicznego dnia.
"Wiem, że Oliwier nade mną czuwa i nie da mnie skrzywdzić. Walczyłam o niego do ostatniego dnia, do ostatniego tchu (...) Na początku było dramatycznie. Tak naprawdę świat mi się zawalił totalnie. Nie wiedziałam, jak się odnaleźć w tej nowej rzeczywistości już bez Oliwiera, ale jakaś taka wewnętrzna siła i poczucie, że Oliwier wspiera mnie i chce, żebym nadal żyła i zrobiła coś nie tylko dla siebie, ale również też dla innych, dawała mi nadzieję na lepsze jutro i dawała mi taką siłę, żeby jednak wstać z tego łóżka" – przyznała.
Czytaj także:
W trakcie rozmowy Stępień wspomniała, jak przechodziła przez proces żałoby. Jak się okazało, na samym początku wychodziła z domu tylko w jednym celu, a właściwie kierunku... na cmentarz. I to kilka razy dziennie. Tam, nad grobem swojego jedynego dziecka rozmawiała z nim, co pomagało jej przeżyć każdy kolejny dzień.
Celebrytka po śmierci Oliwiera część jego rzeczy postanowiła oddać innym potrzebującym dzieciom. Pomimo wszystko, niektórych z nich nie była w stanie się pozbyć. Zdradziła, że kiedyś przyjdzie na to czas, jednak na ten moment nie jest jeszcze w stanie tego zrobić.
"One by leżały, patrzyłabym na nie i bym jeszcze bardziej cierpiała, że nie mogę ich mu ubrać. A tak, wiedziałam, że będą służyły innym dzieciom i te dzieci będą w nich chodzić i Oliwierek będzie patrzył na nich z góry i mówił, fajnie, że służą komuś te wszystkie rzeczy i zabawki (...) To miejsce, gdzie przebierałam Oliwiera, cały przewijak, jakieś rzeczy nadal stoją. To jest nietknięte. Czekam na odpowiedni moment, żeby to przekazać komuś, kto tego będzie na pewno potrzebował, ale jeszcze nie do końca jestem na to gotowa" –podsumowała.
Ja tak naprawdę codziennie wychodziłam z domu i szłam na cmentarza. Tam sobie siedziałam (...) Pamiętam momenty, kiedy moje życie na początku toczyło się od wyjścia z domu do pójścia na cmentarz, gdzie spędzałam większość dnia. Chodziła tam 3-4 razy dziennie (...) Rozmawiałam wtedy z Oliwierem i próbowałam jakoś egzystować.