Cała Polska żyje dziś bulwersującym przypadkiem naruszenia przez policję nietykalności posłanki Kingi Gajewskiej z KO. Na dalszy plan schodzi jednak zasadniczy powód całej tej sytuacji. A jest to kwestia niezwykle ważna nie tylko dla obywateli Polski, ale i całej Europy.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Było to zachowanie absolutnie skandaliczne. W mojej ocenie dochodzi do przekroczenia kolejnych granic – tak zatrzymanie chronionej immunitetem parlamentarnym Kingi Gajewskiej z Koalicji Obywatelskiejoceniła w rozmowie z naTemat.pl Magdalena Sroka – była nadkomisarz KWP w Gdańsku, a dziś prezeska Porozumienia i posłanka Trzeciej Drogi.
Szybko dwóch mundurowych chwyciło 33-latkę za ręce, a kilku innych dodatkowo ją otaczało. Jak w tej sytuacji miała sięgnąć po telefon, na którym mogła okazać elektroniczną wersję legitymacji...?
Za co policja w Otwocku zatrzymała posłankę KO? Kinga Gajewska mówiła o aferze wizowej w PiS
Dlaczego podwładni gen. Jarosława Szymczyka wobec Kingi Gajewskiej w ogóle interweniowali? Oficjalna wersja mówi, że powodem było rzekome zakłócanie wiecu wyborczego PiS z udziałem premiera Mateusza Morawieckiego kilkoma okrzykami przez megafon. To, co posłanka wykrzyczała do zgromadzonych w Otwocku, jest jednak nawet ważniejsze od sprawy naruszenia jej nietykalności.
Chodzi o bezpieczeństwo kraju nad Wisłą oraz w całej strefie Schengen, a także pozycję międzynarodową Polski. Policjanci ruszyli bowiem w stronę Kingi Gajewskiej, gdy usłyszeli, że mówi ona o skali afery wizowej.
Afera wizowa w PiS, czyli stragany przed ambasadą i przymykanie oka na kartotekę imigrantów
We wspomnianej przez Gajewską liczbie wiz nie byłoby oczywiście nic złego, gdyby nie jeden, ale gigantyczny problem. Otóż okoliczności wystawienia wielu z tych dokumentów budzą poważne zastrzeżenia ze strony zarówno polskich śledczych z CBA oraz prokuratury, jak i Komisji Europejskiej czy MSW Niemiec.
A to budzi w Europie obawy, że polskie władze nie tylko ułatwiły przybyszom z Azji i Afryki tzw. imigrację do systemów socjalnych, ale też naraziły bezpieczeństwo obywateli państw strefy Schengen. "Skorumpowani urzędnicy w polskich konsulatach (...) wydali wizy pracownicze setkom tysięcy uchodźców – tym samym sprowadzili na UE zagrożenie terrorystyczne, przed którym rząd w Warszawie sam ostrzegał tyle lat!" – oburzał się niemiecki publicysta Hans-Jörg Vehlewald.
Coraz głośniej rozważany jest więc czarny dla zwykłych obywateli scenariusz, w którym Polsce grozi zawieszenie w prawach członka strefy Schengen. Oznaczałoby to powrót do realiów z okresu przed 2007 rokiem, gdy przekroczenie granicy z Niemcami, Czechami, Słowacją czy Litwą wiązało się z koniecznością odstania swojego w długiej kolejce, czasem przejścia szczegółowej kontroli, a podróże lotnicze do innych państw UE również były trudniejsze.