Rafał Trzaskowski w Kaliszu podkreślił, że jego partia nie popiera przyjmowania uchodźców niesprawdzonych pod kątem bezpieczeństwa. Prezydent Warszawy uznał, że Polska i tak przyjęła "dwa miliony sióstr i braci z Ukrainy". – Nikt nam nie powie, że mamy przyjmować więcej uchodźców, wystarczy tylko mieć dobrą dyplomację, która to wynegocjuje – powiedział Trzaskowski. Tymczasem PiS nieustannie straszy, że to opozycja wpuści do Polski imigrantów.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Politycy PiS trwają w narracji, zgodnie z którą to opozycja chce wpuszczenia do Polski migrantów. Tymczasem o tej kwestii wielokrotnie wypowiadali się przedstawiciele Koalicji Obywatelskiejw tym Donald Tusk czy właśnie Rafał Trzaskowski, który w Kaliszu powiedział wprost, jakie ma spojrzenie na kwestię przyjmowania przez Polskę migrantów.
Podkreślił on, że "nikt nie chce przyjmować migrantów, którzy nie zostali sprawdzeni pod względem bezpieczeństwa". Miał oczywiście na myśli przedstawicieli swojej partii, ale afera wizowa, która niedawno obiegła całą Polskę, jest jednak dowodem na to, że ludzie wywodzący się z partii rządzącej zdecydowali się na taki ruch.
Przypomnijmy, że w aferę wizową zamieszani byli m.in. zdymisjonowany wiceminister Piotr Wawrzyk oraz mężczyzna znany jako Edgar K. Mieli oni doprowadzić do nielegalnego wydawania wiz niesprawdzonym w żaden sposób obywatelom m.in. z Afryki.
Afera wizowa tuszowana w Polsce, krytykowana w Europie
Afera wizowa zatrzęsła całą Europą, wzbudzając niepokój, że polskie władze nie tylko ułatwiły przybyszom z Azji i Afryki tzw. imigrację do systemów socjalnych, ale też naraziły bezpieczeństwo obywateli państw strefy Schengen.
"Skorumpowani urzędnicy w polskich konsulatach (...) wydali wizy pracownicze setkom tysięcy uchodźców – tym samym sprowadzili na UE zagrożenie terrorystyczne, przed którym rząd w Warszawie sam ostrzegał tyle lat!" – oburzał się niemiecki publicysta Hans-Jörg Vehlewald.
Coraz głośniej rozważany jest więc czarny dla zwykłych obywateli scenariusz, w którym Polsce grozi zawieszenie w prawach członka strefy Schengen. Oznaczałoby to powrót do realiów z okresu przed 2007 rokiem, gdy przekroczenie granicy z Niemcami, Czechami, Słowacją czy Litwą wiązało się z koniecznością odstania swojego w długiej kolejce, czasem przejścia szczegółowej kontroli, a podróże lotnicze do innych państw UE również były trudniejsze.
Bild pisał o "skandalu wizowym niewyobrażalnych rozmiarów". Niemiecki dziennik nie omieszkał także podkreślić, że polscy rządzący w dyskusji o polityce migracyjnej nieustannie porównują się do Niemiec, ukazując ich jako antyprzykład w tej kwestii. Jednocześnie sami wpuścili do kraju zupełnie niesprawdzonych obywateli.
"Od miesięcy dla polskiego rządu ważne były tylko trzy kwestie. Korupcja, strach przed uchodźcami, wszystkiemu winni są Niemcy (w pakiecie z liderem opozycji Donaldem Tuskiem na czele). Kampania zjadła własny ogon, ponieważ [...] skorumpowani urzędnicy państwowi w polskich konsulatach SPRZEDALI wizy pracownicze setkom tysięcy uchodźców – i w ten sposób sprowadzili zagrożenie terrorystyczne do samej UE, przed którym rząd w Warszawie ostrzega od lat!" – czytamy w niemieckim dzienniku.