Afera z Krzysztofem Daukszewiczem w roli głównej rozpętała się po tym, jak satyryk zapytał na wizji Piotra Jaconia – ojca transpłciowej córki, "jakiej jest dzisiaj płci?". W czerwcu zapowiedział, że nie zamierza wracać do "Szkła kontaktowego" w TVN24. Robert Górski postanowił być solidarny z kolegą i też zdecydował o zrezygnowaniu z okazjonalnego występowania w popularnym formacie. W najnowszym wywiadzie został zapytany o to, czy tęskni za możliwością komentowania bieżących spraw na antenie.
Reklama.
Reklama.
Robert Górski tęskni za "Szkłem kontaktowym"?
Dwa miesiące temu Krzysztof Daukszewicz pożegnał się ze "Szkłem kontaktowym". Satyryk spotkał się z ogromną krytyką po słowach, które wypowiedział w kierunku Piotra Jaconia na antenie programu.
Potem na Facebooka wrzucił wiadomość, którą otrzymał od Roberta Górskiego. Komik stanął w jego obronie, porównując TVN24 do TVP Info.
Teraz kabareciarz zabrał głos na łamach Plotka, odnosząc się do tego, że pożegnanie z wieczornym formatem informacyjnej stacji TVN, było dla niego czymś, po czym musiał chwilę ochłonąć. Ostatecznie nie czuje jednak wielkiego żalu.
– Emocje już opadły. Jest spokojnie, cieszymy się wakacjami. Nie jest to wielka wyrwa w moim sercu, z całym szacunkiem dla Tomka Sianeckiego. Byłem tam gościem rzadko i nie pracowałem tam długo, żeby mi to spędzało sen z powiek – podkreślił Górski.
– Krzysztof Daukszewicz podziękował mi. Ucieszył się, że nie jest sam, a ja się ucieszyłem, że mi podziękował. Nie ma ludzi niezastąpionych, jak powiedział Ludwik XIII po śmierci Ludwika XII. Ja też nie jestem osobą niezastąpioną. Jak już ktoś byłby, to bardziej Krzysztof, który był w "Szkle..." od samego początku – dodał Górski.
– Nie widziałem jednak w tym temacie wielotysięcznych protestów pod stacją telewizyjną. Czas płynie i pojawiają się nowi ludzie. Krzysztof Daukszewicz występuje bardzo intensywnie, jeżdżąc po Polsce, więc można go obejrzeć na żywo, z korzyścią dla siebie i dla Krzysztofa – skwitował wymownie.
O co chodzi w aferze z Daukszewiczem i Jaconiem?
Przypomnijmy, że wszystko zaczęło się od sytuacji w jednym z majowych wydań "Szkła kontaktowego" na antenie TVN24. Gospodarzem był wówczas Tomasz Sianecki, a gościem Krzysztof Daukszewicz.
Panowiewyśmiewali wypowiedzi polityków PiS o osobach transpłciowych. Chodziło dokładnie o nagrania, na których minister Michał Wójcik oraz Jarosław Kaczyński oznajmiają, że "czują się kobietami".
Po wszystkim połączono się z dziennikarzem Piotrem Jaconiem. Kiedy pojawił się na antenie, Daukszewicz ciągnął temat dalej i zapytał "A jakiej płci on dzisiaj jest?". Wyszło co najmniej niezręcznie, ponieważ dziennikarz jest ojcem transpłciowej córki Wiktorii.
Satyryk starał się prostować sprawę, mówiąc, że "palnął głupotę" i przepraszając Jaconia. Ten jednak nie przyjął przeprosin. Zaznaczył, że problem jednak jest szerszy niż ta pojedyncza wpadka.
Nie był to jednak koniec. Daukszewicz miesiąc po tym incydencie wydał oświadczenie, w którym przekazał, że nie zamierza wracać do "Szkła kontaktowego". Wspomniał, że na niego i jego rodzinę wylała się fala hejtu. Ponadto zwrócił się do dziennikarza, stwierdzając, że "z ofiary zamienił się w kata". Solidarnie razem z satyrykiem ze "Szkła" odeszli Robert Górskii Artur Andrus.
Jacoń nie przeszedł wobec tego obojętnie. Przyznał, że "po powrocie z urlopu dowiedział się, że zniszczył rodzinę Daukszewiczów" i ujawnił treść wiadomość od satyryka.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Skupiam się teraz na moim programie. Nie nadaję się do polityki w tym sensie, że potrafię być poważnym komentatorem. A ten program, który w założeniu miał być satyryczny, stał się chyba zbyt poważny.