logo
Ostre starcie...w "Strefie Starcia". Kłeczek przypuścił pożegnalny atak na polityka Lewicy Oleg Marusic/REPORTER, X.com/@yogurcik
Reklama.

Mimo że to prawdopodobnie "ostatnie podrygi" ustępującej ekipy z Woronicza, w programach TVP wciąż trwa ostry atak na politycznych oponentów Prawa i Sprawiedliwości. Ostatnie głośne starcie miało miejsce w audycji o symbolicznej nazwie "Strefa Starcia", którą prowadził czołowy pracownik stacji Miłosz Kłeczek.

Ostre starcie w "Strefie Starcia"

W niedzielnym (17.12) programie publicystycznym transmitowanym na kanale TVP Info i TVP1 brali udział politycy PiS, Suwerennej Polski, Konfederacji i Nowej Lewicy. Politykom towarzyszyli dziennikarze sprzyjających PiS mediów.

Na wstępie do dyskusji Kłeczek poinformował widzów o symbolicznej dacie - mianowicie Donald Tusk i politycy PO już po raz setny odmówili wzięcia udziału w tym programie. Następnie prowadzący zaprezentował sondaż, według którego ponad połowa Polaków nie ufa Tuskowi.

– Tak duży odsetek Polaków, którzy nie ufają nowemu premierowi na samym starcie tej drogi, jest zaskakujące. Ale to chyba obciąża całą waszą koalicję? – zaczął Kłeczek do europosła Łukasza Kohuta z Nowej Lewicy.

"Koalicja 13 grudnia"

Europoseł sprytnie odparł, że "ostatni sondaż, który był prawdziwy", to ten z 15 października, kiedy 11,5 mln Polaków pokazało, że chce Donalda Tuska na premiera zamiast Mateusza Morawieckiego.

Podczas gdy Kohut odpowiadał na pytanie, prowadzący - ku uciesze zgromadzonych - przerwał mu, nazywając rządzącą "Koalicję 15 października", "koalicją 13 grudnia". Kłeczek nawiązał tym do stanu wojennego z lat 1981-1983, ogłoszonego przez generała Wojciecha Jaruzelskiego i wprowadzonego niezgodnie z Konstytucją PRL 13 grudnia.

Na prośbę eurodeputowanego, by "nie przeszkadzać" mu w wypowiedzi, Kłeczek nie dawał spokoju utrzymując, że skoro nowy rząd został zaprzysiężony 13 grudnia, tak powinien się nazywać. Później nie dawał dojść do głosu Kohutowi, powtarzając jak mantrę "13 grudnia", "13 grudnia", "13 grudnia"...

Kłeczek nazwany "funkcjonariuszem PiS"

– Ja rozumiem, że pan funkcjonariusz PiS-u, redaktor Kłeczek... Kolejny raz przeczytał pan piękny przekaz partyjny – ironizował dalej Kohut. W obronie naczelnego propagandzisty PiS próbował stanąć poseł Suwerennej Polski, ale prowadzący sam przypuścił kontratak.

– Rozumiem, że pan atakuje mnie personalnie, mówi pan o mnie "funkcjonariuszu", przyzwyczailiśmy się do tego. Nie ma pan argumentów. Nie jest pan merytoryczną osobą – skwitował pracownik TVP.

Kohut próbował dojść do głosu, stwierdzając, że "publiczne" media podzieliły Polaków "przez takie programy jak ten". W odpowiedzi usłyszał, że sam przychodzi do takich programów.

– Przychodzę, żeby odkłamywać te bzdury – oświadczył europoseł.

– To, co pan mówi, wyklucza to, co pan robi. Tydzień temu pana kolega z koalicji, pan senator Jan Filip Wybicki też mi mówił, że za tydzień w niedzielę się nie zobaczymy. Jak pan widzi, jednak jesteśmy, trwamy – przekonywał Kłeczek, za co został nagrodzony owacją.

Następnie prowadzący stwierdził, że Polacy "chcą, żeby Telewizja Polska funkcjonowała", bo niektórzy pojawili się na zorganizowanym przed siedzibą TVP proteście. Oznajmił też, że jeśli jest "jakimkolwiek funkcjonariuszem, to takim, który stoi na straży rzetelnych informacji obywateli". W finale swojej wypowiedzi odwdzięczył się "pięknym za nadobne", nazywając Kohuta "funkcjonariuszem partyjnym".

– Nie podoba mu się Telewizja Polska, ale wszystkie programy obskakuje – żartował Kłeczek, dodając, że godzinę wcześniej Kohut gościł u Magdaleny Ogórek w programie "Minęła 20" TVP Info. Co ciekawe, tam również nawiązano do nazywania dziennikarzy TVP "funkcjonariuszami", ale wówczas Kohut nie podjął tematu.

Czytaj także: