Na ten wieczór Hollywood czeka cały rok. Nadchodzą Oscary, najważniejsza uroczystość w świecie filmu. W trakcie ceremonii wręczania nagród Akademii Filmowej dowiemy się, do kogo powędruje upragniona, pozłacana statuetka. Gwiazdy dopinają ekskluzywne kreacje, doszlifowują dziękczynne mowy i ruszają do Hollywood Dolby Theatre. Wiele z nich z pewnością marzy, by tego wieczora przy sakramentalnej formułce "And the Oscar goes to..." usłyszeć swoje nazwisko. Oscary co roku przyciągają przed telewizory miliony ludzi na całym świecie. Sprawdziliśmy, dlaczego warto jest dołączyć do tego grona.
Już za kilka godzin będzie wiadomo, do kogo powędrują najważniejsze nagrody w branży filmowej. Na ten wieczór z niecierpliwością oczekują zarówno hollywoodzkie gwiazdy jak i miliony fanów kina na całym świecie. Oscary bardzo często są krytykowane. Sceptycy deprecjonują ich wartość, krytykują wybory Akademii i wytykają im komercyjny charakter. Akademia, przyznając swe nagrody dostrzega bowiem tylko to, co dzieje się w Hollywood. Dorobek kinematografii całej reszty świata zauważa niechętnie, spychając ją do jednej, mało istotnej nagrody dla "filmu zagranicznego".
Sama ceremonia uznawana jest za przydługawą, drętwą i polegająca głównie na wzajemnej adoracji hollywoodzkiego światka. Wszystkie słowa krytyki, jakie co roku spadają na Oscary nie są jednak w stanie zmienić faktu, że jest to najbardziej pożądana nagroda w branży filmowej. Nagrody Akademii to wielki show, który co roku przyciąga przed telewizory miliony widzów. Organizatorzy narzekają na spadek zainteresowania ceremonią. Mimo tego fani kina na całym świecie zasiądą przed odbiornikami i z zapartym tchem będą śledzić wydarzenia oscarowej gali. Postanowiliśmy znaleźć kilka powodów, dla których warto jest nie przespać tej nocy i z ekranu telewizora poobserwować największe targowisko próżnosci znane na naszej planecie. Oto one:
Prowadzący galę - Seth MacFarlane
Zatrudnienie kontrowersyjego komika w charakterze gospodarza wieczoru było ze strony producentów ryzykownym posunięciem. Seth MacFarlane słynie bowiem z niezwykle brutalnego poczucia humoru, a w swych żartach nie oszczędza nikogo. Zanosi się więc na to, że kilka niezwykle wrażliwych na swym punkcie gwiazd usłyszy tej nocy kilka złosliwych uwag pod swoim adresem. Może więc to być wieczór koszarowego humoru, z którego słynie twórca kultowej kreskówki "Family Guy". Zatrudniając MacFarlane'a producenci gali wiedzieli, co robią. Nie ukrywają bowiem, że komik przyciągnie przed ekrany zwłaszcza młodczą publiczność, która w trakcie trzygodzinnej uroczystości do tej pory ziewała z nudów.
MacFarlane debiutuje w roli prowadzącego Oscary i tak naprawdę nie wiadomo, czego można się po nim spodziewać. Małą próbkę swoich możliwości zaprezentował już na Tweeterze. - Tegorocznych Oscarów nie da się porównać do niczego, co do tej pory znaliście. Chyba, że porównacie je sobie do trzygodzinnej ceremonii, w której ludzie odbierają nagrody - napisał na swoim profilu. Komik nawiązał też do swojego wcześniejszego żartu o Hilterze i austriackim filmie "Miłość" Michaela Hanekego. - Dużo było zamieszania wokół żartu o Adolfie. "Miłość" to oczywiście świetny film. Mam więc propozycję. Austria dostanie nagrodę, jeśli przy okazji zabierze sobie Arnolda - stwierdził komik, nawiązując do austriackiego pochodzenia Arnolda Schwarzeneggera.
