Jarosław Kaczyński znalazł nową strategię na wygranie wyborów? Prezes PiS podczas pikniku w Chełmie straszył zebranych zakazem grzybobrania. – Jak przegramy, to Polacy nie będą mogli chodzić na grzyby – mówił Kaczyński do swoich sympatyków.
Reklama.
Reklama.
Kaczyński na spotkaniu w Chełmie straszył zakazem grzybobrania
Jarosław Kaczyński wziął udział w cyklu spotkań "Z miłości do Polski". Po piknikach w Pułtusku, Stawiskach, Woli Rzędzińskiej i Połajewie prezes Prawa i Sprawiedliwości przemówił przed mieszkańcami Chełmu na ostatnim spotkaniu tego typu.
Jak można było się spodziewać, podczas przemówienia Kaczyński straszył swoich sympatyków Unią Europejską, Donaldem Tuskiem czy Niemcami, jednak jedna z gróźb była wyjątkowo zaskakująca.
– W tej chwili w Unii Europejskiej, w której chcemy być, w której większość z nasz chce być, mają miejsce procesy, na które nie możemy patrzeć spokojnie – zaczął prezes PiS-u.
– Po pierwsze nagminnie łamane jest prawo. Unia opiera się na traktatach, a te traktaty są dziś łamane, przez Komisję Europejską i TSUE. Jest też konsultowany tzw. projekt europejski, czyli wprowadzenia w gruncie rzeczy jednego państwa– rzucił do zgromadzonego przed nim tłumu.
Zdaniem Jarosława Kaczyńskiego Unia Europejska pod kierownictwem Niemiec zmierza do ograniczania suwerenności innych państw członkowskich. Jako przykład podał sytuację prywatyzacji lasów.
– Oni do tych spraw, o których by się decydowało w Brukseli, zaliczają lasy. Czyli nawet to, co wydawałoby się, powinno być w rękach władz miejscowych – mówił prezes.
– W bardzo wielu krajach te lasy są w prywatnych rękach i wstęp jest wzbroniony. My mamy wolność, chodzimy na grzyby. Ogromna część Polaków chodzi na grzyby. To jest część naszej wolności. I nie damy jej sobie zabrać – grzmiał Kaczyński.
Polacy dobitnie o piknikach PiS
Pikniki Prawa i Sprawiedliwości mają być prowadzone na zasadzie kampanii informacyjnych ws. programu "Rodzina 800+". Jednak dzięki m. in. takim hasłom, jak te o grzybobraniu, znaczna liczba Polaków twierdzi, że cykl spotkań "Z miłości do Polski" to nic innego, jak kampania wyborcza rządu, w dodatku finansowana z kieszeni podatników.
Portal Wirtualna Polska zlecił agencji United Surveys przygotowanie sondażu, by sprawdzić, jak wielka część społeczeństwa nie akceptuje organizowania piknikówPiS z publicznych pieniędzy.
W badaniu przeprowadzonym na zlecenie WP wykazano, że ponad połowa Polaków nie zgadza się, by spotkania "Rodzina 800+" były finansowane z ich funduszy. 42,7 procent respondentów wyraziło stanowczy sprzeciw, natomiast 12 procent ankietowanych przyznało, że "raczej się nie zgadza".
Inaczej uważa 22,8 proc. badanych, którzy twierdzą, że nie mają nic przeciwko takiej formie wydawania publicznych pieniędzy. Zdecydowane "tak" na pikniki PiS wyraziło 18,9 procent osób, które wzięły udział w sondażu. Jak informuje Wirtualna Polska, od głosu wstrzymało się jedynie 3,3 proc. respondentów.