Daniel Magical, Rafatus, Bystrzak, Proboszcz, Kawiaq – lista polskich patostreamerów jest długa, bo Polacy przez lata oglądali i opłacali ich picie alkoholu, bójki i poniżanie innych.
Reklama.
Reklama.
Mam jedno pytanie...
Przypomniałem sobie ostatnio jeden z najlepszych thrillerów w historii – "Siedem"Davida Finchera. To drugi pełnometrażowy obraz tego reżysera po tym, jak kręcenie "Obcego 3" prawie zabiło jego chęć do tworzenia filmów.
Dla przypomnienia: to mroczna historia śledztwa dwóch detektywów (w tych rolach Brad Pitt i Morgan Freeman) próbujących schwytać groźnego psychopatę wymierzającego "sprawiedliwość" osobom, które złamały któreś z siedmiu głównych przykazań. To naprawdę świetny film, dlatego ostrzegam, że kolejny akapit zdradza fragment fabuły.
W jednej chwili detektyw Mills (postać grana przez Pitta) zadaje pytanie podejrzanemu.
– Zastanawiałem się nad jedną rzeczą, może ty mi pomożesz – mówi Mills do podejrzanego. – Kiedy osoba jest tak bardzo szalona ty, to czy zdaje sobie sprawę ze swojego szaleństwa? Czy masz tak, że czytasz sobie magazyn o broni palnej, masturbujesz się do tego, siedząc we własnych odchodach i nagle przestajesz i mówisz sam siebie: wow, to niesamowite, jak bardzo jestem popie***lony?
Dlaczego piszę o tym w tekście o patusiarzach z YouTube'a? W mojej głowie pojawiło się ostatnio podobne pytanie, gdy czytałem o kolejnych "osiągnięciach" polskich patostreamerów – czy oni zdają sobie sprawę z tego, jak bardzo popie***lone jest to, co robią?
Oczywiście w żadnym wypadku nie przyrównuję polskich patostreamerów z YouTube'a do chorego psychicznie mordercy z filmu Finchera.
Ci pierwsi są znacznie gorsi. Bo istnieją naprawdę. I są z nami już od bardzo dawna.
Co ten YouTube znowu?
"Nie ma tygodnia bez chorej akcji w środowisku polskich streamerów. Tym razem (i to nie pierwszy raz) Kawiaq wraz ze swoim kolegą upili zaproszoną dziewczynę tak, że nie potrafiła ustać na nogach i wymiotowała. Chcieli ją w tym stanie wyrzucić na dwór, ale zmienili zdanie i dalej ją transmitowali dla wyświetleń. Na szczęście zainterweniowali internauci – przyjechał właściciel mieszkania, który przerwał patostreama" – pisał Bartosz Godziński o sytuacji, która miała miejsce w ostatni weekend.
Warto dodać, że patostreamerzy mieli podawać jej do wciągania kreski z proszku do prania. Dzień później natomiast obaj zrobili kolejnego streama (tym razem z pokoju hotelowego), w którego trakcie podczas awantury z zaproszoną dziewczyną, kolega Kawiaqa rozciął jej twarz uderzając w nią butelką.
Nie, nie wrzucę tutaj tych nagrań. Dodam tylko, że sprawę do odpowiednich służb miała już zgłosić aktywistka Maja Staśko.
Po staremu...
Mainstreamowy patostreaming jest w Polsce tak stary, jak "UWAGA! po UWADZE" na TVN – kiedy prowadzący program Ryszard Cebula jechał pod dom Daniela Magicala i pytał się go, czemu uprzykrza życie innym. Mówimy więc w przybliżeniu o 2018 roku.
– Najpierw grywałem w gry, często popijając alkohol. Widząc, że to jednak sama biesiada przykuwa uwagę, moje streamy przeobraziły się, można powiedzieć, w zakrapiany talk-show – mówił w 2017 roku dla naTemat.
Brzmi niewinnie, prawda?
Fast forward do 2019 roku – ten sam youtuber miał już na koncie niezliczone burdy na streamach, a także pochwalanie w internetowych transmisjach ataku nożownika na prezydenta Pawła Adamowicza.
