Maksymilian F. był poszukiwany listem gończym za udział w oszustwie poprzez doprowadzenie innej osoby do niekorzystnego rozporządzania majątkiem. Rodzaj zarzutów oraz spokojne nastawienie najprawdopodobniej zmyliło funkcjonariuszy, bowiem ci nie przeszukali mężczyzny.
Do zatrzymania poszukiwanego doszło w piątkowy wieczór, gdy ten przebywał w swoim domu w Kiełczowie pod Wrocławiem. Otworzył drzwi funkcjonariuszom policji i zachowując spokój, pozwolił się zakuć w kajdanki, udając się do radiowozu.
Następnie mężczyzna został przekazany dwóm innym policjantom, którzy konwojowali 44-latka. W trakcie przejazdu ten wyjął broń zza paska i oddał dwa strzały w głowy mundurowych. Ci w ciężkim stanie trafili do szpitala, gdzie cały czas są hospitalizowani.
– W sobotę mężczyzna został doprowadzony do prokuratury, gdzie usłyszał zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch policjantów. Zagrożone są one karą dożywotniego pozbawienia wolności. Prokurator z dużym prawdopodobieństwem skieruje wniosek o tymczasowy areszt – powiedział w rozmowie z RMF FM Karol Borchólski z Prokuratury Krajowej.
Jak opisał TVN24, Maksymilian F. miał powiedzieć na prokuraturze, że nie pamięta sytuacji, w której doszło do ranienia funkcjonariuszy.
O tym, jakie zarzuty czekają Maksymiliana F. Borchólski poinformował jeszcze wcześniej.
– Prokurator przedstawi Maksymilianowi F. zarzuty usiłowania zabójstwa dwóch policjantów kwalifikowane z artykułu 13 § 1 Kodeksu karnego w związku z artykułem 148 § 3 Kk – zapowiedział.
W rozmowie z Onetem głos zabrał gen. Andrzej Matejuk, były szef Komendy Głównej Policji w latach 2008-2012. Emerytowany policjant powiedział wprost: – Tu nie ma żadnego wytłumaczenia: jak policjanci mogą zabierać osobę poszukiwaną bez przeszukania, kiedy odbierają ją z miejsca zamieszkania?
– Następna sprawa to drugi patrol, który popełnia te same nieprawidłowości jak pierwszy. Pewnie doszli do wniosku, że ich koledzy już to zrobili. To bulwersujące lekceważenie podstawowych obowiązków z zakresu bezpieczeństwa – dodał.