nt_logo

Eksperci zrekonstruowali wypadek na A1. Przerażające, z jaką prędkością miało jechać BMW

Mateusz Przyborowski

09 października 2023, 13:16 · 2 minuty czytania
Eksperci zbadali dokładnie miejsce tragicznego wypadku na A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w którym zginęła cała rodzina z dzieckiem. Ich ustalenia są porażające – Sebastian M. miał pędzić BMW aż 315 km/h.


Eksperci zrekonstruowali wypadek na A1. Przerażające, z jaką prędkością miało jechać BMW

Mateusz Przyborowski
09 października 2023, 13:16 • 1 minuta czytania
Eksperci zbadali dokładnie miejsce tragicznego wypadku na A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, w którym zginęła cała rodzina z dzieckiem. Ich ustalenia są porażające – Sebastian M. miał pędzić BMW aż 315 km/h.
Eksperci zrekonstruowali wypadek na A1. BMW miało jechać 315 km/h Fot. Policja

Do sprawy tragicznego wypadku, do którego doszło w połowie września na autostradzie A1 pod Piotrkowem Trybunalskim, odnieśli się eksperci z firmy Crashlab.pl. Cyfrowo zbadali miejsce zdarzenia, przeanalizowali materiały wideo oraz ślady pozostawione na drodze przez oba samochody, które brały udział w wypadku.


Eksperci zrekonstruowali wypadek na A1. BMW miało jechać 315 km/h

Dzięki temu analitykom udało się opracować dokładną rekonstrukcję tragedii zobrazowaną w 3D. Ustalenia ekspertów są porażające – według ich ekspertyzy Sebastian M. tuż przed zdarzeniem miał jechać swoim BMW315 km/h.

Przy tak ogromnej prędkości kierowca nie miał żadnych szans, by wyhamować przed samochodem, który jechał z prędkością 130 km/h. Jak informowaliśmy w naTemat, pod koniec września minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro przekazał, że w momencie zderzenia BMW jechało z prędkością co najmniej 253 km/h.

Choć eksperci podkreślają, że ich materiał "nie stanowi opinii procesowej i nie może być wykorzystywany w takim charakterze", nie mają wątpliwości, że winnym tragedii jest wyłącznie Sebastian M. Mężczyzna miał jechać autostradą z ponaddwukrotnie wyższą prędkością niż dopuszczalna (140 km/h). Nie miał więc szans na żadną prawidłową reakcję.

Według analityków kierowca drugiego samochodu nie popełnił żadnego błędu podczas zjazdu na lewy pas ruchu. Poza tym, jak wskazano, chciał zjechać z powrotem na prawy pas, kiedy zorientował się, że pędzi za nim BMW.

Sebastian M. zatrzymany w Dubaju

Sebastian M. został zatrzymany na początku października w Dubaju. Według detektywa Krzysztofa Rutkowskiego, z którym rozmawiał dziennikarz INNpoland.pl, mężczyzna wpadł w ręce służb na terenie portu lotniczego i miał przy sobie fałszywy paszport.

Niedługo potem szef MSWiA Mariusz Kamiński wydał komunikat na platformie X, w którym potwierdził, że doszło do zatrzymania.

"Specjalna Grupa Poszukiwawcza powołana przez Komendanta Głównego Policji na terenie Zjednoczonych Emiratów Arabskich wspierała lokalną policję, która dokonała dziś zatrzymania poszukiwanego Sebastiana Majtczaka. Zadania realizowane były w ścisłej współpracy z Prokuraturą Krajową" – napisał polityk PiS.

Bartosz Tiutiunik, adwokat Sebastiana M., w rozmowie z INNPoland.pl wskazywał natomiast, że jego klient wcale nie uciekał przed wymiarem sprawiedliwości, a za granicę wyjechał, mając do tego pełne prawo.

– Znajdował się tam legalnie jako osoba, która miała status wyłącznie świadka i wyjechała za granicę bez związku z tą sprawą – powiedział w rozmowie z Adamem Byśkiem.

– Według moich informacji nie posługiwał się fałszywym paszportem, a wiem, że takie informacje w mediach funkcjonują. Posługiwał się swoim paszportem wystawionym na swoje imię i nazwisko, był to paszport niemiecki, gdyż jest obywatelem nie tylko Polski, ale również Niemiec – podkreślił.

Tiutiunik dodał też, że zamiarem Sebastiana M. "nie było i nie jest ukrywanie się czy ucieczka i uniknięcie zmierzenia się z tą sprawą".