Na niekończącą się listę rzeczy, które nas wkurzają, w ostatnim czasie wielu z nas dopisało plastikowe nakrętki przytwierdzone do butelek z wodą i napojami lub kartonów z sokami. Wielu z nas ma z tym duży problem i daje temu upust w sieci, bo np. przez odstającą nakrętkę rozlał się napój lub trudniej im się pije prosto z butelki. Niektórzy w ramach buntu przeciwko specjalnie chcą urywać korki i wrzucać do koszy bio lub "w krzaki somsiadowi" (to akurat żart). Po co to wszystko, co z akcjami charytatywnymi i czy faktycznie jest to sztucznie wykreowany problem?
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Przez kilka ostatnich miesięcy kupując w sklepie napój mogliśmy natrafić na korek "nieoderwek". Jeśli jeszcze nie mieliśmy tej przyjemności, to niedługo będzie to zupełnie powszechne. Od połowy 2024 r. wszystkie plastikowe nakrętki będą przytwierdzone do opakowania (butelki czy kartonu).
Przynajmniej w krajach Unii Europejskiej, bo to właśnie od niej wyszła nowa dyrektywa. Czy nowe korki do butelek będą ostatecznym argumentem za wyjściem z UE? Niektórzy pewnie tak pomyślą, bo coś, co jednym ułatwia recycling, drugim utrudnia życie.
"Kajdanki na korkach" wkurzyły wielu z nas. Są już pierwsze "ofiary"
Przeglądałem sobie media społecznościowe i zauważyłem, że jest sporo osób wściekłych na nowe rozwiązanie. O ile nie trollują we wpisach np. na Wykopie pod artykułem o "irytujących nakrętkach" przy butelkach Coca-Coli. W niektórych komentarzach można dostrzec pewną nutkę sarkazmu, ale w innych wygląda to na autentyczną furię.
Wydaje się, że to zwykle typowe narzekanie na zmiany i kręcenie internetowej dramy. Jednak jeśli wierzyć w zwierzenia na Wykopie, to niektórzy mają realne problemy, np. kaleczą się o niewielką plastikową wypustkę na "obrączce" umieszczonej na szyjce butelki.
Owszem, jeśli zostawiliby ją w spokoju, to nie byłoby strat w ludziach, ale mają też swoje powody, by odrywać nakrętkę. Jeden z internautów napisał całą listę takich problematycznych rzeczy.
Zresztą na Facebooku Coca-Coli też nie brakuje zirytowanych internautów. "Idziecie w złą stronę. Nie można normalnie zakręcić butelki. Trzeba oderwać, wtedy się zakręca. Unijne ekooszołomy nie znają się", "To jest chyba najgorsze, co mnie spotkało w życiu, te nowe zakrętki", "Koszmarne są te nakrętki, nie da się ich zakręcić. Po co ta smycz do nakrętki?", "Najbardziej w tych zakrętkach podoba mnie się to, że od razu je odrywam" – czytamy.
Nie tylko polityka polaryzuje polskie społeczeństwo, ale i... (nie)zwykłe nakrętki
Naturalnie są też osoby, które chwalą nowy patent, bo nakrętka się nie gubi, pokazują, jak sobie radzą (np. cążkami) lub najzwyczajniej w świecie robią sobie jaja z marudzenia współużytkowników. Trudno bowiem uwierzyć, by ktoś na serio podrzucał korki sąsiadowi lub na złość wyrzucał je do pojemników na odpady bio. A przynajmniej wypieram taką ewentualność ze świadomości.
Na X w ostatnich miesiącach też nastąpił wysyp postów od sfrustrowanych użytkowników. W kontrze są też komentarze wyśmiewające najnowszy "problem pierwszego świata" i buntowników, którzy odrywają nakrętki. Dochodzi do kłótni, które zobaczycie w galerii poniżej. Nic tylko czekać na palenie nakrętek na ulicach.
Co sam myślę o nowych korkach? Rzeczywiście na początku jest to upierdliwe, ale idzie się przyzwyczaić. Już bardziej denerwują mnie bezzwrotne szklane butelki i słoiki czy kontenery na śmieci z małymi otworami, do których nie da się na raz wcisnąć całego worka. Odechciewa się przez to segregować odpady. A jedno i drugie ma przecież służyć recyklingowi.
