Niedzielne zawody w Lillehammer można zaliczyć do tych, o których polscy skoczkowie będą chcieli jak najszybciej zapomnieć. Do czołowej trzydziestki awansowało tylko dwóch zawodników - Piotr Żyła i Dawid Kubacki, choć potencjalnie mogło być ich trzech. Jury konkursu nie pozwoliło jednak na oddanie skoku jednemu z naszych sportowców. Trener Thomas Thurnbichler nie przebierał w słowach komentując tę sytuację.
Reklama.
Reklama.
W tę historię wręcz ciężko uwierzyć. Reprezentant Biało-CzerwonychPaweł Wąsek udał się do toalety, zostawiając torbę, w której miał niezbędny ekwipunek. Kiedy wrócił okazało się, że ta zniknęła.
Choć sprzęt po czasie wrócił, to skoczkowi nie udało się wystartować w zawodach poza kolejnością. Przyczyną są nowe przepisy FIS, które jasno mówią, że udział w konkursie jest możliwy tylko według określonej kolejności.
– Od tego sezonu są bardzo sztywne przepisy, jeśli chodzi o Puchar Świata. Kierownicy startu, ale też jury ma odgórnie narzucone, co powinno robić w sytuacji losowej. Cokolwiek będzie się działo ze sprzętem, to wówczas zawodnik nie może zostać dopuszczony do startu. Do tej pory, jeśli skoczek miał jakiś problem i rozwiązał go przed startem ostatniego zawodnika w konkursie, to mógł zasiąść na belce startowej. Ten przepis wciąż obowiązuje w zawodach FIS Cup i Pucharze Kontynentalnym – powiedziała Faustyna Malik, delegat techniczny FIS, w rozmowie z Interią.
– Jak się dzieją takie rzeczy, to mogliby nam pomóc i dać wystartować. Przejeżdżamy wiele kilometrów, przygotowujemy się, idzie na to masa pieniędzy, a przez takie głupoty potem nie możemy skakać – mówił zdenerwowany Wąsek na antenie Eurosportu.
Thomas Thurnbichler nie krył rozgoryczenia
Sytuacja Pawła Wąska została obszernie skomentowana przez trenera polskiej kadry. – To niesamowita sytuacja. Skoczek nie może nawet pójść do toalety bez pewności, że jego torba z butami tam zostanie? Nie wiem, co poszło nie tak. Wiem, jaka była komunikacja od jury do trenerów, byśmy mogli zareagować – powiedział w rozmowie z dziennikarzem Eurosport Thurnbichler.
– To dla mnie niezrozumiałe. Nikt nie był otwarty na rozmowę i nie chciał słuchać wyjaśnień. Zablokowali skoczka, podjęli decyzję. Uznali, że to on jest odpowiedzialny za zaistniałą sytuację. Przykro mi z powodu Pawła, nie zasłużył na to – dodał Austriak.
Szykują się zmiany w zespole
Po niezbyt satysfakcjonujących wynikach polskich skoczków w Finlandii i Norwegii trener Biało-Czerwonych zdecydował o roszadach w zespole. – Na ten moment mogę już powiedzieć, że Maciej Kot dołączy do drużyny w Klingenthal. Olek Zniszczoł wystartuje w Pucharze Kontynentalnym – powiedział Thurnbichler w materiale udostępnionym na X przez Polski Związek Narciarski.
Przypomnijmy, że szczyt formy Macieja Kota przypada na sezon 2016/17, kiedy w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata zajął piątą lokatę. Później szło mu już zdecydowanie gorzej - podobnie, jak obecnym zawodnikom. Trener jednak jest dobrej myśli, co do przyszłych wyników swoich podopiecznych. – Musimy po prostu wykonać naprawdę dobrą pracę. Zawodnicy muszą podążyć z nami tą drogą – zaznaczył Austriak.