Jak pisała Weronika Tomaszewska, autorka naTemat: "ostatecznie w grudniu 2021 roku patostreamer i jego matka trafili za kratki. Mężczyzna m.in. za to, że w internetowych transmisjach pochwalał atak nożownika na prezydenta Pawła Adamowicza. Jego matka za znęcanie się nad konkubentem spędziła w więzieniu 8 miesięcy".
Daniel Magical był jednak tylko jednym z wielu patostreamerów, którzy wtedy przeżywali szczyty swojej popularności.
Swoje pięć minut w ogólnopolskiej telewizji dostał też niejaki Bystrzak, czyli Sylwester Tkocz, twórca kanału BystrzakTV, na którym alkoholizował się z ojcem, wujkiem i zaproszonymi gośćmi i gdzie nieraz dochodziło między nimi do bójek.
Pomimo upływu lat wciąż bez problemu można znaleźć w sieci nagrania z takich libacji.
Czy spotkała ich jakaś społeczna banicja i usunięcie się w cień za takie zachowanie? Niezupełnie. Obaj dostali swoją szansę na wymachiwanie łapami w walkach na raczkującym wtedy Fame MMA (Magical w swoim pojedynku złamał nogę, a Bystrzak walczący z Amadeuszem „Ferrari” Roślikiem poniósł wyraźną porażkę).
Warto dodać, że o wspomnianym Bystrzaku z biegiem lat zrobiło się zacznie ciszej (co nie znaczy, że jego kanał zniknął z YouTube'a), jednak Daniel Magical znalazł sobie nową publiczność na TikToku.
Ktoś może zwróci uwagę, że awantury na patostreamach były zawsze, ale kiedyś jednak ludzie się nie okładali butelkami wódki po głowach. Wtedy przypomnę o nagraniu z 2019 roku, w którym jeden patostreamer o pseudonimie "Proboszcz" rozciął uderzeniami butelką głowę innemu patostreamerowi o pseudonimie "Małysz".
"Odgłosy twardego szkła obijającego się o czaszkę chłopaka przyprawiają o ciarki na plecach. "Proboszcz", prawdopodobnie w alkoholowym amoku, nie przestał na pojedynczych ciosach. Jego kolega przyjął co najmniej kilkanaście uderzeń szklaną butelką w głowę, z której w końcu polała się krew" – opisał wtedy sytuację Kamil Rakosza, autor naTemat.
Sprawą na szczęście zajęła się wtedy policja.
Sztuka nowoczesna!
Pamiętacie jeszcze tzw. drunk-streamy Rafatusa i Marlenki (mowa o słynnych już live'ach, w którego trakcie można wpłacać pieniądze na konto streamera, kiedy on upija się przed kamerą w czasie rzeczywistym)?
Swego czasu YouTube pękał w szwach od tzw. shortów (krótkich wycinków z całości nagrań), na których pijany youtuber wdawał się w awantury ze swoją ówczesną partnerką, co nieraz prowadziło do rękoczynów.
Rafatusem też zainteresowała się stacja TVN, która zrobiła o nim materiał. Wspomniany youtuber (tak naprawdę Rafał Kowalczyk) tłumaczył się wtedy, że to, co robi, jest "sztuką nowoczesną".
Z czasem Rafatus zmienił swoje życie. Rzucił patostreamy na rzecz zwykłej pracy "od/do". Mało tego, postanowił skanalizować swoje wcześniejsze doświadczenia w... rapie.
Zaczął nagrywać utwory, w których rozprawiał się ze swoją mroczną przeszłością.
Nie próbuję go wybielać. Typ ma przecież swoje za uszami, ale co ważne – nie odcina się też od tego, kim był wcześniej. Z wiekiem zrozumiał też, że taka ścieżka "kariery" to prosty przepis na autodestrukcję i ciągłe krzywdzenie innych.
Jedyne, co się nie zmienia, to że stale nie brakuje "koneserów" takiej "rozrywki", którzy chcą oglądać i płacić za syf-content kolejnych patostreamerów.
To przez takich ludzi, jak oni hasło "Stop Making Stupid People Famous" powinno mieć też drugą część...