Kobieta z niepełnosprawnością musiała się czołgać po podłodze autokaru.
Kobieta z niepełnosprawnością musiała się czołgać po podłodze autokaru. Fot. East News/ Andrzej Iwanczuk/REPORTER, Faceook.com/monika.dabrowska.10048

Osoby z niepełnosprawnością nie mają w Polsce lekko. Przekonała się o tym pani Monika Dąbrowska, która podróżowała z Kalisza do stolicy autokarem Polonus. Kobiecie odmówiono miejsca na początku autokaru, a przydzielono w połowie, do którego... musiała się sama doczołgać.

REKLAMA

Osoby z żyjące z niepełnosprawnością każdego dnia spotykają się przeszkodami, które naszykowali dla nich ludzie w pełni sprawni. Taką przeszkodą była dla pani Moniki Dąbrowskiej wyprawa autokarem firmy Polonus do Warszawy. Swoją 6-godzinną podróż opisała w mediach społecznościowych.

"Nie zwykłam opisywać sytuacji, gdzie spotykam się z brakiem empatii, brakiem zrozumienia, głuchotą innych na potrzeby osób niepełnosprawnych, złością, agresją ludzi zdrowych wobec osób takich jak ja, ale dziś zrobię wyjątek" – można przeczytać na początku wpisu.

Kobieta kupiła bilety na autobus z miesięcznym wyprzedzeniem i poinformowała przewoźnika, że jest osobą poruszającą się na wózku, a do pomocy ma przydzielonego asystenta. Zgodnie z przepisami pani Monice przydzielono miejsca nr 1 i nr 2, czyli te usytuowane przy wejściu od kierowcy. Jak zaznaczyła we wpisie "5 stopni – schodów do pokonania – ogrom wysiłku, ale jestem w stanie to zrobić samodzielnie, nauczyłam się tego dzięki rehabilitacji".

I dobrze by było, żeby historia na tej jednej przeszkodzie się zakończyła, jednak przewoźnik przygotował dla pani Moniki kolejne "stopnie" do pokonania. W czasie, kiedy ona pokonywała schody, jej córka pakowała wózek do bagażnika autokaru. Z jakiego powodu córka, a nie kierowca?

Skandal w PKS. "Musiałam się czołgać po podłodze"

Jak czytamy w dalszej części wpisu, kierowca nie pomagał córce pani Moniki, bo "uczy mnie, w jaki sposób, którym wejściem mam dostać się do autokaru i gdzie mam usiąść". Na początku pani Monika i jej współtowarzysze starali się trzymać nerwy na wodzy.

"Początkowo grzecznie, z kulturą informuję kierowcę, że wiem, jak wejść do autokaru, że to potrafię, nie pierwszy raz jadę PKS i proszę o pomoc we włożeniu wózka do bagażnika", ale jak można się dowiedzieć ze wpisu, kierowca zaczął się kłócić z podróżną i wzburzony powiedział, jak powinno się wchodzić do autokaru.

"W końcu nerwy mi puściły i mówię mu, żeby nie uczył mnie jak być kaleką, jak funkcjonować i w jaki sposób pokonywać bariery, bo to ja jestem niepełnosprawną, a nie on" – czytamy.

Kierowca, mimo że widział, że pani Monika porusza się na wózku, zażądał od niej okazania legitymacji osoby niepełnosprawnej, po czym nie pozwolił zająć przynależnego jej miejsca nr 1. Przegonił kobietę na miejsce nr 23, które znajdowało się w połowie autokaru.

"W bólu fizycznym, bez kontroli własnego ciała, pod tlenem, czołgając się na leżąco, zbieram cały syf z podłogi na własne ubranie, zmęczona i wkur... muszę pokonać taką drogę do wyjścia" – napisała zdenerwowana.

We wpisie pani Monika zaznaczyła, że "kierowca przy każdym postoju daje odczuć, że nie jestem mile widzianą podróżną, no bo przecież osoby na wózkach nie powinny jeździć taką komunikacją". Jak opisała, do podobnej sytuacji z innym kierowcą miało dojść także w drodze powrotnej.

"Niestety to codzienność osób niepełnosprawnych"

Tak w większości wygląda codzienność osób niepełnosprawnych. "Przykre, że w dzisiejszych czasach trzeba jeszcze uświadomić innych, że wszyscy jesteśmy równi i mamy te same prawa" – pisze pani Monika.

Jak można przeczytać w dalszych częściach postu, kobieta nie chce rezygnować ze środków zbiorowego transportu. "Zamierzam dalej podróżować PKS, PKP, tramwajami, zamierzam wyjeżdżać wózkiem na miasto, aktywnie uczestniczyć wśród społeczeństwa i cieszyć się życiem, które mi pozostało. Nie zamierzam już dłużej być cicho, olewać takich sytuacji, z tym już koniec. Teraz jeszcze częściej zamierzam podróżować autokarami" – dodaje.

Przewoźnik Polonus tak skomentował całą sprawę.

"W odpowiedzi na pytania i prośbę o komentarz uprzejmie informuję, iż aktualnie trwają czynności wyjaśniające sprawę uwzględniające weryfikację zapisów z monitoringu i przesłuchania kierowców, a także informacje uzyskane bezpośrednio od pasażerów kursu. Po zebraniu wszystkich danych podejmiemy odpowiednie kroki, o czym niezwłocznie poinformujemy" – przekazała Edyta Sobolewska-Socha z zespołu prasowego PKS Polonus w komentarzu dla naTemat.