Jeszcze kilka lat temu taka wizja byłaby nie do pomyślenia. A teraz? Jeden z najpopularniejszych vlogerów Remigiusz "Rock Alone" Maciaszek w dobitny, ale wyjątkowo sympatyczny sposób sprowadził na ziemię Szymona Majewskiego, który od jakiegoś czasu próbuje swoich sił na YouTube. Nagrał filmik, w którym wyjaśnił czego brakuje byłej gwieździe TVN. Efekt? Majewski rad posłuchał i… niesamowicie zapunktował u internautów. W końcu. – W internecie potrzeba twarzy i człowieka, a nie samego show przeniesionego z telewizji – mówi w rozmowie z naTemat Remigiusz Maciaszek.
Szymon Majewski, który jak na razie zakończył swoją telewizyjną karierę postanowił przenieść się do sieci i teraz uczy się jak zarabiać na YouTube. Już od dwóch miesięcy próbuje swoich sił w nagrywaniu filmików. Ma swój program, który bardzo przypomina to, co robił w telewizji. Internetem rządzą jednak zupełnie inne zasady i Majewski szybko został sprowadzony na ziemię. Komentatorzy krytykują jego program, zarzucając mu słabe żarty i brak autentyczności.
Z przypadkową odsieczą przyszedł mu jeden z najpopularniejszych polskich vlogerów. Remigiusz "Rock Alone" Maciaszek na co dzień nagrywa filmy o grach komputerowych. Prowadzi także poranną serię z przemyśleniami. W jednym odcinku postanowił podzielić się swoją opinią na temat programu Majewskiego. Sympatyczny vloger w jeszcze sympatyczniejszy sposób przypadkiem sprowadził showmana na ziemię. W niecałe trzy minuty wytłumaczył celebrycie, czego w jego filmikach brakuje.
Zobacz: Szymon Majewski z TVN przeszedł na… YouTube. Rusza ze swoim programem
– Całkiem niedawno pomyślałem sobie i nawet w swojej naiwności uwierzyłem, że nadarza się okazja by poznać kim pan Szymon Majewski jest naprawdę. Miałem nadzieję, że on stanie gdzieś przed kamerą i powie nam tak: Cześć, jestem Szymon Majewski i jestem takim facetem, jak widzicie. Dużo rzeczy robiłem w swojej przeszłości. Byłem zabawny, czasami mniej. Jedni mnie lubili, drudzy nie, ale teraz jestem na YouTube i chce wam opowiedzieć o sobie – mówił Maciaszek w swoim nagraniu.
Filmt pt. "Obywatel Majewski"
Każdy kto obejrzał choć jeden odcinek programu, wie że takiego Majewskiego tam nie było. – Miałem nadzieję, że to usłyszę, a tutaj na YouTube dostaliśmy show. Pewnie, że fajne, ale ja chciałbym czegoś innego. Czegoś więcej, czegoś czego telewizja nie daje – człowieka. Jestem ciekaw, jacy są ludzie, co mają do powiedzenia, kiedy stoją przed kamerą i mogą się uwolnić – mówił.
Ku zaskoczeniu wszystkich śledzących kanały obu vlogerów Szymon Majewski bardzo szybko zareagował. I okazało się to genialnym posunięciem, bo w końcu widzowie nie szczędzą mu pozytywnych komentarzy. Chwalą go także autorytety z branży. – Bardzo dobre, wreszcie, może być z żartem i przekąsem ale oby w takim stylu - ja lubię! – napisał Grzegorz Marczak z AntyWeb. Podobnego zdania jest Maciej Budzich z Mediafun. – Ha, stało się, bardzo fajny ruch za strony Szymona, w końcu. Nie show, a vlogowa wypowiedź skierowana do popularnego vlogera, tak się zdobywa szacun na dzielni – napisał na Facebooku.
Czym tak bardzo zaplusował Szymon Majewski? Zwykłym filmikiem. No właśnie, w końcu zwykłym filmikiem. Celebryta przez kilka minut szczerze odpowiada na argumenty Remigiusza Maciaszka. – Na YouTube pokazuję to, co potrafię robić najlepiej, czyli wygłupiać. Chowając się w tej szopie przybrałem język i maskę, którą przybrać potrafię najlepiej. Prawda jest też taka, że korci mnie, żeby czasami powiedzieć coś zwyczajnie od siebie, ale niestety problem polega na tym, że od razu włącza mi się parodia i wygłup – zdradził Majewski. Celebryta przyznaje, że sam nie do końca wie, czy ludzi faktycznie interesowałoby to, co mówi prosto z serca. – Cały czas twierdziłem, że ten najciekawszy ładunek jest na zewnątrz, czyli to z czego się śmieję i żartuję – mówi.
