Mateusz Morawiecki w czasie swojego exposé wygłaszanego w Sejmie w poniedziałek rano odniósł się do pewnej kwestii, która dla wielu osób może brzmieć enigmatycznie, ale najmłodsze pokolenie dobrze ją zna. – Na Zachodzie ludzie coraz częściej wybierają model [rodziny – red.], który nazywa się DINK – oznajmił premier. Co to znaczy? Na związek typu "double income, no kids" także młodzi Polacy decydują się coraz częściej i się tego nie wstydzą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Mateusz Morawiecki ostrzega przed DINK (double income no kids)
Po godz. 10:00 w poniedziałek 11 grudnia swoje exposé rozpoczął w SejmieMateusz Morawiecki. Część swojego przemówienia premier poświęcił sytuacji kobiet w Polsce, wskazując, że jego rząd zrobił wiele dla rodzin, jednak kraj nie osiągnął oczekiwanego sukcesu demograficznego. Wskazał, że Polki także ze "względów kulturowych" nie decydują się na dzieci. W pewnym momencie użył skrótu DINK odnoszącego się do modelu rodziny.
– Czasy się zmieniają – nasze córki, żony, wnuczki chcą żyć zupełnie inaczej i wszyscy panowie muszą to zrozumieć. Wiemy, że dziś rodzina często jest przedmiotem ataku, że na Zachodzie ludzie coraz częściej wybierają model, który niepięknie nazywa się DINK – zaczął premier i wyjaśnił zjawisko.
– Oznacza on "double income, no kids", czyli podwójny dochód bez dzieci. Niekiedy to wybór podyktowany koniecznością. Demografia to bowiem także problemy z płodnością – mówił dalej, skupiając się na tym, jak jego partia wspiera Polki i Polaków w leczeniu niepłodności.
Młodzi Polacy nie chcą dzieci – ale oszczędności i psa
Zostańmy jednak przy modelu rodziny typu DINK – oznacza on parę żyjącą w związku kohabitacyjnym, czyli w bliskiej relacji uczuciowej i seksualnej, dzielącą wspólne gospodarstwo domowe, ale żyjącą bez ślubu i dzieci, gdy obydwoje partnerzy pracują.
O DINK premier mówił w kontekście smutnej konieczności i tego, że popularny jest raczej na Zachodzie. Tymczasem na początku roku CBOS przedstawił wyniki badania dotyczącego dzietności kobiet w Polsce.
Okazuje się, że aż 68 proc. respondentek stwierdziło, że nie planują mieć dzieci, więc model typu DINK w Polsce już funkcjonuje i wygląda na to, że dla większości jest przyszłością. Wiele osób twierdzi, że jest to dla nich idealny model związku.
To, co poprzednim pokoleniom mogło wyglądać na "niepełną rodzinę", czyli małżeństwo lub para bez dzieci (nazywana wtedy żyjącą "na kocią łapę") dla wielu osób z pokolenia milenialsów oraz pokolenia Z jest modelem rodziny wręcz wymarzonym.
Zdecydowanie jest to najkorzystniejsze rozwiązanie pod kątem finansowym – bezdzietność się opłaca. Pary nieposiadające potomstwa dysponują największym majątkiem netto spośród innych modelów rodzin. Taki styl życia pozwala na zaspokojenie wielu pragnień.
Jak wskazują badania finansów konsumenckich Rezerwy Federalnej, mediana majątku netto pary bezdzietnej w USA wynosi około 399 tys. dol. Tymczasem pary z dziećmi dysponują kwotą 250 tys. dolarów.
Brak typowych polskich badań w tym kierunku, ale jasne jest, że brak dzieci przekłada się na dużą oszczędność pieniędzy, jednak nie jest to jedyny, a dla wielu osób nawet nie główny argument za związkami typu DINK.
Milenialsi i przedstawiciele pokolenia Z (dzisiejsi 20 – 35-latkowie) nie chcą mieć dzieci także z powodu kwestii światopoglądowych i lifestyle'owych. Jak wskazują, nie chcą rezygnować ze swojego dotychczasowego stylu życia, by prowadzić ten, którego wymaga opieka nad dzieckiem.
"Dwoje plus psiecko"
Podróże, wydawanie na przyjemności, czas dla partnera, odpoczynek po pracy, samorozwój, bezpieczeństwo finansowe, wolność od obowiązków w sferze domowej, brak zagrożenia pozostania samotnym rodzicem – to tylko kilka z setek argumentów za związkami typu DINK, o których młodzi dyskutują m.in. na TikToku.
Tam wiele par wstawia filmiki ze swojego życia jako rodzina double income no kids, zauważając, że dzisiejsze czasy są najlepszym momentem dla bezdzietnych par. Presja na założenie rodziny jest także mniejsza przez ogólne kryzysy finansowe i katastrofę klimatyczną. Wiele par decyduje się za to na wspólną opiekę nad zwierzęciem, zazwyczaj psem – już ten krok uznając za duże wyrzeczenie.
To natomiast również ma swoją nazwę – jednym z wariantów DINK jest DINKWAD (double income no kids with a dog), czyli pary o podwójnych dochodach bez dzieci, ale z psem. Te również w Polsce dobrze się mają.
Nie słabnie popularność wyrażeń takich jak psiecko (psie dziecko), psia matka, bezdzietność z wyboru, bezdzietna lambardziara z psem. Jak pisała Gazeta Wyborcza, model "dwoje plus psiecko", czyli właśnie DINKWAD jest coraz popularniejszy wśród młodych Polaków, którzy cenią sobie wolność, czas, ale także finanse czy ekologię.
Mam życie pełne wolności wynikające z tego, że mamy możliwość pozostać bezdzietni i jednocześnie posiadać pracę, którą oboje naprawdę lubimy i która zapewnia nam godne życie, na wysokim poziomie finansowym. Nigdy nie musimy rezygnować z podróży czy przyjemności, nigdy nie będę się musiała obawiać, że zostanę samotną matką. To życie pełne miłości z moim partnerem i psem.
Ann Lynn
tiktokerka pokazująca swoje życie w modelu DINK (DINKWAD)