Organizowana przez Polsat "Sylwestrowa Moc Przebojów 2023" odbyła się w Chorzowie w Parku Śląskim. Zagraniczną gwiazdą wieczoru był syn Andrei Bocellego, Matteo Bocelli. Z polskich gwiazd na scenie można było zobaczyć m.in. Urszulę, Majkę Jeżowską, Kayah oraz Dawida Kwiatkowskiego.
Występem wieczoru był jednak koncert Dody, która miała otrzymać najwyższą gażę nie bez powodu. – W przypadku Polsatu mówimy o kwocie ponad 150 tys. zł, ponieważ Doda przygotowuje niesamowite show. W trakcie sylwestrowego koncertu widzowie zobaczą fragmenty trasy "Aquaria Tour", która była hitem tej jesieni – tłumaczył informator "Faktu".
Prowadzącemu imprezę Krzysztofowi Ibiszowi z pewnością zależało, by zapowiedzieć diwę z przytupem. Ponieważ występ artystki zaczynał się od tego, że Doda stała tyłem do publiczności, prezenter postanowił wykorzystać tę okazję.
– Przed państwem najseksowniejsze cztery litery w kraju – Doda – zaanonsował. Chociaż trudno powiedzieć, czy była to wpadka, czy zaplanowana akcja, sama Rabczewska nie wydawała się poruszona jego słowami.
Organizowany przez TVP "Sylwester z Dwójką" również nie obył się bez wpadek. Najwięcej mówi się o tej popełnionej przez Viki Gabor. Laureatka Eurowizji Junior nie podołała wykonaniu dobrze znanego hitu "Co z nami będzie?" Libera i Sylwii Grzeszczak.
Młoda piosenkarka pomyliła słowa. – Kiedy rozpędzi się, znowu będzie, co z nami będzie... – zaśpiewała zamiast oryginalnego tekstu kawałka. – Każdy zachód słońca nasz, każdy podniesiony ton, każdy naprawiony błąd i czy mu... – brnęła dalej, aż ostatecznie zacięła się na dobre. Sytuację uratował Liber, który dołączył do niej na scenie i zaśpiewał utwór do końca.
Za niewypał został uznany także występ Edyty Górniak, która pojawiła się na scenie ze swoim synem Allanem Krupą. Diwie zarzucono śpiewanie z playbacku oraz tandetną stylizację. "Jaki kraj, taka Barbie" – kpili internauci, choć niektórzy docenili koncert Górniak.
Dostało się również Allanowi. Zdaniem wielu osób został on na noworoczną imprezę "wepchnięty na siłę" przez swoją mamę. Widzowie i uczestniczyli "Sylwestra z Dwójką" zauważyli również, że Krupa jedynie udawał, że gra coś za konsoletą DJ-a.