nt_logo

Ich wyborczy apel odbił się echem w Polsce. Piotr Rogucki mówi nam, czy teraz Coma naprawdę wróci

Bartosz Godziński

19 października 2023, 13:03 · 5 minut czytania
Coma rozpadła się parę lat temu, ale przed wyborami jej muzycy złożyli fanom propozycję nie do odrzucenia. Zapowiedzieli, że jeśli frekwencja przebije wynik z poprzednich wyborów, to zespół wróci na jeszcze jedną trasę koncertową. Tak też się stało i w przeciwieństwie do wielu polityków muzycy obietnicy postanowili dotrzymać. Mówi o tym naTemat.pl Piotr Rogucki.


Ich wyborczy apel odbił się echem w Polsce. Piotr Rogucki mówi nam, czy teraz Coma naprawdę wróci

Bartosz Godziński
19 października 2023, 13:03 • 1 minuta czytania
Coma rozpadła się parę lat temu, ale przed wyborami jej muzycy złożyli fanom propozycję nie do odrzucenia. Zapowiedzieli, że jeśli frekwencja przebije wynik z poprzednich wyborów, to zespół wróci na jeszcze jedną trasę koncertową. Tak też się stało i w przeciwieństwie do wielu polityków muzycy obietnicy postanowili dotrzymać. Mówi o tym naTemat.pl Piotr Rogucki.
coma koncerty 2024 wywiad piotr rogucki wybory powrót Fot. Karol Makurat/REPORTER

Osoby, które w minimalnym stopniu interesowały się tym, co się działo w naszym kraju przez ostatnie lata, nie potrzebowały specjalnego zaproszenia do udziału w wyborach. Nie zmienia to faktu, że wciąż było wielu maruderów, których politycy, aktywiści (np. przez słynny spot "Cicho już byłyśmy"), media, influencerzy, rodziny i znajomi zachęcali na przeróżne sposoby do pójścia do urn.


Na niecodzienny pomysł mobilizacji rodaków wpadł zespół Coma, który po latach nagle wyszedł z mroku i wystosował apel. "Chcemy was zmotywować do udziału w wyborach. Jeśli pójdziecie licznie i frekwencja przekroczy 62 proc. (1 proc. więcej niż ostatnio), w przyszłym roku zagramy dla was kilka dużych koncertów" – mogliśmy przeczytać na Facebooku. Do "obietnicy wyborczej" załączono też filmik.

Coma to jeden z najpopularniejszych zespołów rockowych w Polsce. Złamali serce swoim fanom, gdy w 2019 r. ogłosili, że zawieszają działalność (po 21 latach). Wokalista Piotr Rogucki stworzył duet z Robertem Karasiem (znanym z The Dumplings), a pozostali muzycy (Dominik Witczak, Marcin Kobza, Rafał Matuszak i Adama Marszałkowski) założyli Ka$hell z Abradabem (Kaliber 44) na wokalu. Teraz znów zobaczymy ich razem na scenie, bo frekwencja była oszałamiająca. Aż 3/4 Polaków (dokładnie 74,38 procent) uprawnionych do głosowania poszło w niedzielę na wybory parlamentarne. Przebiliśmy w ten sposób wynik z 1989 roku (62,7 proc.). Cztery lata temu byliśmy blisko poprzedniego rekordu (61,74 proc.), ale się nie udało go przeskoczyć.

O profrekwencyjnej akcji, wyniku wyborów, planach na koncerty i ewentualnym powrocie zespołu na stałe rozmawiam z Piotrem Roguckim.

Dlaczego akurat w taki sposób chcieliście zachęcić ludzi do wzięcia udziału w wyborach? A może po prostu szukaliście pretekstu do wspólnego powrotu na scenę?

Od jakiegoś czasu szukałem pomysłu, żeby w jakiś sposób wpłynąć na niezdecydowane lub zniechęcone do głosowania osoby. Zastanawiałem się: "co mogę zrobić?" i nic mi nie przychodziło do głowy.

