Jarosław Kaczyński już kilka razy spektakularnie i publicznie stracił nerwy po tym, gdy PiS został odsunięty od władzy przez Polki i Polaków. Rozemocjonowany prezes partii Prawo i Sprawiedliwość z sejmowej mównicy wyzywał Donalda Tuska od "niemieckich agentów" (nie przedstawiając na to nawet cienia dowodu), twierdził też, że nowy premier podczas kampanii wyborczej zachowywał się "jak ostatni lump". W związku z tym zapytano Polaków, czy po tych słowach Jarosław Kaczyński powinien odejść z polityki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Sondaż na temat politycznej emerytury Jarosława Kaczyńskiego został przeprowadzony przez pracownię United Surveys na zlecenie Wirtualnej Polski. Respondenci byli pytani o opinię jeszcze przed świętami, w dniach 15-17 grudnia, czyli kilkadziesiąt godzin po wybuchach prezesa PiS związanych z powstaniem nowego rządu. Badanie wykonano metodą CAWI na grupie 1000 osób.
Jakie są wyniki? Okazuje się, że prawie dwóch na trzech Polaków – 65,5 proc. – jest zdania, że prezes PiS powinien przekazać stery w partii komuś innemu. Nieco ponad jedna na pięć osób – 20,8 proc. – jest z kolei przekonana o tym, że Jarosław Kaczyński nie powinien oddawać władzy w PiS. 13,7 proc. ankietowanych nie miało zdania na ten temat.
Sondaż o Kaczyńskim. Tak odpowiadali wyborcy władzy i opozycji
Jak można było się spodziewać, także i w tym wypadku istnieje znacząca różnica między zwolennikami nowej władzy, czyli Koalicji 15 października, a nowej opozycji, czyli rządzącego przez ostatnie osiem lat Prawa i Sprawiedliwości oraz Konfederacji.
Wśród elektoratu Koalicji Obywatelskiej, Nowej Lewicy, a także Trzeciej Drogi (Polski 2050 + Polskiego Stronnictwa Ludowego) aż 92 proc. badanych uważa, że Jarosław Kaczyński nie powinien być już prezesem PiS.
Odsetek zwolenników Koalicji 15 października, którzy wyrazili przeciwne zdanie – a więc że poseł Kaczyński nie powinien iść na polityczną emeryturę – kształtuje się na poziomie błędu statystycznego (2 proc.). Niewielka jest również grupa wyborców nowej władzy, która nie ma wyrobionej opinii na ten temat – zaledwie 6 proc.
Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku wyborców Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji. Ponad połowa tego elektoratu – 57 proc. – uważa, że Jarosław Kaczyński powinien nadal być aktywny jako prezes PiS.
Jednak nawet wśród zwolenników nowej opozycji dużo jest tych, którzy najchętniej wysłaliby Kaczyńskiego na polityczną emeryturę. O tym, że powinien nastać nowy prezes PiS, jest przekonanych 23 proc. wyborców Prawa i Sprawiedliwości i Konfederacji, a więc blisko co czwarty. Dużo w tym elektoracie jest osób, które nie potrafią się w tej sprawie określić. To aż 20 proc. zwolenników nowej opozycji (co piąty).
Gorący politycznie grudzień
Ostatnie dni przyniosły dużo zmian na scenie polityczno-społecznej. Dwa miesiące po wyborach powstał rząd Koalicji 15 października. Zwłoka była spowodowana decyzją wspieranego przez PiS prezydenta Andrzeja Dudy, który najpierw misję tworzenia rządu powierzył Mateuszowi Morawieckiemu, mimo że wiadomo było, iż ten nie ma wymaganej większości w Sejmie.
Przed świętami zaczął się także proces depisyzacji mediów publicznych. Nowy minister kultury Bartłomiej Sienkiewicz wyznaczył nową radę nadzorczą, a ta na prezesa TVP wybrała Tomasza Syguta.
PiS nie może się pogodzić z tym, że traci kontrolę nad mediami publicznymi. Jarosław Kaczyński i jego posłowie prowadzą rotacyjną okupację siedziby Telewizji Polskiej i Polskiej Agencji Prasowej. Nazywają to interwencją poselską.
W trakcie tej "interwencji" – 24 grudnia – przy prowizorycznym stole wigilijnym politykom PiS usługiwał Samuel Pereira, jedna z bardziej znanych twarzy pisowskiej propagandy w TVP. Podawał posłom pierogi.
Tymczasem PiS ogłasza nazwiska kolejnych antyprezesów TVP: najpierw Macieja Łopińskiego, potem Michała Adamczyka. W związku z tym, że politycy PiS naruszali nietykalność osobistą dziennikarzy mediów publicznych, którzy wspierają depisyzację mediów, mają trafić zawiadomienia do prokuratury.