Premier Izraela poinformował, że palestyński Hamas został odsunięty z części Strefy Gazy. Padło też ostrzeżenie pod adresem Hezbollahu, żeby ten "nie popełnił błędu i nie przyłączył się do wojny".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
O tym, że Hamas utracił kontrolę nad północną częścią Strefy Gazy, informował wcześniej rzecznik izraelskiej armii. Z kolei premier Benjamin Netanjahu 11 listopada wieczorem ogłosił śmierć pięciu kolejnych izraelskich żołnierzy w Gazie.
Władze Izraela potwierdzają, że rakiety w dalszym ciągu wystrzeliwane są ze Strefy Gazy na południową część kraju. Jak podkreślał Netanjahu, wojsko izraelskie "zabiło już tysiące terrorystów, w tym dowódców, którzy przeprowadzili straszliwą masakrę 7 października".
Agencja Reutera zaznacza, że trzy główne izraelskie kanały informacyjne podały, że poczyniono pewne postępy w kierunku porozumienia w sprawie uwolnienia zakładników przetrzymywanych przez Hamas w Gazie.
Netanjahu stwierdził jednak, że nie będzie omawiał szczegółów ewentualnej umowy, która według N12 News będzie obejmować stopniowe wypuszczanie od 50 do 100 kobiet, dzieci i osób starszych w trakcie trwającej od trzech do pięciu dni przerwy w walkach.
Premier Izraela ponadto ostrzegł libański Hezbollah, sojusznika palestyńskiego Hamasu, by "nie popełnił błędu i nie przyłączył się do wojny", bo "przypieczętuje to los Libanu".
Dramatyczna sytuacja w szpitalach
Ashraf Al-Qidra, który reprezentuje ministerstwo zdrowia w kontrolowanej przez Hamas Strefie Gazy, powiedział, że szpital przestał funkcjonować od soboty po tym, jak skończyło się paliwo. Chodzi o największą, zlokalizowaną tam placówkę medyczną.
– Używamy wszelkich prymitywnych środków, aby nie stracić kolejnych istnień ludzkich – relacjonował dla Reutersa. – Ale jeśli nie zostanie znalezione rozwiązanie, które zapewni nam paliwo lub energię elektryczną, pacjentom grozi śmierć – dodał.
Tymczasem głośno zrobiło się także o słowach prezydenta Francji. Emmanuel Macron w rozmowie z BBC wezwał do "zaprzestania bombardowań Gazy i zabijania cywilów". Jednocześnie zaznaczył, że "Francja potępia terroryzm Hamasu".
Te słowa nie spodobały się Netanjahu, który odpowiedział francuskiemu przywódcy dość jednoznacznie: – Świat powinien potępić Hamas, a nie Izrael – stwierdził.
"Widziałam, jak Palestyńczycy gwałcili ją i później po prostu przekazywali następnemu. Pociągnął ją za włosy. Strzelił jej w głowę podczas gwałcenia, nawet nie podniósł spodni. Przecięli jej pierś i bawili się nią" – to zeznania dziewczyny, która była świadkiem rzeźni urządzonej przez terrorystów.