Janusz Korwin-Mikke nie dostał się do Sejmu X kadencji, przez co zupełnie inaczej patrzy na poczynania młodego kierownictwa Konfederacji. W najnowszym wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" otwarcie krytykuje decyzje Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena, które ci podjęli podczas kampanii.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mimo pierwszego miejsca na liście Janusza Korwin-Mikkego w wyborach parlamentarnych 2023 pokonała go Karina Bosak, czyli działaczka Ordo Iuris, a prywatnie żona Krzysztofa Bosaka. Otrzymała ona ponad 21 tysięcy głosów, czyli ok. dwa razy więcej niż JKM.
Korwin-Mikke: Ze mnie i kolegi Brauna próbuje się robić wariatów
To sprawiło, że od miesiąca Korwin-Mikke dość krytycznie ocenia działalność młodego kierownictwa Konfederacji.
– W całej kampanii ukrywano mnie i kolegę Brauna. Rodzi się pytanie: dlaczego? I obawiam się, że najbardziej prawdopodobna odpowiedź zawiera się w słowach Jarosława Kaczyńskiego, który co najmniej dwukrotnie mówił, że on może wejść w koalicję z Konfederacją, byle bez Brauna i Korwin-Mikkego. I być może o to chodziło – powiedział w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" JKM.
– Tym bardziej więc teraz ze mnie i kolegi Brauna próbuje się robić wariatów (...) Jestem zdumiony, bo ja jestem uważany za najbardziej logicznego, najbardziej inteligentnego polityka w Polsce, a tu się chce zrobić ze mnie człowieka niespełna rozumu – dodał Korwin-Mikke.
Były lider Konfederacji zdradził, że jego ugrupowanie prowadziło rozmowy koalicyjne z PiS do samych wyborów. – Wszystko oczywiście stało się nieaktualne, kiedy się okazało, że Konfederacja z PiS nie ma 231 posłów – poinformował Korwin-Mikke.
Konfederacja flirtowała z PiS. Dziambor mówił o tym od dawna
Oczywiście liderzy Konfederacji podczas kampanii zaprzeczali jakoby chowali Korwina-Mikkego oraz Brauna. Inaczej patrzyli na to ludzie związany z ugrupowaniem lub jego byli członkowie, jak na przykład Artur Dziambor, który w rozmowie z Jakubem Nochem w #TYLKONATEMATtłumaczył odejście od prorosyjskiej narracji w Konfederacji.
Dopytywany, czy to chwilowa zmiana stwierdził, że przekaz ugrupowania został po prostu dostosowany do potrzeb wyborców spoza twardego elektoratu.
– Pół żartem pół serio można powiedzieć, że Konfederacja dopiero teraz realizuje plan Dziambora. Od zawsze mówiłem, że można przyciągnąć nowych wyborców zainteresowanych ofertą wolnorynkową i Konfederacja mogłaby być partią silną gospodarczo, a nie próbującą zajmować się każdym tematem, który tylko wpadnie do debaty publicznej – dodał polityk.
Na początku było tak, że bardzo silna frakcja braunowo-korwinowska sięgała po formy przekazu, przez które zwykły człowiek mógł dojść do wniosku, że Konfederacja nie staje po stronie ofiary, a agresora. Teraz mamy do czynienia z wygładzonym przekazem, a Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke zostali schowani. Oni praktycznie nie pojawiają się publicznie, a wszystkie wydarzenia są firmowane młodymi twarzami Krzysztofa Bosaka i Sławomira Mentzena