Przed Tomem Hollandem w kultowego bohatera z komiksów Marvela, Spider-Mana, wcielał się brytyjsko-amerykański aktor Andrew Garfield. Niewielu widzów wie, że w żyłach dawnego odtwórcy roli człowieka pająka płynie polska krew. Hollywoodzki gwiazdor opowiedział o swoich korzeniach w rozmowie ze stacją TVN.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Andrew Garfield opowiedział o swoich polskich korzeniach
Andrew Garfield zdobył światową sławę dzięki występowi w "The Social Network" z 2010 roku - filmie, który opowiada o początkach Facebooka i działalności Marka Zuckerberga. Za rolę Eduarda Saverina otrzymał swoją pierwszą nominację do Złotego Globu.
Dwa lata po wejściu do kin dramatu biograficznego w reżyserii Davida Finchera aktor został obsadzony jakoPeter Parker w pierwszej części serii "Niesamowity Spider-Man". Kostiumu superbohatera z komiksów Marvela nie nosił jednak zbyt długo. Jako Petera widzieliśmy go jeszcze w drugiej części, która miała swoją premierę w 2014 roku, a także w gościnnej roli w "Spider-Man: Bez drogi do domu" z Tomem Hollandem.
Dotąd Garfield zdobył jeden Złoty Glob w kategorii "najlepszego aktora w komedii lub musicalu" za"Tick, Tick... Boom!" (łącznie Hollywoodzkie Stowarzyszenie Prasy Zagranicznej nominowało go do nagród aż cztery razy) i był dwukrotnie nominowany do Oscara - za "Przełęcz ocalonych" Mela Gibsona i za "Tick, Tick... Boom!".
Nie od dziś wiadomo, że Garfield, który urodził się w Los Angeles w Kalifornii, a wychował w angielskim hrabstwie Surrey, ma żydowskie pochodzenie. Zresztą w wywiadach często określa siebie mianem żydowskiego artysty. Nie wszyscy wiedzą natomiast, że dalsza rodzina 40-letniego gwiazdora pochodzi z Polski.
– Mój pradziadek wyemigrował z Polski do Nowego Jorku przed II wojną światową. Bardzo mnie interesuje ta polsko-żydowska tożsamość ze strony rodziny mojego taty. Nigdy nie byłem w Polsce, ale historia mojej rodziny tam właśnie się zaczęła – wyznał w wywiadzie z Anną Wendzikowską dla programu śniadaniowego "Dzień dobry TVN". Nazwisko Garfielda brzmiało pierwotnie "Garfinkel".
W nadchodzących latach Andrew Garfield ma wystąpić w filmie romantycznym "We Live in Time" Johna Crowleya, którego dystrybucją zajęło się popularna wytwórnia A24 (m.in. oscarowe "Wszystko wszędzie naraz"). Na ekranie zobaczymy go u boku brytyjskiej gwiazdy kina, Florence Pugh ("Małe kobietki" i "Nie martw się, kochanie".
Andrew Garfield i niebezpieczna scena pocałunku
W trakcie kręcenia filmu "Tajemnice Silver Lake" Andrew Garfield mógł doświadczyć bardzo niebezpiecznej sytuacji. – Byłam w przyczepie do makijażu i zjadłam szybko batonika muesli. Już szłam kręcić scenę, w której miałam pocałować Andrew, kiedy wizażystka zapytała: "Czy są w tym orzeszki ziemne?" Zdziwiłam się tym pytaniem i odpowiedziałam, że nie wiem – wspominała 34-letnia aktorka i wnuczka Elvisa Presleya, Riley Keough.
Po krótkiej rozmowie makijażystka skontaktowała się w trybie natychmiastowym z producentem, który zadecydował o przerwaniu zdjęć. – Riley, Andrew jest bardzo uczulony na orzeszki ziemne – miał powiedzieć producent. – Byłam przerażona. Dzięki bogu, że ta kobieta to zauważyła, bo nawet bym o tym nie pomyślała – dodała.