Nastoletnie matki chwalą się życiem teen mom w internecie
Nastoletnie matki chwalą się życiem teen mom w internecie Fot. YouTube @Brooke Morton
Reklama.

Od związku do dziecka – TikTokerzy nowej generacji nawet rodzą na wizji

Robienie z nastoletniej ciąży medialnego tematu zdecydowanie rozpoczął amerykański reality show "Teen mom", którego emisja zaczęła się w roku 2009 na antenie MTV. Pokazywał życie nastoletnich matek próbujących odnaleźć się w nowej sytuacji, ale także ich rodziców, którzy często wychowywali zarówno swoje nastoletnie córki, jak i własnego wnuka.

W 2014 roku pojawiła się polska edycja show Teen Mom Poland (tutaj możecie przeczytać wywiad z jedną z uczestniczek) i był to pierwszy tego typu program, w którym można było z bliska przyjrzeć się tematowi, który przez lata był tabuizowany.

Wystarczy przypomnieć, że jeszcze w latach 90. i na początku roku nowego wieku nastoletnie matki były przez polskie społeczeństwo tak mocno zawstydzane i krytykowane, że nierzadko pojawiały się próby wyrzucenia ze szkoły ciężarnych nastolatek "dających zły przykład".

Dzisiaj w dobie internetu i totalnego ekshibicjonizmu w pokazywaniu innym własnego życia jak grzyby po deszczu zaczęły wyrastać konta parentingowe, na których kobiety pokazują swoją ciążę, życie z dzieckiem, a nawet... relacje z porodu jak youtuberka Andziaks. I Polacy chcą to oglądać.

Friz na pierwszym filmiku z pokazania własnego dziecka miał zarobić setki tysięcy złotych, LilMasti (czyli była seksmasterka) jeszcze przed urodzeniem dziecka przebudowała cały swój kontent pod parentingowy.

Najciekawsza jest chyba jednak grupa twórczyń parentingowych, które... same są dziećmi, przynajmniej w świetle prawa, bo nie ukończyły 18 lat. Nastolatki na TikToku, Instagramie i YouTube pokazują swoją ciążę i macierzyństwo, co nie pozostaje bez wpływu na ich odbiorców. Viralem (zdobył ponad milion wyświetleń) stał się TikTok, na którym 17-letnia dziewczyna oznajmia, że rzuciła szkołę dla męża i dziecka "i niczego nie żałuje". Ale serio – polski internet to uwielbia.

Internet romantyzuje nastoletnie macierzyństwo

Dana i Dominik Grochowscy to właśnie para ze słynnego TikToka, która praktycznie cały swój związek od początku transmituje w internecie. W czerwcu 2021 r. ogłosili, że są razem, ale podzielili się także o wiele intymniejszą decyzją, mianowicie taką, że planują powiększenie rodziny. I nie byłoby to aż tak szokujące, gdyby nie fakt, że para ogłosiła to po 3 miesiącach znajomości, a Dana chodziła jeszcze wtedy do szkoły, bo miała zaledwie 17 lat!

W internecie dzielili się nie tylko momentami z ciąży, lecz także przygotowaniami do rozwiązania, a na końcu swoich widzów zabrali nawet na porodówkę. Jednak wszystko rozkręciło się na dobre, gdy na świat przyszedł ich syn Theo. Cały tiktokowy kontent pary zaczął oscylować wokół dziecka zdecydowanie powiększając ich zasięgi.

Przypomnijmy, że młoda matka jest z rocznika 2004, a jej niewiele starszy, ale jednak pełnoletni partner, z rocznika 2000. Pokazywanie swojej rodziny nie jest częścią ich twórczości, a jedynym jej tematem. Dana na wielu filmikach podkreśla, że jest szczęśliwa z faktu, że miłość życia poznała w wieku 16 lat, a w wieku 17 została już matką i żoną.

Na innym z filmików Dana pyta: "Czy są jeszcze normalne nastolatki, które nie piją, nie palą i chcą założyć rodzinę?", zachowując się tym samym jak pick me girl, czyli podkreślając, że "nie jest taka, jak inne dziewczyny" (w domyśle lepsza od nich).

I tu jest pies pogrzebany – bo oczywiście, jeśli nastolatka jest ze swojego wyboru życiowego zadowolona, to oczywiście należy jej jedynie pogratulować. Ale swoim kontentem niejako idealizuje nastoletnie macierzyństwo, wywołując nierzadko w komentarzach nastoletnią baby fever. I zgrabnie pomijając fakt, ile przeciętną nastolatkę emocjonalnie, finansowo i życiowo naprawdę kosztowałoby zajście w ciążę.

