Polskie władze Kościoła Katolickiego spotkały się, by przedyskutować sprawę raka toczącego łono wspólnoty – pedofilii. Czy instrukcja postępowania w sprawach księży pedofilów ma naprawić Kościół, czy tylko zamknąć dyskusję?
Należy pamiętać, że polski episkopat nie robi tego z własnej woli – to polecenie Watykanu, który ucierpiał wizerunkowo na głośnych skandalach, które wstrząsnęły Stanami Zjednoczonymi, Irlandią, Brazylią, Belgią, Holandią czy Niemcami. To ze Stolicy Apostolskiej został wysłany nakaz stworzenia instrukcji postępowania w kwestii afer z księżmi pedofilami w rolach głównych.
Gdy ponad miesiąc temu trwała w Watykanie konferencja mająca zacząć proces mierzenia się raz i na zawsze z problemem pedofilii w Kościele. Niektóre organizacje poszkodowanych porównywały to zabiegiem z zakresu public realtions. Wtedy kontrowersje budziła nawet sama nazwa spotkania. Ofiary księży pedofilów pytały, czy sympozjum ma prowadzić "Ku uleczeniu i odnowie" sytuacji w Kościele Katolickim, czy – tylko jego nadszarpniętego wizerunku publicznego.
Centralne władze Kościoła rzymskiego dały termin do maja na stworzenie procedur pomocy ofiarom molestowania seksualnego i edukacji społeczności parafialnych w temacie ochrony nieletnich. Instrukcja zostanie przesłana do Watykanu do zatwierdzenia. Jak mówił rzecznik episkopatu ksiądz Józef Kloch, opiera się ona na zasadzie „zero tolerancji”.
Nareszcie – chciałoby się rzec. Czy jednak Kościół w Polsce szczerze zamierza bić się w pierś i porządnie załatwić problemy? Obecność na dzisiejszym spotkaniu podejrzanego o molestowanie kleryków arcybiskupa seniora Juliusza Paetza wskazuje, że Kościół nad Wisłą nie do końca rozumie, co dzieje się z ich wspólnotą na świecie.
Polski episkopat nie zamierza też odpowiadać finansowo za krzywdy wyrządzane przez księży pedofilów. Jak powiedział arcybiskup Józef Michalik: - Jest niebezpieczeństwo przeniesienia odpowiedzialności z człowieka na instytucję, ja bym się tego bardzo strzegł.
Ciekawe czy Watykan przystanie na takie postawienie sprawy, biorąc pod uwagę, że w innych krajach Kościół Katolicki wypłacał sowite odszkodowania ofiarom księży.
Halina Bortnowska, filozof i teolog, bez większych emocji skomentowała dla nas tę instrukcję: - Watykan wymaga od wszystkich kościołów lokalnych takiego dokumentu i jest to spełnienie tego postulatu. Czy będzie to dla Watykanu satysfakcjonujące? Trudno przesądzić.
Biskup Marian Rojek z Przemyśla, który brał udział w lutowym sympozjum w Watykanie na antenie TVN24 mówił dziś: - Kościół zawsze w tym temacie miał na uwadze ofiary. W naszym kraju, gdzie nie ujawniono (co nie znaczy, że ich nie było) tak wielu przypadków molestowania dzieci przez księży, te słowa nie rażą bardzo, ale wypowiedziane np. w Irlandii spotkałyby się z ogromnym oburzeniem. Bo problemem w Kościele Katolickim był przede wszystkim sposób radzenia sobie z aferami.
Tajna instrukcja Crimen sollicitationis (łac. przestępstwo nagabywania) stosowana przy przypadkach księży pedofilów zabraniała nagłaśniania skandali. Kościół w takich sprawach bardziej dbał o wizerunek i zamiatał problemy pod dywan. Problemy załatwiano przez uciszenie ofiar i przeniesienie księży-złoczyńców do innej parafii. W Polsce prawdziwa dyskusja w tym temacie nie odbyła się i się nie odbędzie, ponieważ Kościołem Katolickim, gdy działy się największe skandale, rządził Jan Paweł II. Ten sam, który bohatera największej afery, Marciala Maciela Degollado – twórce Legionu Chrystusa i gwałciciela dzieci - nazywał „wzorem dla młodzieży”.