– Nie było konfrontacji z policją, Grzegorz Borys nie został zastrzelony (przez funkcjonariuszy- red.). Jedną z hipotez było, że może dojść do samobójstwa. Stawiałem 70 procent do 30, że tak się stanie – mówi w rozmowie z naTemat Jan Gołębiowski, psycholog kryminalny. Wskazuje jednak na mechanizm, który często obserwowany w podobnych sytuacjach. – Pojawia się też przy masowych zabójcach, przy strzelaninach – dodaje.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Oczywiście, co do przyczyny śmierci będą prowadzone dalsze czynności – oświadczyła podczas konferencji prasowej prok. Grażyna Wawryniuk.
Wszelkie rozmowy na ten temat są więc czysto hipotetyczne. Dziś Wirtualna Polska nieoficjalnie podała, że śledczy mieli u Borysa dostrzec ranę postrzałową głowy. Według wstępnych hipotez 44-latek miał postrzelić się po wejściu do wody.
Ciało odkryto na zalesionym terenie
Finał tej obławy przypomina, że nieraz wcześniej podobne pościgi kończyły się śmiercią – z różnych powodów i w różnych okolicznościach. I trwały wcale nie tak krótko.
Ostatnia wielka obława w USA: pościg za zabójcą 18 osób w Lewiston w stanie Maine. Gdy Polska żyła sprawą Borysa, w stanie Maine szukano 40-letniego Roberta Carda. Zaangażowanych były setki policjantów i FBI, zamknięto szkoły, a mieszkańcy dostawali podobne komunikaty i ostrzeżenia, jak osoby, które udawały się do Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego.
Zwłoki Carda odkryto kilka dni temu na zalesionym terenie w pobliżu rzeki. Jak podano, zmarł w wyniku rany postrzałowej, którą najwyraźniej sam sobie zadał.
Albo Wielka Brytania. Rok 1982 i potężna obława z udziałem tysiąca służb, śmigłowców i ekip telewizyjnych z całego świata – największa w tamtym czasie w historii Wielkiej Brytanii. Barry Prudom, elektryk, zabójca trzech osób, ukrywał się przez 18 dni. Potem okazało się, że brał udział w kursach survivalu, który prowadził instruktor sił specjalnych SAS. Paradoksalnie, to dzięki pomocy tego instruktora, Eddiego McGee, namierzono kryjówkę Prudoma.
Mężczyzna popełnił wtedy samobójstwo, strzelając sobie w głowę.
Hipoteza o samobójstwie poagresyjnym
– Tu nie było konfrontacji z policją, Grzegorz Borys nie został zastrzelony – zastrzega w rozmowie z naTemat Jan Gołębiowski, psycholog kryminalny i profiler.
Od pewnego czasu sam jednak brał pod uwagę możliwość, że mężczyzna popełni samobójstwo.
– Jedną z hipotez było to, że może dojść do samobójstwa. To jedna z dwóch możliwości, nic więcej się nie wymyśli. Albo człowiek będzie uciekał, albo się zabije. Jednak przy sprawach rodzinnych, gdy ofiara jest najbliższą osobą, ryzyko popełnienia tzw. samobójstwa proagresyjnego jest wyższe. Stawiałem 70 procent do 30, że będzie samobójstwo – mówi.
Jak tłumaczy, wynikało to z mechanizmu widocznego w innych, podobnych przypadkach.
– W kryminologii istnieje termin "samobójstwo poagresyjne". Takie zjawisko jest obserwowane. Ono występuje na skutek czynu ekstremalnie agresywnego, zazwyczaj zabójstwa. Pojawia się też przy masowych zabójcach, przy strzelaninach. Często dochodzi do tego, że zakończenie obławy jest samobójstwem albo prowokowaniem policji do zastrzelenia. W literaturze amerykańskiej możemy znaleźć termin "suicide by cops" – wyjaśnia.
Jan Gołębiowski mówi, że agresja inaczej wypływa u osób, które np. planują napad na bank, czy gdy są to porachunki gangsterskie.
– U pewnych osób o pewnym stanie niestabilności emocjonalnej przy kryzysie osobistym jest inaczej. Wektor agresji najpierw zwraca się na zewnątrz, do ludzi. Ale zaraz się obraca i idzie do wewnątrz. Pojawia się huśtawka. Dyskomfort psychiczny i burza myśli. Dynamika jest indywidualna. U jednych osób trwa to krócej, u innych dłużej. Ale na pewno jest to niespokojny i nieprzyjemny stan.
– Z jednej strony samobójstwo poagresyjne to wyrzuty sumienia, bo zabija się osobę najbliższą albo dobrze sobie znaną. A z drugiej strony jest strach przed odpowiedzialnością społeczną. Rodzina, znajomi, ludzie z pracy, wszyscy będą wiedzieli, kim jest ta osoba. A dodatkowo dochodzi odpowiedzialność karna – mówi ekspert.
Psycholog zwraca uwagę, że na zachowanie podejrzanego czy sprawcy, mają też wpływ rysy osobowościowe
– Im ktoś bardziej psychopatyczny, tym mniejsze prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa. Psychopaci ze względu na rodzaj swojego egocentryzmu i narcyzmu nie lubią robić sobie krzywdy. W takiej sytuacji raczej zakładają ucieczkę albo poddają się i wymyślają linię obrony. Często obwiniają ofiarę albo otoczenie. Są też tacy, którzy wykorzystają to, by zaistnieć. Były przypadki, że prezentowali się potem w mediach. Wszystko zależy od rysów osobowościowych – podkreśla.
Bywały przypadki, że obława trwała bardzo długo i kończyła się zatrzymaniem sprawcy. Na przykład w 2014 roku Ameryka żyła obławą za zabójcą policjanta. Eric Frein przez 48 dni uciekał przed obławą i chował się w lasach. Podobnie jak Grzegorz Borys, znał się na survivalu. Szukały go setki policjantów, znajdował się na czele listy najbardziej poszukiwanych przestępców.
Został zatrzymany, od 2017 roku przebywa w celi śmierci.
– W języku potocznym bardzo łatwo określamy kogoś psychopatą. Mówimy, że każdy, kto morduje to psychopata. A to nieprawda. Duża część przestępców ma rys psychopatyczny, ale są też inne osobowości, np. osobowość niestabilna emocjonalnie, czy osobowości niedojrzałe – zwraca uwagę psycholog.
Dziś Wirtualna Polska nieoficjalnie podała, że śledczy mieli u Borysa dostrzec ranę postrzałową głowy. Według wstępnych hipotez 44-latek miał postrzelić się po wejściu do wody.
Znajdujesz się w trudnej sytuacji, przeżywasz kryzys, masz myśli samobójcze?– Telefon interwencyjny dla osób w trudnej sytuacji życiowej Kryzysowy Telefon Zaufania – wsparcie psychologiczne: 116 123 czynny codziennie od 14.00 do 22.00– Całodobowe centrum Wsparcia dla osób w kryzysie emocjonalnym: 800 70 22 22– Bezpłatny kryzysowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży: 116 111– Jeśli w związku z myślami samobójczymi lub próbą samobójczą występuje zagrożenie życia, w celu natychmiastowej interwencji kryzysowej zadzwoń pod numer 112 lub udaj się na oddział pogotowia do miejscowego szpitala psychiatrycznego.