Baby fever, czyli dzidziuś słodki (tylko) na ekranie

W mediach społecznościowych lubimy pokazywać to, co się u nas dzieje, jednak w tej "wersji pro". Pokażemy więc zdjęcie z dyplomem z obrony magisterki, ale nie pokażemy bezsennych nocy nad książkami.

Pokażemy zdjęcia ze ślubu, ale przecież nie z momentu awantury z partnerem. Pokażemy też słodkiego, czystego dzidziusia i jego tańczącą w rytm piosenki, umalowaną nastoletnią mamę, ale nie zmienianie pieluchy. Chociaż to i tak nie jest najgorszym "niedomówieniem" tych filmików.

Dana nie mówi jednak o tym, że musiała rzucić szkołę. Sama jest twórczynią osiągającą szerokie zasięgi i jeśli praca tiktokerki jest w stanie zapewnić jej finansowe zaplecze do wychowywania dziecka, to oczywiście good for her.

Nie wspomina jednak, że przeciętna nastolatka bez pomocy rodziców czy partnera nie byłaby w stanie wychowywać dziecka i utrzymywać się sama. Poza tym, zachodząc w ciążę w tak młodym wieku, na wiele lat straciłaby możliwość rozwoju edukacyjnego i zawodowego – ponownie – gdyby nie mogła liczyć na ogromną pomoc bliskich.

Nie chodzi o to, żeby krytykować Danę, która wydaje się żyć wręcz bajkowym, instagramowym życiem. Ale żeby zrozumieć rodzaj uprzywilejowania, w którym jako nastoletnia matka funkcjonuje (nawet jeśli zapracowała na nie sama), a które dla przeciętnej teen mom będzie nieosiągalne. I to tyczy się to praktycznie każdej twórczyni pokazującej swoje życie jako nastoletniej matki – dużo różowych barw, mało szarej rzeczywistości.

Widzimy od nich wiele uroczych kadrów, ale nie widzimy tego, że zazwyczaj dziewczyny są stuprocentowo zależne od swojego (równie młodego i niedoświadczonego) partnera lub własnych/jego rodziców, którzy stają się życiową i finansową opoką pary lub samotnej matki.

Tymczasem gdy obejrzycie przynajmniej kilka filmików, w których nastoletnie matki pokazują, jak wygląda ich dzień (szukajcie na YT pod hasłem teen mom morning routine/day) można mieć wrażenie, że ich życie jest słodkie i proste.

Dzień może i spędzają na zajmowaniu się dzieckiem i obowiązkach domowych, ale na filmiku wszystko idzie sprawnie, kawa jest ciepła, obiad robi się 10 minut, maluch szczerzy się do kamery, a chłopak czy mąż wraca z pracy przed południem, więc para spędza dzień w pięknym mieszkaniu czy domu. Powiedzmy to wprost – których nastolatków realnie na to stać?

Teen mom to zazwyczaj single mom

Z tego względu wywoływanie baby fever (gorączka na dziecko, nagła chęć posiadania dziecka) wśród odbiorców jest skrajnie nieodpowiedzialne. Wielu nastolatkom może z tego powodu wydawać się, że posiadanie dziecka niewiele różni się od zabawy lalką Baby Born albo gry w The Sims. A nawet jeśli są bardziej świadome kwestii opieki, to nadal rzadko biorą pod uwagę fakt, jak niewielki odsetek nastoletnich rodziców naprawdę zostaje razem.

Niestety, ale życie nastoletniej matki nierzadko zamienia się w życie samotnej matki, która przechodzi ekstremalną szkołę życia, stając się po pierwsze dorosłą, po drugie matką i po trzecie obojgiem rodziców.

Nastolatki swoje macierzyństwo romantyzują albo przynajmniej pomijają w swoim przekazie parę tematów – nie mówią o reakcji rodziców na ciążę, nie mówią o tym, jak wygląda ich związek, nie wyjaśniają, jak udaje im się utrzymywać siebie i dziecko nie pracując lub nie polegając na partnerze czy rodzicach.

Nie brak jednak także komentarzy, w których nastolatki wyjaśniają, że nie chciałyby zdecydować się na dziecko bez finansowej niezależności czy skończonej edukacji. Inne podkreślają, że pracowanie na dwa etaty (zawodowo oraz w domu) jest dużo cięższe, niż może się wydawać dziewczynkom zakochanym w kontencie, w którym niemowlę zawsze się śmieje, a kupa przez ekran telefonu nie śmierdzi.