– Widać "dobrą minę do złej gry". Wygrali, ale zdają sobie sprawę, że to raczej będzie gorzka wygrana. Widać to szczególnie po Beacie Szydło, Mariuszu Błaszczaku i Mateuszu Morawieckim – mówił po niedzielnych wyborach ekspert od mowy ciała Łukasz Kaca w rozmowie z Plejadą.
Przypomnijmy bowiem, że niedzielny exit poll dał PiS wynik na poziomie 36,8 procent, czyli mniej od opozycji, co może dać właśnie jej szansę na zbudowanie rządu. Z kolei z pogłębionego, drugiego badania late poll przeprowadzonego przez Ipsos na zlecenie TVN24 wynika, że PiS zdobył 36,1 proc., czyli ma szansę na 196 mandatów, a demokratyczna opozycja – na 249. Wciąż trwa jednak oficjalne zliczanie wyników, które poda Państwowa Komisja Wyborcza.
Nic dziwnego, że miny członków PiS były nietęgie, chociaż robiono dobrą minę do złej gry. Doszło również do wpadki, a właściwie złamania zasad savoir-vivre. O co chodzi? O kwiaty.
Podczas wieczoru wyborczego wręczono Jarosławowi Kaczyńskiemu bukiet biało-czerwonych róż, ale w papierze ochronnym, który najwyraźniej zapomniano zdjąć. Tymczasem papier, w który pakuje się kwiaty, zawsze powinno się usunąć przed ich wręczeniem.
– Sytuacja z kwiatami to wypadkowa całej organizacji sztabu wyborczego PiS, gdzie bardzo długo nie wpuszczano dziennikarzy. Tam nikt nie wiedział, co właściwie się dzieje i wkradł się popłoch – powiedział Łukasz Kaca Plejadzie.
– Detale zawiodły, ponieważ zabrakło atmosfery euforii i zwycięstwa. Wtedy część rzeczy wychodziłaby naturalnie. Miał być ktoś, kto poda kwiaty, ale atmosfera była tak napięta, a zgromadzeni tak zestresowani, że nikt nie przywiązywał wagi, jak zostaną one wręczone. Słowem nie miał kto o to zadbać – dodał.
Ekspert od mowy ciała ocenił także postawę Danuty Holeckiej podczas rozmowy, którą dziennikarka TVP przeprowadziła z publicystami po opublikowaniu wyników sondażu w niedzielę. – U Danuty Holeckiej widzę dużo strachu na twarzy. przede wszystkim widać, że musi utrzymywać zwycięską narrację i utrzymywać nadzieję – stwierdził.
Prezes PiS raczej nie będzie zadowolony. Jak podaje portal TVN Warszawa, po przeliczeniu 30 procent głosów oddanych na Żoliborzu, dzielnicy, w które mieszka Jarosław Kaczyński, prowadzi tam Koalicja Obywatelska (45,69 proc.). Drugi jest PiS (18,19 proc.), a trzecia Lewica (15,94 proc.). Trzecia Droga zdobyła 13,39 proc., a ostatnia jest Konfederacja (4,96 proc.).
Jeśli chodzi o kandydatów, to pierwszy na Żoliborzu jest Donald Tusk. Drugi jest Piotr Gliński (668 głosów), a trzecia – Aleksandra Gajewska z KO (411).
Dodajmy, że sam Kaczyński w tym roku nie kandydował z Warszawy i był "jedynką" w Kielcach. Po przeliczeniu 57,40 proc. oddanych głosów PiS ma tam 51,62 proc. poparcia. Z kolei na lidera partii rządzącej zagłosowało 90 524 osoby.