Andrzej Duda nie dał wiary arytmetyce sejmowej i misję tworzenia nowego rządu postanowił powierzyć Mateuszowi Morawieckiemu, za którym stoi zaledwie 194 z 460 posłów zasiadających w Sejmie. O tym, czemu służy taki zabieg ze strony polskiego prezydenta, wprost mówią media za Odrą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Niemców Duda nie nabrał. "Prezydent opóźnia przekazanie władzy"
Bez owijania w bawełnę o sytuacji wykreowanej przez prezydenta pisze szczególnie "Die Zeit". "Prawicowo-konserwatywne Prawo i Sprawiedliwość nie ma po wyborach w Polsce większości. Kontrowersyjną decyzją prezydent Andrzej Duda opóźnia przekazanie władzy" – donosi renomowana redakcja z Hamburga.
W dalszej części materiału oczywiście wspomniano o wymówce prezydenta Dudy, czyli "dobrej tradycji parlamentarnej", w której to przedstawiciel zwycięskiej partii pierwszy otrzymuje szansę na sformowanie Rady Ministrów i zdobycie wotum zaufania w Sejmie.
Niemcy przypominają jednak, że od trzech tygodni cały świat już wie, że Jarosław Kaczyński i spółka zwycięzcami nazywać się nie mogą.
Dziennikarze zza Odry alarmują zachodnią opinię społeczną, że posunięcie Andrzeja Dudy"może przynieść Polsce kolejne tygodnie niestabilności". I przypominają wcześniejszą decyzję prezydenta, który ustalając inaugurację nowej kadencji Sejmu na 13 listopada, też wszystko w tej kwestii maksymalnie wydłużył.
Niemcy kpią z "bajek o koalicjach" i przedstawiają "Długopisa"
W ironicznym tonie nadwiślański krajobraz polityczny komentuje również ceniony w Niemczech korespondent z Europy Środkowo-Wschodniej Thomas Dudek. "W Stanach Zjednoczonych populiści wymyślają bajki o fałszerstwach wyborczych, w Polsce o koalicjach rządowych, choć nikt nie chce z nimi współpracować" – stwierdza w mediach społecznościowych.
"Prezydent Duda jest blisko związany z PiS i przez osiem lat dał się poznać jako lojalne wsparcie dla partii rządzącej. Dzięki temu zyskał przydomek 'Długopis', ponieważ podpisywał głównie ustawy PiS" – tak natomiast sytuację opisuje warszawska korespondentka publicznej stacji ZDFNatalie Steger.
ZDF wyjaśnia też Niemcom, co prawdopodobnie stanie się dalej. Wskazano, że PiS dysponuje zbyt małą liczbą mandatów sejmowych, aby utrzymać władzę i nie ma żadnego koalicjanta.
"Jeśli Mateusz Morawiecki poniesie porażkę w parlamencie, to Sejm wystawi kandydata do utworzenia rządu. Byłby to Donald Tusk, za którym stoi trójpartyjna koalicja" – podkreślono.
W wyborach parlamentarnych 15 października liberalno-konserwatywna Koalicja Obywatelska Donalda Tuska wraz z dwiema innymi partiami opozycyjnymi - konserwatywną Trzecią Drogą i Lewicą zdobyła zdecydowaną większość mandatów. Trzy partie pracują już nad umową koalicyjną. PiS brakuje partnera koalicyjnego.