Fexting czyli kłótnie przez pisanie onlline. Może doprowadzić do eskalacji
Fexting czyli kłótnie przez pisanie onlline. Może doprowadzić do eskalacji Fot. Pexels

– Siedziałem w pracy, aż nagle otrzymałem od mojej dziewczyny wiadomość. Długą chyba na kilkanaście linijek. Zacząłem czytać i już puściły mi nerwy. Zaczęła awanturę o coś, co stało się wczoraj rano. Nie mogła zrobić tego na żywo. Sięgnęła po ukrywanie się za telefonem, chociaż wie, jak tego nie znoszę – mówi Konrad, którego partnerka stosuje fexting, czyli prowadzenie kłótni za pomocą wiadomości tekstowych.

REKLAMA
  • Fexting wydaje się szybkim i prostym sposobem na dogadanie się, w rezultacie może prowadzić do eskalacji konfliktu
  • Milenialsi zdają sobie sprawę, że fexting to negatywne rozwiązanie, ale dla pokolenia Z to często norma w komunikacji
  • Pisanie zamiast rozmów o problemach oducza nas zdrowej komunikacji
  • Fexting – kłótnia zza ekranu telefonu

    Związkowe zjawisko, jak to zwykle bywa, doczekało się swojej angielskiej nazwy, która jest połączeniem dwóch słów: fight (walczyć, kłócić się) i texting (pisać wiadomości). Chyba nie trzeba już wyjaśniać, że fexting oznacza więc prowadzenie kłótni, dyskusji i sporów poprzez pisanie, a więc SMS-owanie i rozmawianie przez komunikatory internetowe.

    Co ważne, do fextingu nie możemy zaliczyć rozmowy przez telefon, na kamerce czy nawet wysyłania popularnych ostatnio głósówek (wiadomości głosowych na Messengerze czy Instagramie). W fextingu zawiera się bowiem to, że osoba, z którą dyskutujemy, nie widzi nas, nie słyszy naszego głosu, a jedynie czyta wysyłane przez nas wiadomości. My kryjemy się za ekranem telefonu czy komputera.

    W dobie obecnych możliwości technologicznych fexting stał się powszechny ze względu na wygodę i łatwość wyrażania swoich myśli przy użyciu tekstu lub emotikonów. I chociaż wyrażenia tego można użyć także do opisania innego popularnego zjawiska, jakim jest wykłócanie się z obcymi ludźmi w internecie, to szczególnie zapisało się ono na przestrzeni relacji damsko-męskich.

    Okazuje się bowiem, że wiele osób w związkach prowadzi kłótnie właśnie poprzez pisanie wiadomości tekstowych. Dlaczego więc to robimy i co jest właściwie w tym aż tak złego, że niektórzy mówią nawet, że to sposób na zniszczenie związku?

    Dla dzisiejszych dwudziestolatków fexting to właściwie norma. Żyjemy online, rozmawiamy online, ale ja wychodzę z założenia, że rozmowę można rozpocząć na Messengerze, jeśli chce się rozmawiać o czymś "na już", ale i tak wracamy do niej na żywo i przegadujemy temat szczerze. W przeciwnym razie problem i tak wypłynie na żywo i to w najgorszym momencie.

    Zuza

    pokolenie Z

    Kłótnie zdarzają się w każdym związku, ale nie online...

    Kłótnie zdarzają się w każdym związku, a prowadzone w odpowiedni sposób bez prowokacji czy karania ciszą mogą wyjść nam na dobre – pozwolą rozładować napięcie, rozwiązać problem, dowiedzieć się czegoś na swój temat. Przenoszenie ich do online'u odbiera nam natomiast te plusy i może doprowadzić do eskalacji niewielkiego nieporozumienia do wielkiej kłótni. Fexting ma wiele wad, a niektóre są nawet przeciwstawne, jak nasze motywacje do jego stosowania.

    Unikanie konfrontacji i trudnych tematów – nie bez powodu mówi się, że zerwanie przez SMS-a jest niedojrzałe i sprawy powinniśmy załatwiać twarzą w twarz. Dla wielu osób fexting jest bardzo wygodny. Nie muszą konfrontować się z emocjami partnera, a swoich właściwie wcale nie pokazują, bo przecież z wiadomości "Nie podoba mi się twoje zachowanie." nie wyczytamy czy partner jest wściekły, rozczarowany czy smutny.

