Marszałek Szymon Hołownia zaproponował, żeby przedstawiciele klubów i kół parlamentarnych mieli po trzy minuty na swoje wystąpienia. Od razu pojawiły się głosy sprzeciwu, w tym ze strony Barbary Bartuś z PiS. Uznała ona, że to za krótko.
Mówiła, że Hołownia ogranicza czas wystąpień. – Pani poseł, trzy minuty to jest wieczność w tej izbie – powiedział jej marszałek. Zadeklarował, że jeżeli przedstawiciel jej klubu będzie chciał mówił chwilę dłużej, to nie będzie problemem.
Następnie zrobiło się zamieszanie na sali, gdyż marszałek Sejmu poprosił do mównicy Kazimierza Smolińskiego. Wówczas Bartuś krzyczała, że według listy do mównicy miał podejść Łukasz Schreiber.
Hołownia powiedział jej, że tak wyświetla mu się na ekranie. – To elektronika rządzi czy marszałek? – słychać było z sali. Marszałek rządzi bezwzględnie i ufa elektronice, bo to XXI wiek – odciął się Hołownia.
Przypomnijmy: jak zapowiedział we wtorek marszałek Sejmu, izba pochyli się nad kwestią regulaminu Sejmu. To krok ws. łatwiejszego przegłosowania kandydatury lidera PO Donalda Tuska na nowego premiera w tzw. drugim kroku.
Jak podkreślił, "w myśl obecnie obowiązujących przepisów premiera w XXI wieku wybieraliśmy tak, jak papieża w XIX wieku".
– Jeszcze tylko białego dymu brakuje w tym całym opisie albo czarnego. Przy pomocy kart imiennie podpisanych, wrzucanych do urny. Dzisiaj mamy w Sejmie sprawny sprzęt do głosowania, który jest w stanie bardzo precyzyjnie podać, kto, w jaki sposób za kim albo przeciwko komu zagłosował – tłumaczył.
I wskazał: – Żeby usprawnić ten proces, chcemy to raz na zawsze, nie tylko do tego drugiego kroku, ale do wszystkich drugich kroków, które miałyby zastosowanie w przyszłości, rzeczywistość sejmową zaadoptować.
Donald Tusk ma zostać premierem w przyszły poniedziałek, a expose wygłosi we wtorek.