Zza krat do europarlamentu. Kim jest Włodzimierz Karpiński, polityk, który siedzi w areszcie?
Nina Nowakowska
08 listopada 2023, 12:23·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 08 listopada 2023, 12:23
Taki transfer należy do rzadkości. Były minister skarbu Włodzimierz Karpiński z aresztu awansuje na europosła. Jak to w ogóle możliwe? W Brukseli zwolnił się mandat, a on, jako eurodeputowany otrzyma immunitet i będzie mógł wyjść na wolność.
Reklama.
Reklama.
Przebywający obecnie w areszcie tymczasowym były minister skarbu w rządzie Donalda Tuska i były sekretarz Warszawy, ma zostać europosłem. Włodzimierz Karpiński ma przejąć mandat po Krzysztofie Hetmanie, który został wybrany do polskiego Sejmu. Polityk nie został prawomocnie skazany, więc nikt nie może mu tego zabronić.
Z więzienia do Europarlamentu
Dlaczego wybór padł na Karpińskiego? To wynik przepisów, które stosuje się, w przypadku zwolnienia się mandatu w Parlamencie Europejskim. Były szef resortu skarbu startował w europejskich wyborach w 2019 roku. Nie dostał się. Zamiast niego, europosłem został Krzysztof Hetman, ale on w ostatnich wyborach dostał się do Sejmu. Po nim, następna w kolejce byłaby Joanna Mucha z Polski 2050, ale ona też weszła do Sejmu.
Włodzimierz Karpiński zaczął działać. Wysłał już marszałek Sejmu list z oświadczeniem o objęciu mandatu. Ponieważ polityk znajduje się w areszcie, jego adresem korespondencyjnym ma być adres kancelarii, która go broni. Do pisma dotarło RMF FM. Jak na razie, bardzo możliwe, że Karpiński prosto z aresztu trafi do Brukseli.
Obrońca zabiera głos
W sprawie Karpińskiego zabrał głos jego obrońca. Jak podkreśla w rozmowie z RMF prawnik "To nie jest ucieczka przed wymiarem sprawiedliwości". Mecenas Michał Królikowski twierdzi, że przyszły europoseł powyjściu z aresztu w związku z objęciem immunitetem, nie będzie unikał śledczych. Jedyną zmianą ma być to, że polityk będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Obrońca dodaje też, że zarzuty postawione jego klientowi mają bardzo słabe podstawy. Jego zdaniem, Karpiński nie powinien był trafić to aresztu tymczasowego, który w jego opinii jest w Polsce nadużywanym rozwiązaniem. Co ciekawe, na 260 dni, które były minister spędził za kratami, prokuratura na przesłuchanie go poświęciła tylko 8 godzin. Według mecenasa wyjazd do Brukseli nie jest więc ucieczką od odpowiedzialności. "To jest wolność, którą tą drogą może uzyskać" – stwierdza.
"Zarzuty postawiono o bardzo ubogi materiał dowodowy. Areszt w Polsce stosowany jest przez sądy bardzo łatwo. I jest on długotrwały. Objęcie mandatu powoduje, że Włodzimierz Karpiński będzie mógł uczestniczyć w postępowaniu przygotowawczym z wolnej stopy. To postępowanie będzie trwało dalej. Objęcie mandatu go nie blokuje. Będzie mógł uczestniczyć w tym postępowaniu, korzystając z domniemania niewinności. Bez jego izolacji" – wyjaśnił reporterowi RMF.
Synowie piszą list
W sprawie Włodzimierza Karpińskiego wypowiedzieli się również jego synowie. Napisali otwarty list, w którym poinformowali, że ojciec przyjmie mandat, a także skrytykowali działania prokuratury pod władzą Zbigniewa Ziobry.
"Dziś w Jego imieniu chcemy poinformować, że zamierza objąć mandat eurodeputowanego i że zostało złożone Jego odręczne oświadczenie skierowane do Pani Marszałek Sejmu, jako osoby odpowiedzialnej za procedurę wskazania naszego Ojca do objęcia mandatu. Jest to na dzisiaj jedyny sposób, by ukrócić trwający od ponad 8 miesięcy absurdalny, bezzasadny i dewastujący areszt stosowany wobec Niego na wniosek Prokuratury Krajowej w Katowicach" – napisały dzieci Karpińskiego.
Pod pismem widnieje podpis pięciu synów polityka: Michała, Andrzeja, Jana, Franciszka i Wojciecha Karpińskich.
Karpiński ofiarą PiS?
Jak wynika z listu, ich ojciec jest ofiarą politycznej nagonki, co dalej argumentują. Uważają, że stosowany wobec niego areszt tymczasowy jest instrumentem politycznym. Tłumaczą, że zgodnie z prawem taki areszt ma jedynie zapewnić bezpieczeństwo prawidłowego toku postępowania wyjaśniającego, a aresztowany pozostaje wobec prawa niewinny.
"Areszt, w którym przebywa jako zakładnik politycznych interesów na potrzeby kampanii zaplanowanej przez PiS. Nasz Ojciec przyjmie mandat, także, by móc mówić na forum Parlamentu Europejskiego o stosowaniu i wykonywaniu przepisów prawa w Polsce. Ojciec przebywa w areszcie pod zarzutem rzekomego przyjęcia korzyści majątkowej, czyli łapówki, w zamian za rzekome ustawienie przetargów na odbiór śmieci w Warszawie" – czytamy.
Nielegalna inwigilacja
Innym wątkiem, o którym dowiadujemy się z listu, jest kwestia szpiegowania byłego ministra skarbu. Jego synowie piszą, że polityk był nielegalnie inwigilowany przez kilka miesięcy przed zatrzymaniem i późniejszym aresztowaniem.
"W trakcie przeszukania Jego samochodu jeden z nas zauważył, że agent CBA wyjął nielegalną pluskwę przyklejoną pod samochodem. Na żądanie okazania urządzenia i możliwości sfotografowania odmówił i poinformował, że to jego telefon komórkowy. Czy ktoś z Państwa okleja swój telefon komórkowy taśmą izolacyjną, wyposaża w dwa magnesy i przykleja pod samochód nieznajomego? Mimo tak szeroko zastosowanych technik wciąż brak jest jakichkolwiek dowodów, że nasz Ojciec przyjął korzyść majątkową. Przypadek? Nie, bo nasz Ojciec jest niewinny" – podsumowują.
Opozycja chce rozliczyć PiS z inwigilacji
Sprawa nielegalnej inwigilacji polityków leży na sercu opozycji. Pisaliśmy w naTemat o tym, że w umowie koalicyjnej zapisano utworzenie dwóch komisji śledczych. Jedna z nich ma zająć się rozliczeniem PiS z problemem szpiegowania opozycji, co ujawnił Grzegorz Napieralski z Koalicji Obywatelskiej.