"Przeprowadzam się do Berlina" - oświadczyła Katarzyna Rosłaniec we wczorajszym wywiadzie dla naTemat.pl. Młoda reżyserka twierdzi, że jest zmęczona duszną polską atmosferą i swoje życie przenosi do stolicy Niemiec. Podobną decyzję podjęło wiele osób. Emigracja do Berlina jest zwykle inna niż ta kierowana bezrobociem. "Berlińczycy z wyboru" przenoszą się do tego miasta nie tylko w poszukiwaniu pracy, ale i specyficznego klimatu. Berlin to bowiem nie tylko prężna metropolia, ale i mekka indywidualności nieumiejących się odnaleźć chociażby w szarych, polskich realiach.
- 4 marca odbieram klucze do mieszkania w Berlinie, a tam będę sama ze sobą, oderwana od kontekstów, które znam - powiedziała naTemat.pl Katarzyna Rosłaniec. Reżyserka przekonuje, że ostatecznie decyzję o przeniesieniu się do stolicy Niemiec podjęła po fali krytyki, jaka spadła na jej film "Bejbi Blues". Rosłaniec swoje życie zawodowe wiąże z Berlinem, ale przeprowadzka do tego miasta to też jej próba ucieczki od polskiej rzeczywistości.
Berlin stał się atrakcyjnym miejscem przyciągającym ogromne rzesze emigrantów. To nie jest typowa emigracja zarobkowa. Stolica Niemiec wbrew pozorom nie oferuje tylu możliwości pracy jak chociażby Londyn, ulubiona destynacja młodych, bezrobotnych Polaków. Na przeprowadzkę do Berlina decydują się zwykle ludzie o ustabilizowanej sytuacji zawodowej, którzy w pewnym momencie poczuli potrzebę nowych wyzwań. To właśnie Berlin wybierają jako miejsce dla siebie. W stolicy Niemiec szukają nowych inspiracji, to miejsce uważają za idealne do rozwoju własnej kariery.
Wojtek Tarańczuk z kolektywu didżejskiego Catz n Dogz Berlin wybrał właśnie ze względu na karierę i poszukiwanie nowych inspiracji dla swojej sztuki. - Dla osób grających muzykę elektroniczną to miasto jest prawdziwą mekką. Berlińska scena muzyczna nigdzie na świecie nie ma lepszego odpowiednika - mówi. Do stolicy Niemiec przeprowadził się siedem lat temu ze Szczecina. Ważnym argumentem dla takiej decyzji był także komfort życia, jakie oferuje to wielkie miasto. Tu mieszczą się wytwórnie specjalizujące się w muzyce elektronicznej czy duże agencje bookingowe.
Duże znaczenie ma też bliskość wielkich lotnisk oferujących wiele połączeń. Catz n Dogz koncertuje bowiem w każdym zakątku świata. - W Berlinie toczy się bardzo intensywne życie kulturalne i klubowe. Od kilku lat to miasto jest gorącym adresem, do którego zjeżdża się mnóstwo ludzi z całego świata - tłumaczy Tarańczuk.
Miasto dla outsiderów
Berlin systematycznie i konsekwentnie walczy o miano stolicy zjednoczonej Europy. Detronizuje przy tym dotychczas najpopularniejsze metropolie, jak chociażby Paryż czy Londyn. W mieście nad Sprewą osiedlają się artyści, ludzie kreatywni i szukający dla siebie miejsca w wielokulturowej społeczności. Metropolia przyciąga swoją szczególną atmosferą. W Berlinie toczy się niezwykle urozmaicone życie kulturalne i artystyczne. Tu mieści się aż pięć 5 tys. galerii, codziennie odbywają się ważne imprezy i wydarzenia artystyczne.