Przytwierdzone nakrętki mają więcej sensu niż akcje charytatywne polegające na zbieraniu korków
Na pewno każdy z nas o nich słyszał, sam brał udział lub widział wielkie metalowe serca na ulicy, do których można wrzucać nakrętki. Wiele osób się teraz zastanawia, co dalej z tymi inicjatywami?
Teoretycznie w ten sposób fundacje mogły sprzedać nakrętki firmom recyklingowym i np. kupić wózek dla niepełnosprawnej osoby, ale wymagało to tytanicznej pracy i dosłownie góry plastiku. Mamadu parę lat temu pisało, że wózek za 8500 zł można było kupić dopiero po uzbieraniu 16250 kg nakrętek, czyli ponad 16 ton! Z kolei jedna zbiórka na urządzenie do reedukacji chodu i bieżni dla chorych dzieci wymagała aż 23 ton nakrętek.
Poniżej możecie zobaczyć przykładowo, jak wygląda jedna tona nakrętek, a teraz sobie przemnóżcie to kilkanaście czy kilkadziesiąt razy. Wręcz trudno to sobie wyobrazić, a co dopiero uzbierać na naprawdę kosztowny sprzęt lub leczenie.
Owszem, pomagaliśmy w ten sposób potrzebującym (choć nie ukrywajmy, że są zdecydowanie efektywniejsze akcje), ale chodziło też o wyrobienie w nas nawyku sortowania śmieci, a przede wszystkim odkręcania nakrętek od butelek. Jeśli były zamknięte, gromadziło się w nich powietrze, którego nie dało się ścisnąć w śmieciarkach i po prostu zajmowały więcej miejsca niż reszta odpadów, a przez to wywóz śmieci był kilkukrotnie wyższy.
Parę lat temu weszła jednak "rewolucja śmieciowa" i teraz sortujemy odpady w kilku pojemnikach (to też zresztą prowadziło do wielu absurdów). Tak więc obecnie takie akcje odchodzą do lamusa, bo jest to trochę "ekościema" i "chaos informacyjny", jak możemy przeczytać w artykule na portalu prawo.pl.
"Zyskujemy na nich niewielką ilość zebranych nakrętek, ale tracimy ogromną pozostałą, odkręconą część. Bo te odkręcone nakrętki od butelek trafiają w sortowni do frakcji drobnej, a stamtąd nikt już ich nie odzyska. Trafią do spalenia lub na składowisko. Nie ma skutecznej i opłacalnej technologii wysortowania tak małych elementów. Stąd unijny nakaz przytwierdzania nakrętki do butelki" – czytamy w artykule.
Po prostu większość osób i tak nie oddawała nakrętek na zbiórki, tylko wyrzucała je luzem do kosza, a te po prostu "ginęły" w sortowniach, tymczasem stanowią wydajny surowiec do dalszego przetworzenia. Same zbiórki też nie były do końca ekologiczne, co wyjaśnia dalej cytowany przez prawo.pl ekspert.
Podsumowując: zakręcone butelki są złe, ale te odkręcone też, bo marnowały się korki. Stąd też ktoś wpadł na najbardziej oczywisty pomysł: przytwierdzenia wszystkich elementów na stałe. Tak, jest to mało wygodne, ale możemy mieć pewność, że teraz wszystko będzie elegancko przetworzone.
Obecna technologia świetnie sobie radzi z recyclingiem butelek z przyczepionymi korkami, więc nie ma sensu ich rozdzielać ręcznie (wciąż jednak nie powinniśmy ich zakręcać bez spuszczenia powietrza – najlepiej w ogóle ich nie zakręcać). Pozostaje teraz liczyć też, że nowe rozwiązanie również będzie udoskonalone i nie będzie aż tak uprzykrzać życia. A na Unii lepiej się mścić... pomagając fundacjom charytatywnym, które teraz straciły część dochodów.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.
Przyzwyczajono nas do odkręcania ich, tylko że jedna osoba na 10 odniesie je do miejsca zbiórki. A raczej zawiezie, zużyje paliwo, samochód i własny czas, co też z ekologią jest na bakier. A w jednym serduszku jest raptem 100-150 kg nakrętek. Ślad węglowy przy zbieraniu i odwożeniu do recyklera też jest więc duży w porównaniu z tonami odpadów przewożonych jednym transportem do sortowni przez profesjonalne firmy zbierające.
Piotr Szewczyk
zastępca dyrektora Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów Komunalnych Orli Staw