Rosyjskie kanały informacyjne na Telegramie przekazują palącą informację. Według nich Jewgienij Prigożyn spisał coś w rodzaju testamentu. Zgodnie z doniesieniami najemnik jeszcze za życia wyznaczył, kto miałby zostać jego następcą, czyli szefem Grupy Wagnera. To żołnierz o pseudonimie "Lotos". Co o nim wiemy?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
I chociaż Amerykanie potwierdzili, że na miejscu katastrofy znaleziono ślady DNA pochodzące od Prigożyna, to w Rosji mnożą się teorie spiskowe na temat tego, że Prigożyn jednak żyje.
Jednocześnie w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram trwa ożywiona dyskusja o dokumencie, który miał zostawić po sobie Prigożyn. To w tym dokumencie szef wagnerowców miał też wyznaczyć swojego następcę.
Jak poinformował na Telegramie kanał "Chek-OGPU", nowym szefem Grupy Wagnera ma zostać Anton Jelizarow, znany pod pseudonimem "Lotos". Jeśli doniesienia te okażą się prawdziwe, Jelizarow będzie nadzorował operacje wagnerowców w różnych miejscach na świecie.
Informację o "Lotosie" przekazała także strona ukraińska. Jak podaje agencja informacyjna Unian, Jelizarow w 2014 r. został wydalony z rosyjskiego wojska. Powodem były oszustwa, związane z prywatyzacją mieszkania. Po tym dołączył do Grupy Wagnera, w której został dowódcą 10. brygady sił specjalnych w Molkino w Rosji.
Wiadomo, że w przeszłości "Lotos" walczył w Syrii i Libii oraz działał w Republice Środkowoafrykańskiej. Podczas inwazji Rosji na Ukrainędowodził atakowi na miasto Sołedar.
Co natomiast stanie się z resztą najemników Grupy Wagnera? Ci, którzy wcześniej byli blisko Prigożyna, mają utrzymać swoje stanowiska. Kanał "Chek-OGPU" twierdzi, że ma informacje od anonimowego źródła związanego z wagnerowcami. Podają, że w rzekomym testamencie miały zostać zapisanie także inne wytyczne, niezwiązane z roszadami po jego śmierci.
Co więcej, kanał przekazał, czym teraz zajmują się wagnerowcy. Mieli wrócić do bazy pod Krasnodarem w Rosji, niedaleko Morza Czarnego. To tam mają odbyć się rozmowy i mianowanie nowego szefa. Mówi się też, że najbliżsi współpracownicy Prigożyna mają pomagać jego synowi Pawłowi w zarządzaniu majątkiem po ojcu. Nie są to jednak oficjalne informacje.
Oznajmił, że Prigożyn spodziewał się zamachu na swoje życie, więc na podkład samolotu nawet nie wszedł, zamiast tego zjawił się tam... jego sobowtór. Co jeszcze dziwniejsze w tej teorii, Władimir Putin ma o tym doskonale wiedzieć, jednak Sołowiej akurat tego wątku nie chciał rozwinąć.
Stwierdził natomiast, że szef Grupy Wagnera "żyje, ma się dobrze i jest wolny". Co więcej, Sołowiej utrzymuje, że wie, w jakim kraju przebywa przywódca wagnerowców, ale zapowiedział, że nie zdradzi tej informacji.