    Unikamy przeżywania wspólnych emocji, a dokładnie tym jest tworzenie związku. Tym gorzej, jeśli w czasie spotkania na żywo udajemy, że nic się nie stało, zamiatając temat pod dywan. To droga na skróty, która oducza nas poprawnej komunikacji i przyzwyczaja do tego, że bycie ze sobą kręci się wyłącznie wokół pozytywnych odczuć, a nie wspólnego omawiania problemów.

    Reagujemy zbyt impulsywnie – niektórzy uciekają do fextingu, żeby swoje emocje ukryć, inni w czasie stosowania go zbyt zatracają się w tych negatywnych. Nie potrafią np. powiedzieć partnerowi w twarz, że mają dosyć jakiegoś jego zachowania, bo być może boją się reakcji lub nie są wystarczająco asertywni.

    Online nie powstrzymują się przed niczym, co jest skrajnością w stronę odwrotną niż unikanie konfrontacji. Mówią rzeczy, których nie powiedzieliby na żywo, bywają słownie agresywni, nie mając pojęcia, jak mocno słowa dotkną ich partnera. Co więcej, fexting pozwala nam zareagować "na już". Normalnie moglibyśmy przemyśleć, co powiemy partnerowi na temat jego zachowania do czasu odpowiedniego momentu na rozmowę. Napisać długą wiadomość możemy o każdej porze dnia czy nocy...

    Gdy zdarzy się między nami coś negatywnego moja dziewczyna przemilczy to. Po kilku dniach dostanę w środku dnia SMS-a długiego na kilkanaście akapitów z opisem wszystkiego, co ją boli, co się jej nie podoba i co zrobiłem źle. Nie znoszę o takich rzeczach pisać, takie rozmowy prowadzi się na żywo, poza tym w pracy nie mam na to czasu. Wtedy ona denerwuje się, że nie rozmawiamy, gdy ona już wszystko przemyślała.

    Konrad

    jego partnerka stosuje fexting

    Nie dążymy do rozwiązania, a przerzucamy się argumentami – niektórzy uważają, że fexting może być pozytywny, ponieważ mamy więcej czasu, żeby zastanowić się, co chcemy partnerowi przekazać. Możemy wszystko rozpisać i przeanalizować to, co on nam mówi. Eksperci wskazują, że taka dyskusja często zamienia się w nieustanne przerzucanie argumentami i retoryczny spór, a kompletnie zapominamy, że dążymy do porozumienia.

    Jeśli obawiasz się, że w rozmowie z partnerem umknie ci coś ważnego, co chciałeś mu przekazać, napisz to najpierw na kartce i odczytaj w czasie rozmowy na żywo, dając jednak wam obydwojgu szansę na "reakcję live".

    Duże ryzyko nieporozumień – to, czego w fextingu nie ma wcale, to analizowania mowy ciała partnera. Odbiorca nie słyszy tonu naszego głosu i nie wie, czy mówimy coś ze złością, czy z rezygnacją. Nie widzi naszej mimiki, nie utrzymuje z nami kontaktu wzrokowego, a to przecież po oczach możemy poznać, co nasz partner czuje i czy np. dyskusja na dany temat nie jest w tym momencie mniej ważna niż to, że sprawiliśmy mu przykrość i lepiej niż mówić, byłoby go przytulić.

    Psychologowie wskazują, że przez stosowanie fextingu możemy stać się nawet emocjonalnymi analfabetami, którzy nie będą w stanie odczytać emocji partnera, jeśli ten nie opisze ich sam dokładnie, najlepiej opatrując emotikonem.

    Nic nie zastąpi komunikacji werbalnej, w której dostosowujemy ton i przekaz do sytuacji i reakcji partnera. Chociaż fexting może brzmieć jak prosty i szybki sposób na dogadanie się, jest w rezultacie złudną "drogą na skróty", która sprawi, że do problemu i tak wrócimy, ale później, mając sobie tylko więcej do zarzucenia.

    Jak nie dać się skusić fextingowi?

    Eksperci wskazują, że jeśli naprawdę nie możemy doczekać spotkania na żywo, lepiej będzie porozmawiać z partnerem przez telefon. To przynajmniej pozwoli nam nawzajem usłyszeć swój głos, ocenić jego ton i chociaż mniej więcej przeanalizować emocje. Do rozmowy o problemie i tak jednak najlepiej wrócić twarzą w twarz.