Po poniedziałkowej porażce Elżbiety Witek, której kandydatura na wicemarszałkinię Sejmu została odrzucona przez posłów, Prawo i Sprawiedliwość grzmi z wściekłości. Politycy ugrupowania żalą się, że inne ugrupowania powiedziały "nie" wybranej przez nich kandydatce – ale wygodnie zapominają, że zdarzało im się robić dokładnie to samo.
Reklama.
Reklama.
W nowej kadencji Sejmu będzie na razie pięcioro wicemarszałków. Swojego przedstawiciela w osobie Krzysztofa Bosaka zyskała nawet Konfederacja – jednak PiS poszedł na zwarcie i odmówił nominowania kogokolwiek poza dotychczasową marszałkinią Elżbietą Witek.
Aż 252 posłów zagłosowało przeciwko kandydaturze Witek i odrzuciło ją, wzbudzając na prawicy prawdziwą furię. Parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości argumentują, że powinni mieć prawo do wyznaczenia własnego przedstawiciela, a inni posłowie powinni ten wybór przyjąć. Sęk w tym, że sami potrafili zrobić... dokładnie odwrotnie.
PiS też głosował przeciw wicemarszałkom
Jeszcze na początku pierwszych rządów PiS w 2005 roku politycy tego ugrupowania głosowali praktycznie jednogłośnie na wicemarszałków wszystkich ugrupowań. Co ciekawe – wówczas to m.in. Platforma Obywatelska sprzeciwiła się kontrowersyjnej kandydaturze Andrzeja Leppera z Samoobrony.
W 2007 roku było już inaczej. W parlamencie, w którym większość miała PO, większość posłów PiS zagłosowała przeciwko wyborowi Stefana Niesiołowskiego na wicemarszałka Sejmu z ramienia PO. Tego samego dnia aż 170 z 209 posłów PO głosowało na kandydata PiS, Krzysztofa Putrę.
KO, TD i Lewica nie mogli przyjąć kandydatury Witek
Kandydatura Elżbiety Witek od początku wzbudzała gigantyczne kontrowersje – dotychczasowa marszałkini Sejmu stała się "twarzą" takich momentów jak niechlubna "reasumpcja".
"Tych, którzy łamali zasady, reguły i naruszali Konstytucję, czeka kara, nie nowe stanowiska. To fundament nowego porządku" – zapowiadał dzień przed pierwszym posiedzeniem Sejmu Donald Tusk.
Z kolei dr Mirosław Oczkoś, ekspert ds. marketingu politycznego, zauważył w rozmowie z naTemat, że nowa większość sejmowa nie miała w kwestii odrzucenia Witek większego wyboru.
– Nawet gdyby politycy obecnej większości sejmowej powiedzieli "dobra, trudno, kompromitujcie się na własną rękę, bierzemy tę Witek" – w ten sposób nie daliby rady tego załatwić. Ludzie w Polsce oczekują realizacji obietnic. A jedną z pierwszych obietnic jest obietnica rozliczenia poprzedników – podkreślił.