Stolica Niemiec to także niezwykła mieszanka różnorodności, pulsujący tygiel wszelkich nacji i kultur. Dlatego ciągną tam całe rzesze ludzi oryginalnych, niepotrafiących się odnaleźć w swoich społecznościach. - To jest miasto outsiderów - mówi Aleksandra Chaberek. Malarka i była modelka w Berlinie spędziła trzy lata. Na przeprowadzkę do stolicy Niemiec zdecydowała się głównie ze względu na funkcjonujący tam ogromny rynek sztuki. Artystowska atmosfera tego miasta to bowiem ogromny magnes dla ludzi twórczych i kreatywnych. To właśnie tam bez przerwy otwierają się nowe galerie, mieszkańcy miasta tłumnie odwiedzają wystawy, żywo interesują się artystycznymi nowościami. Tutaj też powstają nowe trendy, prężnie rozwija się sztuka niezależna i undergroundowa.
Na osiedlenie się w Berlinie zdecydowało się więc wielu europejskich twórców. Polska artystka Joanna Rajkowska w Berlinie urodziła swoją córkę. - Róża jest darem dla Berlina, miasta, z którego przychodziło zniszczenie, przynajmniej dla mojej rodziny. Darem, który miał wszystko odczarować – tłumaczy artystka, która opowieść o ciąży i narodzinach dziecka udokumentowała w filmie. Obraz "Born in Berlin" miał swoją premierę na zeszłorocznym berlińskim Biennale. Wielokulturowość niemieckiej stolicy to także wielość stylów i kolebka nowych trendów. Projektantka mody Sylwia Majdan właśnie w Berlinie szuka pomysłów do nowych kolekcji. - Odwiedzam to miasto dwa, trzy razy w tygodniu. Obserwuję trendy w modzie, czerpię inspirację do moich projektów - tłumaczy.
Miasto nad Sprewą to jednak nie tylko mekka poszukiwaczy nowych trendów czy wielbicieli artystycznych wrażeń. To przede wszystkim wieloetniczna i pulsująca tolerancją metropolia, w której każdy znajdzie swoje miejsce. Do miasta ciągną więc wszelkiej maści outsiderzy, niepotrafiący się odnaleźć w swoich tradycyjnych społecznościach. - Mnóstwo ludzi, którzy przyjechali tam z całego świata, w swoich społecznościach żyło na krawędzi. Ci wszyscy dziwacy i odmieńcy po przeprowadzce do Berlina tworzą tam tę nową społeczność - tłumaczy Aleksandra Chaberek. Malarka przekonuje, że Berlin jest wyjątkowo otwarty na wszelkiego rodzaju niekonwencjonalne osobowości. Tam ich nieprzystosowanie jest odbierane za coś normalnego i zrozumiałego. - To, co szokuje gdzieś indziej, tam nikogo nie dziwi - mówi.
Oryginalność niestety czasem okazuje się pułapką. Malarka tłumaczy, że w natłoku niekonwencjonalnych zachowań można się łatwo zatracić i zgubić swoją autentyczność. W Berlinie według niej łatwo też wpaść w pułapkę hedonizmu i nadmiernego poszukiwania nowych wrażeń. Wojtek Tarańczuk przekonuje, że Berlin tak naprawdę ma dwie twarze. - Jedna z nich to ta oryginalna, wielokulturowa mozaika. Z drugiej strony to też bardzo mieszczańskie, osiadłe społeczeństwo, raczej mało otwarte na inność - mówi.
Niemiecka stolica w ogromnej części składa się z mniejszości narodowych. Dzielnice jak Kreuzberg czy Neukolln prawie w całości zamieszkane są przez imigrantów z Turcji czy krajów afrykańskich. Spora część to także imigracja z Polski, która jeszcze w czasach PRL wyjeżdżała do Niemiec w celach zarobkowych. Większość Niemców cały czas pielęgnuje stereotypowy wizerunek Polaka w Niemczech.
Rozmówcy naTemat.pl przekonują, że Berlin powoli wyłamuje się tego schematu. Tutaj Polacy nie są już tylko handlarzami i złodziejami niemieckich samochodów. Na poprawę naszego wizerunku pracują tam głównie polscy profesjonaliści, którzy w Berlinie robią karierę. Tarańczuk zaznacza, że z polskim paszportem nadal trudno jest wynająć w niemieckiej stolicy mieszkanie, jednak Polacy, zwłaszcza artyści coraz bardziej wtapiają się w berlińską wielokulturowość i są jednym z wielu elementów kolorowej mozaiki.