Prawo i Sprawiedliwość domaga się odwołania odpowiedzialnego za zmiany w Telewizji Polskiej szefa resortu kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Największa opozycyjna partia 3 stycznia złożyła wniosek o wotum zaufania dla ministra, który w jej narracji "napadł na media publiczne", a tym samym miał "dokonać zamachu na demokrację".
"19:30" drwi z "Marszu milionerów"
W nowym programie informacyjnym "19:30", który zastąpił propagandowe "Wiadomości" dziennikarze odnieśli się do wniosku PiS, zestawiając przy okazji wypowiedzi prezesa partii Jarosława Kaczyńskiego i premiera Donalda Tuska. Autor pierwszego "offa" nie ukrywał przy tym swojego stosunku do pomysłu PiS.
Reporter oparł swój materiał m.in. o wypowiedzi Kaczyńskiego z pierwszej po Nowym Roku konferencji prasowej. W swoim wystąpieniu szef PiS mówił m.in. o wolności mediów i nadchodzącym 11 stycznia "Marszu wolnych Polaków", czyli organizowanym przez PiS proteście przeciwko nowej władzy.
– W Warszawie odbędzie się manifestacja w obronie wolności słowa, wolności mediów i po prostu w obronie demokracji. Bo z demokracją mamy dzisiaj prawdziwy problem – mówił Kaczyński podczas spotkania z mediami. – "Marsz milionerów", tak to się nazywa potocznie. "Marsz milionerów" 11 stycznia – komentował słowa lidera prawicy Tusk, który nawiązał do zarobków byłych dyrektorów Telewizyjnej Agencji Informacyjnej z czasów PiS.
Szokujące zarobki byłych szefów TAI
Premier określił demonstrację PiS "Marszem milionerów", bo – jak dodano w materiale – "zarobki byłych pracowników TVP można liczyć w milionach". Zaraz po przywołanej wypowiedzi Tuska, na ekranach telewizorów pojawiła się ogromna plansza, ilustrująca wspomniane przychody byłych szefów TAI:
– Prezes Kaczyński nie jest w stanie zaakceptować sytuacji, gdy telewizja nie jest na jego telefon czy jego partyjnych towarzyszy. Oni tam naprawdę robili wszystko to, co chcieli. I znajdywali bardzo posłusznych wykonawców – przywołano wypowiedź szefa rządu.
W treści "offa" autor materiału stwierdził, że teraz "jak zapowiada premier Tusk" sytuacja mediów publicznych ma się zmienić, ponieważ "nie będą na telefon polityków".
– Tutaj naprawdę nie ustąpimy ani na krok. Będziemy robić wszystko, aby uwolnić tę przestrzeń od skrajnie partyjnego modelu – widzowie usłyszeli kolejne słowa premiera.