W Zielonej Górze spłonęła hala, w której składowano toksyczne odpady. Nad miastem pojawiły się potężne kłęby czarnego, trującego dymu. Media ujawniły, jakie dokładnie substancje spaliły się podczas pożaru.
Reklama.
Reklama.
Wiadomo, jakie substancje spłonęły w Zielonej Górze
Lokalny portal NewsLubuski.pl dotarł do wykazu części substancji, które spłonęły w pożarze hali z toksynami w Zielonej Górze. Jak podał serwis, były to min. chrom, ołów, alkohol benzylowy, styren, aceton, glikol etylowy, octan butylu, benzen, etylobenzen i pył cynku. Ponadto na składowisku znajdował się niezwykle szkodliwy kadm, a także nikiel.
Lubuski serwis powołując się na ekspertyzę prokuratury przekazał, że w magazynie spaliło się blisko 30 rodzajów szkodliwych substancji, które "po kontakcie mogły powodować śmierć, wady genetyczne, wpływać na działanie narządów oraz działać drażniąco na skórę i oczy".
Pożar w Zielonej Górze, płonęła hala z chemikaliami
Jak pisaliśmy w naTemat, do potężnego pożaru w Zielonej Górze doszło w sobotę 22 lipca. Zgłoszenie o płomieniach w składowisku odpadów chemicznych strażacy otrzymali chwilę przed godziną 15.30. Na miejscu pojawiło się blisko 30 zastępów straży pożarnej. Ogieńgasiły z powietrza też trzy samoloty gaśnicze.
Chwilę po wybuchu pożaru władze Zielonej Góry wystosowały specjalny komunikat do swoich mieszkańców.
"Płonie hala z toksycznymi odpadami w sołectwie Przylep. Mieszkańców prosimy o pozostanie w domach i nie otwieranie okien" – taką wiadomość na oficjalnym profilu na Facebooku przekazało Miasto Zielona Góra.
Prezydent Zielonej Góry od lat prosił rząd o pomoc ws. utylizacji odpadów
24 lipca, dwa dni po pożarze toksyn rzecznik PO Jan Grabiec udostępnił w mediach społecznościowych wpis, w którym odniósł się do dramatycznych wydarzeń z Zielonej Góry. Grabiec zamieścił na Twitterze zdjęcie dokumentu, z którego wynikało, że prezydent miasta Janusz Kubicki od kilku lat prosił rząd o pomoc w utylizacji niebezpiecznych chemikaliów.
Kubicki ogłosił przetarg na wywóz składowanych trucizn, jednak koszt tej operacji wyceniany był na co najmniej 31 milionów zł, a w budżecie samorządu na usunięcie toksyn przewidziano jedynie 10 milionów. W dokumentach udostępnionych przez Grabca można było przeczytać, że prezydent Zielonej Góry prosił o pomoc Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej już od 2016 roku.
"Rządowy NFOŚiGW wielokrotnie odmówił samorządowi pomocy w utylizacji składowiska w Zielonej Górze. W tym czasie ten sam fundusz znalazł ponad 40 mln dla 'dzieł' Tadeusza Rydzyka" – tak rzecznik PO podpisał zdjęcie dokumentów udostępnionych na Twitterze.
Jak przekazał prezydent Janusz Kubicki, niebezpieczne chemikalia nie zostały usunięte ze składowiska odpadów właśnie ze względu na zbyt wysoki koszt utylizacji.
"Ze względu na znaczne przekroczenie możliwości finansowych Miasta Zielona Góra, przeznaczonych na ten cel, postępowanie przetargowe zostało unieważnione" – tłumaczył Kubicki.