Było już wiele kampanii, marszy czy protestów wobec krzywdzącej i trudnej rzeczywistości, którą mieliśmy przez ostatnie lata, że miałem wrażenie, że te wszystkie apele, mimo że wynikające ze szczerych intencji, wydawały się już być nieskuteczne albo co gorsza: infantylne i powtarzalne. Rzadko kiedy też docierały do swojego celu, czyli do osób, które wymagają mobilizacji.

W międzyczasie pojawiła się tęsknota za spotkaniem z zespołem. Dostawaliśmy coraz więcej próśb o to, żeby powrócić do grania. Ten sentyment zaczął buzować w ludziach jakoś intensywniej w ostatnich miesiącach. Zawiesiliśmy działanie zespołu, każdy z nas ma teraz inne plany, ale przecież nie rozstaliśmy się w gniewie, po kłótni ani w jakimś konflikcie, tylko rozstaliśmy się jako kumple.

I wtedy właśnie dotarło do mnie, że dlaczego by nie spróbować zagrać jakiegoś koncertu w przyszłym roku i dodatkowo zachęcić ludzi, by ruszyli z domu na wybory? Zwłaszcza że niektórzy z fanów Comy na pewno skorzystaliby z tej zachęty, a my spełnilibyśmy obywatelski obowiązek i do tego mieli okazję do zorganizowania koncertów.

Okazało się, że wszystko to ze sobą zagrało, bo odzew na naszą propozycję był duży i na szczęście pozytywny. Nasi fani naprawdę poczuli się tym bardziej zmotywowani do wzięcia udziału w wyborach.

Myślę też, że wśród fanów Comy jest też sporo ludzi, którzy są zamknięci w sobie, wrażliwi, z trudnością przychodzi im wyjście z domu. Z wieloma takimi osobami miałem styczność, kiedy jeszcze graliśmy koncerty, a także w prywatnych rozmowach. Dowiadywałem się, że niektórym trudno jest udzielać się społecznie, a to, co się działo w ostatnich latach, dodatkowo zniechęcało ich do działania. Mam nadzieję, że może chociaż trochę ich zmobilizowaliśmy.

Trudno tak naprawdę ocenić, ile osób poszło na wybory po waszym poście...

Ależ bardzo łatwo - to było prawie 75 procent (śmiech).

Jest też taka ewentualność. Frekwencja przerosła oczekiwania nie tylko wasze, ale chyba wszystkich.

I bardzo się z tego powodu cieszymy. To było 8 lat ciężkich doświadczeń, ale widzę, że jest szansa, by ta lekcja wydała dobre owoce w takim pozytywnym współdziałaniu. Należy tylko odrzucić urazy, gniew i chęć odwetu i spróbować ostrożnie oraz bardzo czujnie pracować nad tym, co może się wydarzyć, bo może się wydarzyć dużo dobrego.

Nie można zapominać też o tym, że to zło, resentyment, kompleksy i strach albo chęć zemsty, podatność na manipulację, doprowadzały ludzi do niezrozumiałych i niemoralnych decyzji. To wszystko nie zniknęło po wyborach, to cały czas w Polakach siedzi i jeżeli polityka nie zostanie poprowadzona w odpowiedni sposób, to za cztery lata pojawi się ktoś kolejny, kto zechce wykorzystać nasze brzydkie oblicze przeciwko nam samym.

Myślę, że trzeba zatem pielęgnować to, co w nas dobre, doceniać siebie i innych za wszystko, nawet małe rzeczy. Na szczęście mam wrażenie, że dzięki temu, co się działo, nastąpiła jakaś konsolidacja społeczeństwa i nad politykami będzie sprawowana jeszcze większa kontrola. Mam nadzieję, że będą rozliczani ze wszystkich swoich decyzji. Przede wszystkim z tych złych, bo one przecież na pewno się zdarzą. Cóż, jesteśmy tylko ludźmi.

