Styczeń to tradycyjny okres wizyt duszpasterskich. Duchowni odwiedzają wówczas domy wiernych, a ci najczęściej odwdzięczają im się "kopertą", w której chowają różne kwoty pieniędzy. Datek zazwyczaj jest dobrowolny, a jego wysokość zależy od grubości portfela. Okazuje się jednak, że nie wszędzie. Proboszcz w jednej z parafii diecezji drohiczyńskiej ustalił w tym przypadku specyficzny cennik.
Reklama.
Reklama.
O sprawie poinformowała białostocka "Gazeta Wyborcza", która otrzymała sygnał od jednego ze swoich czytelników. Jak podaje dziennik, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP i św. Stanisława Biskupa i Męczennika w Narwi, ksiądz Krzysztof Dobrogowski, ustalił zaskakujący cennik za kolędę – 500 zł od dużej rodziny i 250 zł od osoby, która jest samotna.
Niecodzienną informację duchowny miał przekazać za pośrednictwem strony internetowej parafii. "Bezpośrednie spotkanie kapłana z parafianami jest nie tylko kurtuazyjną wizytą, ale przede wszystkim daje możliwość duszpasterzowi bliżej poznać rodziny oraz ich problemy i bolączki dnia codziennego" – zaznaczył.
W swoim obwieszczeniu przypomniał, jak do kolędy należy przygotować mieszkanie bądź dom. "Powinny być zeszyty z religii i indeksy uczestnictwa chodzenia na religię dzieci i uczącej się młodzieży, zwrócę na to szczególną uwagę" – padło w komunikacie.
O pieniądzach duchowny poinformował na końcu. "Składka kolędowa w tym roku na kościół od rodziny 500zł, od rodziny jednoosobowej 250 zł. Składka dla organisty od rodziny 75 zł" – wymienił.
Ksiądz się tłumaczy
"Gazecie Wyborczej" udało się dotrzeć do proboszcza niewielkiej parafii na Podlasiu, który zdecydował się wytłumaczyć całą sytuację.
"Jak wcześniej takie składki były ogłaszane przez moich poprzedników, to jakoś nie było sprzeciwów. Jeśli dana rodzina nie możliwości wpłacić tyle, ile ustalono, to wpłaca tyle, ile ma" – wyjaśnił GW duchowny.
Zaznaczył także, że "to pieniądze przeznaczone na cele remontowe, a że to kościół zabytkowy, to koszty takich remontów są bardzo wysokie".
Alkohol za kolędę
Kiedy poruszany jest temat tzw. kolędy, czyli wizyty duszpasterskiej, to zazwyczaj debata odbywa się wokół kwoty, jaką należy umieścić w kopercie. Okazuje się, że pieniądze to nie jedyny sposób podziękowania księdzu za wizytę.
W niedawnej rozmowie z dziennikarzami "Faktu" pewien ksiądz zdradził, co wierni wręczają mu podczas odwiedzin w ich domach i jakie propozycje padają z ich strony. Niektóre przypadki potrafią naprawdę zadziwić.
– Gdybym przyjmował to wszystko, musiałbym paradować z siatami – żartował duchowny.
Dodał również, że poza zaproszeniami na kawę czy herbatę parafianie oferują rozgrzewającą nalewkę. – Cóż, trzeba odmówić, bo musiałbym wypić dobre trzy litry. Parafianie często też proponują kolację. Rozglądam się, gdzie ministranci, a chłopaki już siedzą przy stole – dodaje z uśmiechem.
Ile Polacy dają do koperty?
Niedawne badania "Super Express Wrocław" wskazują, że kwoty, jakie Polacy wkładają do koperty, najczęściej mieszczą się w przedziale 50-100 złotych. Zdarzają się jednak przypadki, że wierni ofiarowują księdzu nawet kilkaset złotych. Serwis podaje, że minimalna kwota to ok. 20-30 zł, natomiast najwyższa to nawet 500 zł.