Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie ruszył proces syna posłanki PiS Iwony Arent i jego koleżanki Magdaleny T. Mężczyzna jest oskarżony o brutalne pobicie i naruszenie nietykalności cielesnej byłej dziewczyny. Nie przyznaje się do winy, grożą mu 3 lata więzienia. Początkowo olsztyńska posłanka PiS broniła syna, tłumacząc, że ten "tylko" szarpnął kobietę za włosy i ją opluł.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Syn posłanki Iwony Arent stanął przed sądem. Cała lista zarzutów
Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie rozpoczął się właśnie proces Michała A. i Magdaleny T. Jak podaje "Fakt", prokuratura przedstawiła mężczyźnie całą listę zarzutów.
– Kopanie po głowie i całym ciele, plucie, uderzanie z główki, w wyniku czego pokrzywdzona doznała powierzchownych obrażeń głowy z sińcami okularowymi obuocznymi, które to obrażenia spowodowały naruszenie narządów ciała i rozstrój zdrowia Pauliny C. na okres trwający nie dłużej niż siedem dni – wyliczała przed sądem prokurator, cytowana przez tabloid.
– Tego samego dnia na Starym Mieście w Olsztynie naruszył nietykalność Pauliny C. poprzez uderzenie jej otwartą dłonią w twarz – dodała.
Magdalena T. przyznała się do winy i tego samego dnia procesu została skazana na pół roku prac społecznych w wymiarze 30 godzin miesięcznie. Musi też zapłacić pokrzywdzonej tysiąc złotych jako rekompensatę za doznane krzywdy.
Michał A. z kolei nie przyznaje się do winy i sąd wyłączył jego sprawę do odrębnego postępowania. Terminu rozprawy jeszcze nie podano. Mężczyźnie grożą trzy lata więzienia. Dziennik przypomina, że oskarżony jest inspektorem w Agencji Mienia Wojskowego, ale obecnie przebywa na zwolnieniu lekarskim.
Szokujące wydarzenia w Olsztynie z udziałem posłanki PiS
Przypomnijmy, że w rozmowie z TVN24 Daniel Brodowski z Prokuratury Okręgowej w Olsztynie wyjaśnił, że już 27 czerwca, czyli trzy dni po zdarzeniu, syna Arent i jego koleżankę objęto dozorem policyjnym. Oboje otrzymali także zakaz zbliżania się i kontaktowania z Pauliną C.
Po tym, jak sprawa wyszła na jaw, w rozmowie z TVN24 Iwona Arent stwierdziła, że jej syn "tylko" szarpnął kobietę za włosy i ją opluł. – On nie przyznaje się do pobicia. Twierdzi, że dokonała go ta druga osoba. Ta dziewczyna go okradła, więc spotkał się z nią i zażądał zwrotu pieniędzy. Poniosły go nerwy i szarpnął ją za włosy i opluł, ale nie uderzył – powiedziała.
Niedługo potem opublikowano nagranie z pobicia kobiety, a posłanka PiS wydała oświadczenie. "W związku z sytuacją rodzinną zdecydowałam o zawieszeniu mojej aktywności politycznej. Poświęcenie trudnym sprawom rodzinnym uniemożliwia mi prowadzenie działań społecznych i wymaga ode mnie skupienia się wyłącznie na roli matki" – napisała polityczka.
"Jestem wstrząśnięta ostatnimi informacjami medialnymi. Wymagają one pełnego wyjaśnienia i w żaden sposób nie mogą być usprawiedliwione. Absolutnie żadna forma fizycznej czy psychicznej przemocy nie powinna mieć miejsca w stosunku do nikogo, szczególnie kobiety" – dodała.
W dalszej części przyznała, że "niepotrzebnie spekulowała na temat przebiegu zdarzenia, nie znając jego okoliczności, tym samym wprowadzając opinię publiczną w błąd". "Nawet matczyna troska tego nie tłumaczy. Za to przepraszam" – stwierdziła Iwona Arent.