Sławomir Mentzen po raz kolejny wywołał awanturę i kpiny wielu osób. Jeden z liderów ugrupowania zachwalał bowiem "leczenie u wiejskiej baby", twierdząc, że do opieki zdrowotnej należy dopuścić osoby bez wykształcenia medycznego.
Reklama.
Reklama.
Nagranie ze Sławomirem Mentzenemzostało przypomniane w mediach społecznościowych przez posłankę PO Kingę Gajewską. Wywołało ono duże poruszenie. Film pochodzi sprzed kilku lat, może jest nawet starszy. Polityk wspominał na nim leczenie złamanej ręki swojego brata "u wiejskiej baby".
– Służba zdrowia nie musi być absolutnie państwowa, powinna być prywatna. Co więcej, nie powinna być regulowana przez państwo. Mój brat dobre kilkanaście lat temu był u babci na wakacjach, złamał rękę, albo, nie pamiętam, coś z nią złego zrobił. Gdybyśmy byli wtedy w mieście, trafiłby może do szpitala, miałby jakąś operację, trafiłaby ta ręka w gips. Moja babcia wzięła mojego brata do jakiejś wiejskiej baby, która w tym miasteczku od dziesiątek lat leczyła ręce – mówił Sławomir Mentzen.
– Ta baba wzięła tą rękę mojego brata, coś tam ponaciskała i ręka zaczęła działać. Nie wiem jak, czary to na pewno nie były, po prostu od pokoleń jedna baba leczyła drugą babę, potrafiła naprawiać ręce. Kiedyś tak było – tłumaczył Mentzen na nagraniu, podkreślając, że do leczenia warto dopuścić osoby bez wykształcenia medycznego.
Pomysł komentował między innymi w "Debacie Dnia" w Polsat News zapytany o to Michał Wawer z Konfederacji. Twierdził, że filmik jest sprzed lat i to pomysł posłanki KO na kampanię wyborczą.
– To jest wyraz przede wszystkim desperacjiPlatformy Obywatelskiej, że posłanka PO zajmuje się na samym wstępie kampanii wyborczej wyciąganiem jakiegoś filmiku, który jest sprzed wielu lat. Sławek Mentzen, przemawiający w salce, wyraźnie zdenerwowany, opowiada, jak jego brat trafił do wiejskiej baby i z tego jest nakręcana wielka afera i wielka krytyka Konfederacji – mówił Wawer.
Konfederacja o bonie zdrowotnym
Pomysły na ochronę zdrowia Polaków w wydaniu Konfederacji nie powinny jednak aż tak bardzo dziwić, gdy przypomnimy sobie tak zwany bon zdrowotny, który przed kilkoma tygodniami proponowali. Pomysł wywołał spore kontrowersje.
Konfederacja pod koniec czerwca zaproponowała tzw. bon zdrowotny dla każdego obywatela. Ma być podzielony po równo. Dziennikarka Agnieszka Gozdyra przytoczyła wyliczenia, z których wynika, że przy obecnych wydatkach na ochronę zdrowia z budżetu (165 mld zł) na jedną osobę wyniósłby 4340 zł rocznie.
Zapytaliśmy o to rozwiązanie Wojtka Sawickiego z Life on Wheelz. – To jest bardzo antyspołeczne rozwiązanie, propozycja dyskryminująca ludzi z niepełnosprawnościami czy chorujących na raka – powiedział w rozmowie z naTemat.
– Ja mam respirator, opiekę lekarską, stały program żywieniowy. Korzystam z gastrostomii, czyli przewodu prowadzącego do żołądka (PEG). Sam zabieg wymiany kosztuje raz na pół roku 12 tysięcy złotych. Sama opieka lekarska kosztuje przynajmniej 20 tysięcy złotych miesięcznie – tłumaczył w rozmowie z naszą redakcją.
– To horrendalne koszty, których nie jestem w stanie ponieść sam, nie byłbym w stanie żyć, gdybym korzystał z bonu Konfederacji – podsumował. Wojtek Sawicki zamieścił też post na Instagramie, w którym wyjaśnił swój krytyczny stosunek do bonu zdrowotnego Konfederacji.