Filmik pt. "Obywatel RockAlone"
O całą historię postanowiliśmy zapytać tego, któremu udało się Majewskiego namówić na – jak widać – długo oczekiwanego vloga, a nie paratelewizyjne show.
Gratulacje, sprawiłeś, że Szymon Majewski pokazał na YouTube twarz, której internauci – jak widać – oczekiwali. Dlaczego nagrałeś ten filmik?
Remigiusz "Rock Alone" Maciaszek: Ja strasznie lubię, jak gdzieś na YouTube pojawiają się nowe twarze i osoby. Poza tym mam przekonanie, że pan Szymon Majewski wprowadził do tej branży coś zupełnie nowego. Jakby nie patrzeć to przejście gwiazdy z telewizji do internetu. To dużo znaczy.
Pomyślałem, że to będzie fajna okazja, żeby pan Szymon Majewski przedstawił się, jako człowiek. A na dobrą sprawę na samym początku jego show właśnie tego zabrakło. Miałem taką malutką zachciankę, żeby poznać pana Szymona. To brzmi dziwnie, ale po prostu tak czułem, można się domyślać, że sporo internautów miało podobnie. Nie mówię, że to zaprezentowanie siebie to jakaś konieczność, ale to na pewno miły dodatek, który pozwala zrozumieć vlogera. Ja nagrywam głównie o grach komputerowych, ale mam także swoje poranne serie, które są zdecydowanie bardziej osobiste.
Planowałeś ten apel, czy któregoś dnia wyszło spontanicznie?
To nie miał być apel. Od jakiegoś czasu coś chodziło mi po głowie, ale trudno nazwać to planowaniem. Po prostu wydawało mi się, że fajnie byłoby coś takiego nagrać, ale nie spodziewałem się tak szybkiego i sympatycznego odzewu. Nie chciałem, żeby wyglądało to arogancko w stylu wezwania do odpowiedzi. To po prostu moje szczere przemyślenia na temat tego, jak ten program wygląda.
A jak wygląda?
Jest wyjątkowo absurdalny, czyli bardzo charakterystyczny dla pana Szymona Majewskiego. Nie nazwałbym się jego wielkim fanem, ale na pewno też nie przeciwnikiem. Oglądam go z przyjemnością, ale cały czas brakowało mi tam tego, co pan Szymon nagrał dopiero po moim filmiku.
Prawdziwej twarzy, a nie sztucznego showmana?
To jest zasadnicza różnica pomiędzy telewizją a internetem. Trochę już siedzę w tym sieciowym wideo i miałem okazję poznać mechanizmy branży oraz oczekiwania ludzi. Widzowie na YouTube szukają czegoś innego niż w telewizji. Pewnie, najbardziej popularne są filmy, gdzie ktoś przewrócił się na skórce od banana, ale koniec końców każdy jest ciekawy człowieka. Konkretnej twarzy i osoby, która stoi po drugiej stronie kamery.
Właśnie to zawsze gdzieś panu Szymonowi umykało. Oczywiście w swojej karierze już nie raz mówił o sobie, ale w końcu opowiedział o tym w inny: prawdziwy i autentyczny sposób. Słysząc takie wyznania np. o jego dzieciństwie, zupełnie inaczej patrzy się na jego program. Nie widać tam showmana, ale człowieka, który naprawdę taki jest. Opowiada, że jest kolesiem, którego zawsze takie wygłupy fascynowały. Teraz widać, że faktycznie mu to w duszy gra i zupełnie inaczej ogląda się jego filmiki, mając tą świadomość.
Widzowie zareagowali na nagranie Majewskiego naprawdę pozytywnie. Nie jest po prostu tak, że zamiast wygłupów, które robił w telewizji, internauci wolą poznać celebrytę "od kuchni"?
To chyba normalne, że jeżeli ktoś jest sławny i znany z telewizji to ludzie mają ochotę poznać go trochę bliżej. Jednak nie chodzi o typowo plotkarski wgląd w życie celebryty, internet działa trochę inaczej. Widzów na YouTube ciekawi nie to, co piszą portale plotkarskie, ale sam człowiek. Dlaczego stał się celebrytą, jakie cechy powodują, że jest w ten czy inny sposób atrakcyjny. To nie typowo "podglądacki" wgląd w życie człowieka, ale kontakt i wymiana myśli.
Oglądając YouTube'owy program Szymona Majewskiego mam wrażenie, że całkowicie zapomniał o tej "ludzkiej twarzy", a postawił na zwykłe show w telewizyjnym stylu. Komentatorzy go nie rozpieszczali.
