logo
Taylor Swift miała odrzucić ofertę występu na Super Bowl Fot. Casey Flanigan/imageSPACE/Associated Press/East News
Reklama.

Taylor Swift to obecnie chyba największa gwiazda pop (chociaż w swojej muzyce wcale się do popu nie ogranicza). Tydzień temu zakończyła się The Eras Tour w Stanach Zjednoczonych – artystka zaplanowała jeszcze w ojczyźnie kilka występów w przyszłym roku – a internet jej zalany koncertami z jej spektakularnych koncertów.

Swift, przynajmniej w USA, śpiewała bowiem piosenki (aż 44!) ze wszystkich swoich dziesięciu albumów, jej koncerty trwały trzy godziny, a piosenkarka zaskakiwała stylizacjami i aranżacjami. Nic dziwnego, że występy Taylor Swift w USA są wychwalane zarówno przez widzów, jak i krytyków, a trasa jest uznawana za najbardziej dochodową w historii.

Jej szóste tournée w karierze robi wyjątkowo dużo szumu wśród swifties również poza USA. W tym roku Swift odwiedzi jeszcze Meksyk, Argentynę i Brazylię, z kolei w przyszłym zawita do Japonii, Australii, Singapuru, Europy i Kanady. Do Polski Swift przyjedzie 1 sierpnia 2024 roku i da w Warszawie aż trzy koncerty (1,2 i 3 sierpnia). Trasa The Eras Tour zakończy się 17 sierpnia 2024 roku na Wembley w Londynie.

Czytaj także:

Taylor nie wystąpi na Super Bowl 2024?

Super Bowl, finałowy mecz o mistrzostwo w futbolu amerykańskim zawodowej ligi NFL, to nie tylko największe wydarzenie sportowe w USA, ale również wielkie popkulturowe święto – premiery mają trailery nadchodzących filmów, powstają specjalne reklamy, a topowi artyści grają koncerty.

Występ na Super Bowl Halftime Show, którzy oglądają widzowie na całym świecie, uważany jest za jedno z największych osiągnięć w historii muzyka i jest ukoronowaniem jego kariery oraz osiągnięć. Nic dziwnego, że z racji, że Swift jest na fali, długo spekulowano, że wokalistka w końcu wystąpi na Super Bowl. Mówiono już o tym pod koniec 2022 roku, ale podczas meczu w 2023 roku wystąpiła (ciężarna) Rihanna.

Nadzieje fanów odżyły w tym roku: swifties mieli nadzieję, że to Taylor Swift będzie gwiazdą Super Bowl 2024 zaplanowanego na 11 lutego. Tymczasem amerykański muzyczny magazyn online HITS Daily Double poinformował nieoficjalnie, że Swift nie wystąpi na Super Bowl w przyszłym roku.

"Taylor Swift odrzuciła propozycję występu w przerwie Super Bowl 2024, informuje HITS Daily Double" – podało konto PopBase na X (dawnym Twitterze). Mimo że gwiazda nie potwierdziła ani nie zdementowała tych doniesień, fani nie kryją smutku i rozczarowania, chociaż bronią decyzji gwiazdy.

"To szalone, bo to teraz jedyna gwiazda popu, która spełnia ich standardy, więc wiem, że są zdesperowani", "Taylor Swift nie potrzebuje Super Bowl, to Super Bowl potrzebuje Taylor Swift", "Kiedyś bardzo chciałem, żeby to się wydarzyło, ale teraz wcale nie. Społeczeństwo może dosłownie mnie i ją pocałować w tyłek", "Walka swifties o bilety na Super Bowl natychmiast rozwiązałaby problem inflacji" – piszą internauci na X.

Dlaczego Taylor Swift nie wystąpi na Super Bowl? Przyczyną jest najprawdopodobniej wspomniana trasa koncertowa Taylor Swift. 10 lutego, dzień przed meczem, artystka ma zaplanowany ostatni z trzech koncertów w Tokio.

Mimo że teoretycznie od listopada do 7 lutego Swift ma wolne od The Eras Tour (a dopiero 23 lutego jedzie do Australii), to przygotowania do Super Bowl trwają aż kilka miesięcy. Pogodzenie Super Bowl z trasą byłoby więc nie tylko wycieńczające dla niej oraz jej ekipy, ale praktycznie niemożliwe do pogodzenia.

"To było oczywiste, ponieważ w tym okresie będzie w trasie. Myślę, że jej koncert (na Super Bowl) odbędzie się albo w 2025, albo w 2026 roku po zakończeniu The Eras Tour oraz reedycji płyt" – skomentował doniesienia HITS Daily Double jeden z użytkowników seriwisu X.

Taylor Swift wydaje od nowa płytę "1989"

Jak pisaliśmy wcześniej w naTemat, Taylor Swift nagrywa od nowa sześć albumów studyjnych ze swojej dyskografii. W ten sposób chce mieć pełne prawa do każdego z napisanych przez siebie utworów. Po wydaniu reedycji płyty "Taylor Swift", "Fearless" i "Red" przyszła pora na odświeżoną wersję "1989". Krążek, na którym znajdują się takie hity jak "Shake It Off", "Blank Space", "Style" i "Wildest Dreams" trafi do sprzedaży i streamingu 27 października bieżącego roku, czyli tuż po jej koncercie w Los Angeles w ramach trasy The Eras Tour.

"Album '1989' zmienił moje życie na niezliczone sposoby, dlatego z wielką ekscytacją ogłaszam, że moja wersja tejże płyty ukaże się 27 października. Jeśli mam być całkowicie szczera, to moja najbardziej ULUBIONA reedycja" – czytamy w komunikacie zapowiadającym nowe "1989".

Przypomnijmy, że Taylor Swift podpisała w 2005 roku kontrakt z Big Machine Records, której założycielem jest Scott Borchetta. W listopadzie 2018 roku artystka podpisała nową umowę z Republic Records (jedną z marek Universala). W międzyczasie okazało się, że Borchetta sprzedał Big Machine Scooterowi Braunowi, ówczesnemu menadżerowi Justina Biebera i Kanye'ego Westa, co nie spodobało się gwieździe pop.

Czytaj także: