Rozmawiali z pasażerem, który jechał z Sebastianem M. tuż przed wypadkiem
Redakcja naTemat.pl
10 października 2023, 20:37·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 października 2023, 20:37
Udało dotrzeć się do jednego z pasażerów, który podróżował bmw kierowanym przez Sebastiana M. feralnej nocy, gdy doszło do wypadku na A1. Okazało się, że mężczyzna ten jest adwokatem. Udzielił krótkiego komentarza w sprawie, jednak nie silił się na wylewną wypowiedź.
Reklama.
Reklama.
Pasażer bmw z A1 zabiera głos
Dziennikarze "Gazety Wyborczej" skontaktowali się z mężczyzną, który był jednym z pasażerów bmw podczas wypadku na A1. Wcześniej portal wp.pl ustalił, że jest on adwokatem z Łodzi. Podczas rozmowy z reporterami "GW" potwierdził on, że ma status świadka w sprawie tragicznego zdarzenia.
Mecenas zdecydował się odnieść do informacji krążących w sieci dotyczących jego koneksji z urzędnikiem Ministerstwa Sprawiedliwości lub parlamentarzystek obozu prawicy.
– Nie potwierdzam tych wszystkich internetowych rewelacji i "zarzutów". One są wyssane z palca. Podjąłem decyzję, że na razie nie będę rozmawiał z mediami – uciął spekulacje adwokat, który poprosił dziennikarzy "Wyborczej" o niepublikowanie jego danych osobowych.
Eksperci zrekonstruowali wypadek na A1. BMW miało jechać 315 km/h
Jak informowaliśmy w naTemat, eksperci z firmy Crashlab.pl. cyfrowo zbadali miejsce wypadku na A1. Przeanalizowali też materiały wideo oraz ślady pozostawione na drodze przez oba samochody, które brały w nim udział. Dzięki temu analitykom udało się opracować dokładną rekonstrukcję tragedii zobrazowaną w 3D.
Ustalenia analityków są porażające – według ich ekspertyzy Sebastian M. tuż przed zdarzeniem miał jechać swoim BMW aż 315 km/h. Przy tak ogromnej prędkości kierowca nie miał żadnych szans, by wyhamować przed samochodem, który jechał z prędkością 130 km/h.
Analiza wykazała ponadto, że kierowca drugiego samochodu nie popełnił żadnego błędu podczas zjazdu na lewy pas ruchu. Poza tym, jak wskazano, chciał zjechać z powrotem na prawy pas, kiedy zorientował się, że pędzi za nim BMW.
Sebastian M. zatrzymany w Dubaju
Sebastian M. został zatrzymany na początku października w Dubaju. Według detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, z którym rozmawiał dziennikarz INNpoland.pl, mężczyzna wpadł w ręce służb na terenie portu lotniczego i miał przy sobie fałszywy paszport.
Niedługo potem szef MSWiA Mariusz Kamiński wydał komunikat na platformie X, w którym potwierdził, że doszło do zatrzymania.
"Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich wspierała lokalną policję, która dokonała dziś zatrzymania poszukiwanego Sebastiana Majtczaka. Zadania realizowane były w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową" – napisał polityk PiS.