Jeśli chodzi o wybory, to czy wy waszą "obietnicę wyborczą" dotrzymacie? Można oficjalnie potwierdzić te koncerty?

Tak, potwierdzam. Już wcześniej mieliśmy jakieś wstępne pomysły na nasze koncerty, ale po naszym apelu i otwartości na wspólne granie pojawiły się też nowe propozycje. Plan jest taki, by najpierw wystąpić na większych wydarzeniach w wakacje, a potem wrócić jeszcze jesienią na kilka klubowych koncertów.

Natomiast ci, którzy myślą, że to jest wielki powrót zespołu, to muszą sobie zdać sprawę, że tak nie jest. Chcemy po prostu zagrać kilka koncertów i zobaczyć, jak nam się pracuje po tylu latach przerwy, bo jednak minęło pięć lat, a także nacieszyć się sytuacją, że ludzie chcą nas posłuchać na żywo, przecież to kochamy.

Ale powrót, bo np. okaże się, że dobrze wam się gra, nie jest wykluczony?

Chciałbym kiedyś jeszcze nagrać płytę z zespołem Coma, natomiast teraz przede mną premiera trzeciego albumu z Kubą Karasiem, który ukaże się w lutym. Potem mam też plany solowe.

Minie więc trochę czasu, ale nie zaprzepaszczam szans na to, żeby znów wspólnie działać. Musi się jednak pojawić impuls oraz pomysł i dobre okoliczności do jego realizacji. Tak więc myślę, że jeżeli miałaby powstać kolejna płyta zespołu, to nie wcześniej niż za trzy, cztery lata.

Czyli rozumiem, że planujecie najpierw zagrać na wakacyjnych festiwalach muzycznych - ludzie już piszą, że chętnie zobaczyliby was na Pol'and'rock, a potem w kilku większych miastach. Czy zamierzacie też wystąpić w rodzinnej Łodzi?

Jeszcze jest za wcześnie na takie deklaracje. W wakacje na pewno pojawimy się na festiwalach, bo jednak latem głównie rządzą imprezy plenerowe. Propozycji jest sporo. Jesienią może to nie będą największe miasta pod kątem powierzchni, ale raczej takie z największym dostępem komunikacyjnym, by jak najwięcej fanów mogło na nie dojechać. Zaznaczam, że to nie będzie trasa koncertowa.

Co do Łodzi, to rzeczywiście jest dobrze skomunikowana, ale jest też na tyle blisko Warszawy, że najpewniej tam się pojawimy. To ma być dosłownie kilka koncertów klubowych - nie więcej niż trzy, ale też będąc zupełnie szczerym nie ja się będę zajmować organizacją, więc jeszcze na oficjalne ogłoszenia przyjdzie czas.

A już macie pomysł na utwory, jakie zagracie? Fani mogą spodziewać się największych hitów?

Myślę, że to będą kawałki, które wszystkim sprawią satysfakcję. Na początek będziemy musieli zbadać, które utwory na nas jeszcze działają. Mamy za sobą siedem albumów studyjnych, więc jest z czego wybierać.

Nagraliśmy też płytę z coverami pt. "Sen o 7 szklankach", na której są piosenki z filmów dla dzieci m.in. z "Akademii Pana Kleksa". W przyszłym roku będzie nowy film z tym bohaterem, więc podejrzewam, że ze dwa utwory z tego albumu też na koncertach się znajdą.

Jednak jeżeli publiczność będzie się domagać konkretnego utworu, to będziemy działać spontanicznie. Chyba potrafimy nadal zagrać wszystkie swoje kawałki. Więc myślę, że jeżeli ludzie się pojawią na tych koncertach, to wyjdą zadowoleni.

Aczkolwiek jestem też świadomy, że niektórzy wyjdą zawiedzeni (śmiech). Nie da się wszystkich zadowolić i zawsze komuś będzie się podobać specyficzny utwór, którego nie zagramy akurat na koncercie. Każdy muzyk jednak radzi sobie z takimi problemami na co dzień.