Ks. Rafał Sawicz jest jednym z bohaterów afery z kopertą z 50 tys. zł, której wręczenie miał wymusić na austriackim biznesmenie Jarosław Kaczyński. To z kolei miało dać spółce Srebrna zielone światło do rozpoczęcia budowy luksusowych biurowców w Warszawie. Kilka lat temu duchowny zapadł się po ziemię. Teraz "Gazeta Wyborcza" ustaliła, że sprzedał dom za ok. 1,5 mln zł.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Chodziło o zgodę rady fundacji Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego na rozpoczęcie budowy 200-metrowych biurowców za 1,3 mld zł na warszawskiej działce spółki Srebrna, nazywanej "finansowym zapleczem środowiska PiS". Bez zgody duchownego nie można było rozpocząć budowy luksusowych biur, centrum kongresowego, hotelu i przyszłej siedziby Instytutu.
Ostatecznie inwestycji nie zrealizowano, bo prezes PiS – jak wskazuje "GW" – miał się przestraszyć skandalu przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku i z powodu braku zezwoleń od warszawskiego ratusza. Birgfellner zapłaty za swoją pracę nie dostał, więc doniósł na Kaczyńskiego do prokuratury.
Co wiadomo o ks. Sawiczu z "afery Srebrnej"?
Według Krajowego Rejestru Sądowego Rafał Sawicz nadal zasiada w radzie Instytutu. Historia duchownego jest jednak tajemnicza, a wraz z wybuchem afery w 2019 roku zapadł się on pod ziemię.
Jak pisał w marcu 2019 nasz bratni portal INNpoland.pl, do wartej milion złotych posiadłości wraz ze swoim protegowanym przyjeżdżał nieżyjący już abp Tadeusz Gocłowski. Mieszkańcy przez lata byli pewni, że otoczona lasem rezydencja jest własnością arcybiskupa.
Pod koniec 2012 roku ks. Sawicz kupił kolejną nieruchomość. Za dwupokojowe mieszkanie w Gdańsku również przelał na konto dewelopera pełną sumę.
Abp Gocłowski zmarł w maju 2016 i po jego pogrzebie duchowny został przeniesiony do parafii św. Urszuli Ledóchowskiej w Gdańsku-Chełmie. Dekretu jednak nie wykonał i nie pojawił się na nowej parafii.
Dziennikarze usłyszeli, że "porzucił stan duchowny". – Od lipca 2016 jego dalsze losy są nam nieznane – mówił w 2019 roku rzecznik archidiecezji gdańskiej w rozmowie z "GW".
Jego dane zostały też usunięte z publicznego rejestru duchownych diecezji. Mimo to – według danych KRS – w czerwcu 2017 został członkiem rady fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.
Dziennikarze trójmiejskiego oddziału "Gazety Wyborczej" sprawdzili też, co dzieje się z nieruchomościami Sawicza. Jak czytamy, w 2021 roku próbował on sprzedać dom wraz z działką w Nadolu.
"Wkrótce były duchowny znalazł innego kupca – przedsiębiorcę z branży diety pudełkowej. Sprzedał dom wraz z okazałą działką pod lasem w sierpniu 2022 r. Od ręki otrzymał tylko część ustalonej ceny, a na poczet zapłaty reszty zabezpieczył się w hipotece do kwoty 1,5 mln zł. (...) Były ksiądz nadal jest właścicielem mieszkania w Gdańsku" – czytamy.
Sawicz przerwał milczenie i wydał oświadczenie
W 2016 roku Sawicz znalazł pracę na zastępstwo w Urzędzie Miasta Gdańska, a gdy pod koniec lutego 2019 media obiegły informacje o kopercie z 50 tys. zł za jego podpis pod zgodą na budowę "dwóch wież" w Warszawie, wydał oświadczenie.
"Nie chcę i nie będę rozmawiać z żadnymi mediami. Jeżeli zajdzie taka konieczność, będę oczywiście do dyspozycji odpowiednich organów państwowych" – oznajmił Rafał Sawicz. Oświadczenie wygłosił jego pełnomocnik radca prawny Janusz Masiak.
"Jestem zdumiony zamieszaniem i skalą zmanipulowanych informacji wokół mojej osoby. Wiele z nich zawiera nieuprawnione sugestie i niedopowiedzenia, przedstawiające mnie w jak najgorszym świetle. Od kilku tygodni czuję się obiektem brutalnych ataków medialnych i nagabywania" – napisał w oświadczeniu.