Prezydent Andrzej Duda skomentował wreszcie wyniki wyborów parlamentarnych. Głowa państwa podziękowała wyborcom za wysoką frekwencję i mówiła o "wielkim sukcesie polskiej demokracji". Tylko czy to nie jest dobra mina do złej dla PiS gry?
Reklama.
Reklama.
Prezydent Andrzej Duda zabrał głos w sprawie wyborów. W krótkiej transmisji na żywo głowa państwa podziękowała wszystkim za udział w wyborach. – Wiem, że były osoby, które czekały w kolejkach do późnych godzin nocnych. Dziękuję za to – powiedział prezydent. – Jestem ogromnie wdzięczny.
Duda zwrócił też uwagę na wysoką frekwencję – najwyższą od 1989 roku. – Wczoraj pokazaliśmy, że odpowiedzialnie bierzemy sprawy w swoje ręce. Ta frekwencja wynosząca niemal 73 proc. to fantastyczny wynik – zachwycał się Duda. – Demokracja w Polsce jest stabilna. Cieszę się ogromnie – podsumował.
Prezydent nie skomentował jednak danych sondażowych, z których wynika, że Prawo i Sprawiedliwość, choć wygrało, nie będzie mieć większość w Sejmie. – Czekamy na wyniki – mówił Duda. – Mam nadzieję, że jutro około południa Państwowa Komisja Wyborcza zakończy zliczanie głosów i będzie mogła je podać.
Wyniki wyborów do Sejmu według pełnego late poll (z godz. 15:00):
Prawo i Sprawiedliwość - 36,1 proc. (196 mandatów);
Trzecia Droga (Polska 2050, PSL) - 14 proc. (61 mandatów);
Lewica (Nowa Lewica, Partia Razem) – 8,6 proc. (30 mandatów);
Konfederacja - 6,8 proc. (15 mandatów).
Prezydent podczas swojego przemówienia mówił o "sukcesie demokracji", ale z pewnością decyzje wyborców nie są mu na rękę. Wedługsondażu late pollPiS będzie miał 196 mandatów, opozycja łącznie 248. PiS nie będzie miał zatem sejmowej większości i trudno będzie mu najpierw utworzyć rząd, później wprowadzić którąkolwiek z ustaw.
Przypomnijmy, że w naszym kraju to prezydent powołuje premiera. Następnie premier, w ciągu 14 dni od dnia powołania przez prezydenta, przedstawia Sejmowi program działania Rady Ministrów (tzw. exposé) z wnioskiem o udzielenie jej wotum zaufania. W przypadku nieudzielenia mu wotum zaufania, Sejm sam wybiera premiera oraz ministrów, a przecież, jeśli dane sondażowe się potwierdzą, decydujący głos będzie miała opozycja.
Możliwe zatem, że prezydent Duda będzie miał premiera w postaci Donalda Tuska albo Adriana Zandberga. Na pewno nie taki scenariusz sobie wymarzył, choć trzeba zauważyć, że kulturalnie pogratulował wszystkim wybranym. Tylko czy to nie jest dobra mina do złej gry? Ta sama, którą wczoraj obserwowaliśmy w sztabie PiS?
Jestem lingwistką, zoopsychologiem, behawiorystką i trenerką psów. Na łamach portalu naTemat doradzam, jak mądrze wychowywać czworonogi i bronię praw zwierząt. Poruszam też inne tematy, które są dla mnie ważne.