Magda Gessler zrealizowała ostatni odcinek programu "Kuchenne rewolucje" w Grudziądzu, angażując się w pomoc dla właścicieli "Baru Pierożek". Od jakiegoś czasu borykali się oni z problemami. Niestety, zakończenie okazało się gorzkie, jak zupa pomidorowa, którą zaserwowali słynnej restauratorce. Stwierdziła, że nie ma za zamiaru firmować ich menu swoim nazwiskiem.
Reklama.
Reklama.
"Kuchenne rewolucje" w Grudziądzu. Gessler nie podpisała się pod lokalem
W nowym epizodzie "Kuchennych rewolucji" akcja przeniosła się do Grudziądza, gdzie widzowie mogli poznać Damiana i Pawła. Ci dwaj przyjaciele otworzyli "Bar Pierożek", lecz szybko zrozumieli, że zarządzanie restauracją jest zadaniem, na które nie byli wystarczająco przygotowani.
Brakowało im doświadczenia w zarządzaniu lokalem gastronomicznym. "To był taki spontan. Było po prostu ogłoszenie i dobra oferta, więc zaproponowałem Pawłowi pracę" – wyjaśnił Damian. "Gonimy miesiąc za miesiącem i nic nam nie zostaje" – przyznał Paweł.
Gessler stwierdziła na wstępie, że menu jest nudne. Tradycyjnie skosztowała też kilku dań, by zorientować się jakiej jakości są potrawy serwowane w lokalu. Restauratorka skrytykowała pierogi: "Ładnie wyglądają, ale ciasto jest za grube, a farsz koszmarny. (...) W środku pierożka jest du**...".
Potem spróbowała placka ziemniaczanego z gulaszem, oceniając, że "czuć plastik roztopiony w mikrofali". Poprosiła o pokazanie naczynia, w którym przyrządzono gulasz. Kiedy zobaczyła plastikową miskę, złapała się za głowę. "Dowód przestępstwa i otrucia ludzi!" – zagrzmiała.
"Musicie się obudzić!" – powiedziała do właścicieli. "Brak nam charakteru do bycia szefami, z tym się zgodzę" – odparł Damian.
Atmosfera stała się napięta, gdy wyszło na jaw, że Ania i Marta, partnerki właścicieli, nie miały doświadczenia w gastronomii. Jednakże, dzięki współpracy udało się osiągnąć porozumienie. Prowadząca "Kuchenne rewolucje" zasugerowała, by Ania, życiowa partnerka Damiana, przejęła odpowiedzialność za lokal.
W trzecim dniu właściciele zostali wprowadzeni w nowy plan działania. "Bar Pierożek" miał się przekształcić w bistro "Ach!!! Pomidor!", oferując potrawy na bazie pomidorów. Po akceptacji zmian przez załogę wszyscy przystąpili do przygotowania kolacji finałowej, która zakończyła się dużym sukcesem.
Dwa miesiące po interwencji w "Kuchennych rewolucjach", Magda Gessler powróciła do lokalu, aby ocenić postępy. Na wstępie nie była zbyt pozytywnie nastawiona, krytykując brak papierowej wersji karty menu oraz nieczytelność opisu dań umieszczonych na tablicy. Również niedostatecznie nakryte stoły nie spotkały się z jej aprobatą.
Nie spodobało jej się też to, że Damian podawał dania gościom. "Dlaczego ty nosisz dania?! To jest sztuczne i to widać!" – stwierdziła, po czym spróbowała wszystkich dań. Faszerowany pomidor okazał się wyborny. "To jest przepyszne" – powiedziała.
Przy kolejnych daniach entuzjazmu już zabrakło. Gessler nie posmakowała pomidorówka. "Zupa jest gorzka, nie wiem z jakiego powodu. Niedoprawiona" – oceniła.
Później restauratorka skupiła się na gulaszu z dziczyzny. Stwierdziła, że jest "nieuczciwy" i za drogi. Zwróciła też uwagę na to, że nie ma Ani, która została wyznaczona do zarządzania restauracją.
"Nie mam ochoty wam aprobować tej rewolucji, bo ona się nie dokonała..." – oznajmiła. Gessler nie kryła rozczarowania tym, że właściciele bistro "Ach!!! Pomidor!" nie posłuchali się jej wskazówek.
"Kochani, mnie tu nie znajdziecie. Ani mnie, ani mojej energii!" – skwitowała gorzko, opuszczając lokal.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.