Wersow opowiedziała o pierwszych dniach macierzyństwa. Nie było jej lekko...
Kamil Frątczak
10 sierpnia 2023, 11:28·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 sierpnia 2023, 11:28
W Dzień Ojca (23 czerwca) Wersow i Friz zostali rodzicami. Na świat przyszła ich córka, a radosną nowinę przekazali za pomocą mediów społecznościowych. W najnowszym wywiadzie odważyła się opowiedzieć o urokach macierzyństwa, a także ślubnych planach. Jak się okazało na samym początku nie zawsze było kolorowo.
Wersow o pierwszych dniach z córką. 'Rozpłakałam się z bezsilności'
Na samym początku influencerka opowiedziała o tym, jak czuje się w roli mamy. Przyznała, że nigdy wcześniej nie czuła się bardziej szczęśliwa, niż teraz.
– Spełniam się (jako mama – przyp. red.) niesamowicie. To jest coś, czego nie da się opisać. Większość matek mówi, że to jest miłość, której nie da się opisać i tu się z nimi zgodzę. To jest coś, co zostanie z tobą do końca życia. Ktoś malutki, kim będziesz się opiekować i komu będziesz poświęcać najwięcej czasu w swoim życiu i ktoś, kto zawsze z tobą będzie – tłumaczy 27-latka.
Sowa przyznała, że połóg (stan, w którym organizm powraca do formy sprzed porodu) przeszła bardzo dobrze. Pomimo tego, na samym początku miała chwilę zwątpienia. Wówczas największym wsparciem okazał się jej partner, Friz.
Wersow nie kryje tego, że od zawsze widziała w swoim partnerze zadatki na świetnego ojca. Mimo wszystko podkreśliła, że sama musiała się o tym przekonać. Influencerka zdradziła również, że razem z Frizem zaczęli planować chrzest.
– Z jednej strony wiedziałam, że będzie super tatą, ale z drugiej strony i tak musiałam się o tym przekonać. Jest bardzo fajnym tatą dla Majusi. Opiekuje się nią i kocha ją w pełni, więc nie mogłabym sobie wymarzyć dla niej lepszego taty (...) Zaczęliśmy już planować chrzest. Chcielibyśmy, aby byli wszyscy nasi najbliżsi, bo chrzciny to kolejna możliwość, żeby wszyscy się spotkali, poznali i spędzili ze sobą czas. Jeśli mamy takie możliwości, żeby wszystkich zgromadzić w jednym momencie, to czemu nie – zdradza.
Różne mamy przechodzą to trochę inaczej. Miałam szczęście, że przeszłam połóg naprawdę bardzo dobrze, choć miałam jeden zły dzień. Dzień totalnej załamki. Wszystko mi wtedy nie wychodziło. Rozpłakałam się z bezsilności. Cieszę się, bo miałam duże wsparcie w Karolu, który powiedział, że jestem supermamą, żebym się w ogóle nie przejmowała. Taka sytuacja to jest jedyna z tych złych, negatywnych. Reszta to były momenty, które mnie rozczulały i płakałam ze szczęścia, że już mogę się przytulać z moją córką.