"To moje siostry lesbijki", "To moi bracia geje" – tak ostatnio napisał na swoim blogu ksiądz Mieczysław Puzewicz. Jego wpis wywołał spore poruszenie, więc teraz musi się tłumaczyć: "Nie pochwalałem homoseksualizmu, ale to była próba zwrócenia uwagi na to, że takie osoby są też w chrześcijaństwie, są w Kościele, też dążą do bliskości z Panem Bogiem, pragną prowadzić życie sakramentalne" – czytamy w jego oświadczeniu dla Katolickiej Agencji Informacyjnej.
Ks. Mieczysław Puzewicz, po tym jak umieścił na blogu słowa o braciach i siostrach homoseksualistach, został zaproszony na spotkanie z lubelskim arcybiskupem Stanisławem Budzikiem. Po wyjściu od arcybiskupa skasował swój artykuł. Duże kontrowersje wzbudził także w sieci. Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny "Frondy", nazwał nawet tekst ks. Puzewicza "homoherezją".
Teraz, w specjalnym oświadczeniu, ksiądz tłumaczy się ze swoich intencji. "Wierzę, że wszyscy mają prawo do zbawienia, również osoby określane mianem LGBT. Wszyscy, jako chrześcijanie, jesteśmy zobowiązani do walki z każdym grzechem. W moim tekście absolutnie nie było pochwały zachowań homoseksualnych" – pisze.
W oświadczeniu ksiądz narzeka też na prowadzoną obecnie debatę w sprawie praw homoseksualistów. Jak twierdzi, z jednej strony jest agresywna retoryka Ruchu Palikota, a z drugiej odmawia się godności gejom i lesbijkom. "Tymczasem wszyscy, którzy w pracy duszpasterskiej spotykają się z tym problemem wiedzą, że nie można odmówić osobie o takiej orientacji ani prawa do zbawienia, ani godności, ani prawa do obecności w Kościele" – stwierdza ksiądz Puzewicz.
W swojej wizji, zdecydowanie literackiej, w której umieściłem w niebie osoby o innych orientacjach seksualnych, nie dążyłem ani do promocji homoseksualizmu ani do lekceważenia problemu. To reakcja wobec pojawiającego się czasem skrótu myślowego, który umieszcza osoby o orientacji homoseksualnej w piekle, czy też nie umieszcza ich wśród osób zbawionych. To nie jest zgodne z nauką Kościoła. CZYTAJ WIĘCEJ