Wydaje mi się, że dosyć dobrze rozumiem konwencję jego programu. Nie chodzi o to, żeby internautom zaprezentować Majewskiego, bo oni doskonale go znają. Chodzi raczej o to, by ludziom telewizji pokazać internet. Wydaje mi się, że to było główną przyczyną, dla której ten program był realizowany w ten, a nie inny sposób. Dla nich to też musi być trudne, bo ludzie telewizji nagle przenieśli się do internetu.
A YouTube'a ogląda się po to, by otrzymywać treści inne niż w telewizji.
Wśród internautów panuje przekonanie, że telewizja jest fałszywa. Jeśli do sieci trafia program, który wygląda niemal identycznie jak w telewizji, to mogą mieć wrażenie, że jest tak samo nieprawdziwy w sieci. Gdzieś tutaj potrzeba delikatnej zmiany, większego otwarcia na interakcję z widzami. Nie traktuję siebie, jako autorytet w tej dziedzinie, ale mówię po prostu, jako widz, którym też jestem.
Ja nagrywam głównie o grach komputerowych, ale od zawsze miałem przekonanie, że pokazać dobrze grę można dopiero wtedy, gdy ludziom przedstawi się człowieka. Tak jest z każdym vlogiem. Widzowie muszą do jakiegoś stopnia poznać osobę, którą oglądają lub słuchają. Dopiero wtedy we właściwy sposób mogą interpretować to, co mówię i robię. Myślę, że to bardzo ważna cecha internetu: dobrze zrozumieć twórcę.
Majewski przechodząc z telewizji na YouTube miał łatwiej, czy paradoksalnie jeszcze trudniej, bo oczekiwania były większe?
Zdecydowanie dużo trudniej. Tak jak mówiłem, przeniesienie formuły telewizyjnej do internetu nie do końca się sprawdza. Dodatkowo oczekiwania są bardzo wysokie i ciężko im sprostać. Kontakt pomiędzy twórcą a odbiorcą jest bardzo bezpośredni i tym samym bardzo bolesny. Programy telewizyjne też się komentuje w sieci, ale te opinie nie są podpięte bezpośrednio przy programie. Tutaj wszystko odbywa się prawie twarzą w twarz, do tego stopnia, że widzowie mogą realnie kształtować opinię o programie. Jeśli ktoś sensownie uzasadni, dlaczego coś mu się nie podoba, inni mają skłonność do przyjmowania tej opinii. Powodzenie projektu w dużo większym stopniu zależy od reakcji widzów.
Pamiętam, że komentarze pod pierwszymi filmikami w show Majewskiego były – delikatnie mówiąc – niekorzystne. Pod jego odpowiedzią na Twój filmik są za to niemal same pozytywne. Nie masz wrażenia, że najzwyczajniej w świecie przypadkowo pomogłeś mu naprawić wizerunek?
Miałem przeczucie, trochę graniczące nawet z pewnością, że tak to się skończy. Jestem nie tylko vlogerem, ale przede wszystkim widzem. Dzięki temu wiem, czego oczekują ludzie. Miałem ochotę poznać pana Majewskiego i jestem z tego powodu bardzo zadowolony. Z podobnego założenia wyszli pewnie inni widzowie.
Szymon Majewski kończy swoje nagranie, mówiąc że ma nadzieję na współpracę. Co Ty na to, ktoś się już do ciebie odezwał?
Nikt się jeszcze ze mną nie kontaktował, ale wszystko jest przecież bardzo świeże. Jeżeli traktować poważnie tę propozycję, a tak wyglądała, to ja bardzo chętnie i z nieskrywaną radością nagram coś z panem Szymonem.
W filmikach jest na razie 1:1. Nagrasz coś jeszcze, czy już wystarczy?
Pewnie, że tak. W pierwszym momencie chciałem od razu nagrać odpowiedź, ale uspokajam to w sobie, żeby nie robić nic pod wpływem impulsu. W przyszłym tygodniu coś się zapewne pojawi. Przyjazna wymiana zdań pomiędzy twórcami sprawia, że lepiej czują się nie tylko oni, ale także ich widzowie. Oglądanie przejawów szacunku i sympatii w internecie to coś fantastycznego.
*Remigiusz "Rock Alone" Maciaszek – jeden z najpopularniejszych vlogerów na polskim YouTube. Nagrywa głównie o grach komputerowych, ale jak sam pisze o sobie: lubi także książki i muzykę. Jego kanał ma już ponad 346 tysięcy subskrybentów, a filmy wyświetlano około 87 milionów razy.