Janusz Palikot po tym, jak Wanda Nowicka nie zrezygnowała z funkcji wicemarszałka Sejmu, apeluje o to, by wyrzucić ją z klubu Ruch Palikota. To może dla niej oznaczać nawet koniec w polityce. Ale Nowickiej to nie rusza: – Poszłam do Sejmu, bo ludzie mnie wybrali. Będę działała na rzecz praw kobiet, edukacji seksualnej. Jak nie tak, to inaczej.
Wicemarszałkini wraz z Anną Grodzką była gościem Katarzyny Kolendy-Zaleskiej w "Faktach po faktach". Jak wyjaśniła w programie Nowicka, dla Palikota jej decyzja była zaskakująca, bo posłanka nie zdążyła go o tym poinformować wcześniej.
Kolenda-Zaleska próbowała dowiedzieć się dlaczego Nowicka nie powiedziała o tym liderowi partii, ale posłanka krótko ucięła pytanie, stwierdzając, że "w trakcie 10-minutowej rozmowy nie wszystkie tematy da się poruszyć". Jednocześnie Anna Grodzka, która miała być kandydatem Ruchu Palikota na wicemarszałka po planowanej rezygnacji Nowickiej, zapewniała, że szanuje decyzję swojej partyjnej koleżanki. – Wanda wahała się długo, ja też nie wiedziałam, jaka ta decyzja będzie. Od wielu lat znam Wandę. Szanuję ją i dlatego uważam, że to musiała być jej autonomiczna decyzja, dlatego żadnej presji z mojej strony nie było, chociaż wcześniej o tym rozmawiałyśmy – zapewniała Grodzka.
Wanda Nowicka wyjaśniała też, dlaczego ostatecznie nie zrezygnowała, choć deklarowała, że tak zrobi. – 10 dni temu, kiedy prezydium Sejmu usiłowało wywrzeć na mnie presję, żebym zrezygnowała jeszcze przed głosowaniem, ja kategorycznie odmówiłam. I wtedy powiedziałam, że zrezygnuję, ale zmieniłam zdanie. Dlaczego? Wtedy, kiedy była ta rozmowa i byłam pod ogromną presją wszystkich tych mężczyzn z prezydium, traktowałam to osobiście i nie widziałam innej możliwości, choć nie zgadzałam się z tym, jak zostałam potraktowana. Myślałam wtedy, że nie mam wyjścia – opowiadała Nowicka. – Ale po głosach wsparcia środowisk, które reprezentuję, że nie powinnam rezygnować, odebrałam to w sposób symboliczny i doszłam do wniosku, że jeśli walczę o prawa kobiet, a nie umiem walczyć o swoje, to tracę. W tym momencie stało się to dla mnie sprawą środowiskową i zaczęłam się wahać – wyjaśniała posłanka.
Zarazem Nowicka przyznała, że ma świadomość, iż taka decyzja może być dla niej końcem w polityce. – Polska polityka jest polityką partyjną. Albo się jest w partii i tym samym w parlamencie, albo się nie jest. Ja, podejmując decyzję, liczę się ze wszystkimi skutkami, również negatywnymi. Wciąż wierzę, choć mam wątpliwości, że politykę da się budować na wartościach, a nie tylko politykierstwie, kto kogo załatwił – tłumaczyła obecna wicemarszałek z Ruchu Palikota. – Z tego punktu widzenia nie
uważam, bym była przegrana. Ja będę robiła to, co robię – zapowiedziała Nowicka. Później dodała też, że "do Sejmu trafiła, bo wybrali ją ludzie", ale jeśli już nie wróci do parlamentu, będzie robić dalej to samo. – Nie ma dramatu, jak nie tak, to inaczej – rzuciła krótko.
Zaznaczyła też, że jeśli w następnych wyborach nie znajdzie dla siebie miejsca w polityce, być może założy inną inicjatywę polityczną lub organizację pozarządową. – Walczyć o prawa kobiet można w różny sposób. Dla mnie bycie w partii jest środkiem do realizacji celu, a nie celem – mówiła Wanda Nowicka.
Wówczas Katarzyna Kolenda-Zaleska zadała Annie Grodzkiej pytanie, które wisiało w powietrzu: czy Wanda Nowicka powinna zostać usunięta z partii. Grodzka stwierdziła jednak, że nie wie, jak zagłosuje, choć przyznała, że obecna sytuacja "to problem dla klubu". – Zastanowię się, jak głosować. Może się wstrzymam. Daję wyraz moim rozterkom, bo jakoś trzeba z tej trudnej sytuacji wyjść – oceniła posłanka.
Poruszono też temat ewentualnej współpracy między Wandą Nowicką i Ruchem Palikota. Katarzyna Kolenda-Zaleska dopytywała, jak taka współpraca miałaby wyglądać, skoro Janusz Palikot wzywa do wyrzucenia Nowickiej z klubu. – Powiem tak: do tanga trzeba dwojga, ja jestem gotowa na współpracę, chętna do tego, by kontynuować to, co zrobiłam w RP. Uważam, że mam ogromny wkład w obecność kobiet w RP. Chciałbym to kontynuować, ale mam świadomość, że wola klubu może być inna – podkreśliła wicemarszałek.