
– Kiedyś jedzono szczaw i wszyscy byli najedzeni – wyznał Stefan Niesiołowski, nazywany już przez niektórych "dietetykiem roku". Również prezydencki doradca Tomasz Nałęcz zdradził, że za młodu jadł szczaw i ulęgałki. – Dzieci zrywały szczaw z ciekawości i dlatego, że nie było słodyczy – tłumaczy historyk kulinariów prof. Jarosław Dumanowski.
Jako dzieci cieszyliśmy sie zawsze na kogel-mogel. Robiło się go u mnie w domu z samych żółtek, jajka musiały być bardzo świeże, najlepiej jednodniowe. Ucierało się żółtka z cukrem do białości, a potem wsypywało się poziomki, albo inne owoce sezonowe, jadaliśmy to przez całe lato. Nie było marsów, chipsów, i tego całego jedzenia z płyty paździerzowej, jak mówimy.