Nigdy nie jest zbyt wcześnie i zbyt późno na nagrodę
Kategoria "najlepsza żeńska rola pierwszoplanowa" jest wyjątkowa z uwagi na wiek dwóch nominowanych aktorek. Nigdy w historii ceremonii nie wyróżniono jednocześnie najmłodszej i najstarszej odtwórczyni głównej roli. Quvenzhané Wallis ma zaledwie 9 lat. Młoda gwiazda przyznaje, że oprócz aktorstwa lubi jazdę na deskorolce i zabawy ze swoim psem. Akademia Filmowa doceniła jej rolę w filmie "Bestie z południowych krain". O tę samą statuetkę ubiega się aktorka o kilka pokoleń starsza niż uzdolniona 9-latka. Emmanuelle Riva swoje 86 urodziny będzie obchodziła właśnie w oscarową noc. Członkowie Akademii postanowili wyróżnić jej poruszającą rolę w filmie "Miłość". Dziś wieczorem okaże się więc, czy statuetka Oscara będzie dla francuskiej aktorki urodzinowym prezentem.
Występ Adele
James Bond nie był w tym roku pupilkiem Akademii. Kolejny odcinek przygód agenta 007 doczekał się zaledwie pięciu nominacji, w tym w kategoriach muzycznych. Tytułowy utwór do filmu "Skyfall" w wykonaniu Adele ma wielkie szanse na oscarową statuetkę. Występ brytyjskiej gwiazdy przed publicznością w Hollywood Dolby Theatre to jeden z najbardziej wyczekiwanych momentów oscarowej nocy. Konkurentami w tej samej kategorii jest chociażby piosenka "Everybody needs a best friend" z filmu "Ted" czy utwór z musicalu "Nędznicy". Wydaje się jednak, że Adele ma Oscara w kieszeni. Utwór "Skyfall" był wielkim hitem, który od 18 tygodni utrzymuje się w gorącej sertce na liście Billboardu. Adele słynie z brawurowych występów na żywo, dlatego widzowie i fani popularnej piosenkarki liczą dziś na prawdziwą, muzyczną ucztę w jej wykonaniu.
Oscarowe kreacje
Nic tak nie przyciąga uwagi widzów jak kreacje, które specjalnie na ten wieczór założą hollywoodzkie gwiazdy. Relacje z czerwonego dywanu są bowiem tak samo ważne jak późniejsze ogłaszanie laureatów ceremonii. O tym, co gwiazdy ubrały na siebie piszą z równą uwagą zarówno serwisy plotkarskie jak i poważne media relacjonujące oscarową galę. Na ten moment gwiazdy przygotowują się z równą pieczołowitością, jak do późniejszych występów na scenie. W mediach już pojawiają się spekujacje, w czyich kreacjach będą olśniewać w ten wyjątkowy wieczór. Serwis StyleList przekonuje, że Jennifer Lawrence na oscarowej gali pokaże się w kreacji od Diora. Młoda aktorka podpisała bowiem kontrakt z francuskim domem mody i jest twarzą kampanii reklamowych tej firmy. Serwis prognuzuje też, że gwiazdy w tym roku chętnie sięgną po propozycje Calvina Kleina i Alexandra McQueena. Miesięcznik Marie Claire ułożył swoją oscarową listę marzeń. Według dziennikarzy modowych tego pisma aktorka Jessica Chastain powinna na gali pojawić się w kreacji od Elle Saab, a francuska aktorka Marion Cotillard idealnie prezentowałaby się w sukni Jasona Wu.
Christoph Waltz
Ta noc może obfitować w austriackie akcenty. Oprócz nominacji w kategorii "najlepszy film zagraniczny" dla obrazu "Miłość" o swoją stauetkę powalczy także Christoph Waltz. Austriacki aktor to prawdziwy oscarowy recydywista. Pierwszą statuetkę zdobył za brawurową rolę pułkownika Hansa Landy w "Bękartach wojny" Quentina Tarantino. Współpraca obu filmowców okazała się tak udana, że Tarantino w swoim nowym obrazie "Django Unchained" postanowił ponownie obsadzić utalentowanego Austriaka. Waltz jest wymieniany jako jeden z faworytów rywalizacji o złotą statuetkę. Serwis "Huffington Post" w swoim oscarowym rankingu sugeruje, że w walce o kolejną nagrodę może mu zagrozić jedynie Tommy Lee Jones nominowany za kreację w "Lincolnie".
Ten występ ma być według organizatorów jedną z największych atrakcji tegorocznej gali. Na scenie mają się pojawić jednocześnie wszyscy aktorzy musicalu "Nędznicy". Piosenkę z musicalu zaśpiewają wspólnie: Hugh Jackman, Anne Hathaway, Russell Crowe, Amanda Seyfried, Eddie Redmayne, Samantha Barks, Sacha Baron Cohen i Helena Bonham Carter. W trakcie występu okaże się, czy taki zbiór indywidualności uda się połączyć w zgrany chór.