
– Jesteśmy zbulwersowani oskarżeniami, które padają pod kątem naszego księdza i murem stoimy za nim. Absolutnie nie wierzymy w te oskarżenia – reaguje natychmiast mieszkanka Lubomierza, blisko związana z Kościołem.
Dlaczego nie wierzą? – Bo znając jego psychologiczną postawę, widząc, jak pracuje, jak udziela się w parafii, jakie ma nastawienie duchowe, uważamy, że nie byłby w stanie czegoś takiego zrobić – odpowiada.
Inna mieszkanka: – Był rozmodlonym proboszczem. Jego zachowanie nie wskazywało na to, żeby był taki, jak go przedstawiono.
Do biskupa udała się nawet delegacja w obronie księdza.
Jeden z parafian mówi nam, jak ksiądz przeżywa to psychicznie: – W tej chwili to człowiek zbity jak pies. Nie rozmawia z nami. Nie mamy już do niego dostępu kościelnego, bo ma zakaz odprawiania u nas mszy. Nie wiemy, dokąd pójdzie, bo będzie musiał się stąd oddalić. Czy do nas wróci? Nie wiemy. Wszystko się rozstrzygnie po sprawie sądowej.
W lokalnych mediach rozpętała się burza. A w komentarzach zawrzało od skrajnych opinii – pro- i antykościelnych.
Zarzuty wobec księdza z Lubomierza
Sprawa gruchnęła 3 stycznia, gdy ksiądz Andrzej sam poinformował parafian, że został zawieszony w obowiązkach przez biskupa pomocniczego diecezji legnickiej. Oświadczenie zamieścił na stronie internetowej. Zanim z niej zniknęło, zdążyli je przeczytać parafianie. Sfotografowała je też "Gazeta Wrocławska".
"Zostałem poinformowany, że przeciw mojej osobie toczy się postępowanie kanoniczne" – napisał.
"Akt oskarżenia przeciwko mojej osobie skierowali Państwo Monika i Roman R. którzy zarzucają mi intymne kontakty z Panią Moniką R. i innymi Kobietami z Parafii św. Maternusa w Lubomierzu. (...) Zostałem również oskarżony o udzielanie rozgrzeszenia z grzechu cudzołóstwa, który Pani Monika R. miała dopuścić się ze mną za co grozi kanoniczna kara" – wyjaśnił parafianom.
Napisał też, że "te wszystkie pomówienia są kłamstwem i oszczerstwami", które mają go zniszczyć "jako kapłana i człowieka". Że sytuacja ta doprowadziła do pogorszenia stanu jego zdrowia.
"Zapadłem na depresję lękową i inne schorzenia. Jednocześnie te oszczerstwa bardzo pogorszyły stan zdrowia moich rodziców. Bardzo Was proszę, abyście nie wierzyli w oszczerstwa na mój temat. Napawa mnie smutkiem i bólem ta cała sytuacja" – zwrócił się do parafian.
Miasto Kargula i Pawlaka
Lubomierz to małe miasto na Dolnym Śląsku, niedaleko Lwówka Śląskiego. Kościół pw. św. Maternusa B.M. jest jedną z głównych atrakcji turystycznych. W mieście kręcono sceny do filmu "Sami Swoi", tu znajduje się Muzeum Kargula i Pawlaka.
– U nas nie ma dnia, żeby coś nie było związane z Kargulem i z Pawlakiem. Cały czas coś jest. Bez przerwy ktoś się z kimś kłóci, są jakieś plotki, pomówienia, spory, komentarze – śmieje się jeden z mieszkańców.
Teraz niektórzy mówią o nowej, niechlubnej sławie, jaka spadła na miasto.
– Zagrożenia wizerunkowego dla Lubomierza nie widzę. Jest jasne, że sensacje, które są wywołane w środowisku Kościoła, stanowią poczytny temat. I trudno się dziwić, że wykorzystują go portale – mówi Michał Pater, przewodniczący Rady Miasta Lubomierz.
– Ale jestem przekonany, że – abstrahując od tej sprawy – jest to sytuacja trudna dla parafian, choćby z administracyjnego puntu widzenia. Msze się odbywają, ale przyjeżdżają oddelegowani księża. Dziś z kolei otrzymałem informację, że chyba pierwszy raz w historii odwołana została wizyta kolędowa. Nie wiadomo też, co mają zrobić osoby, które miały umówione sakramenty w Kościele. Tu mogą być pewne trudności – zauważa.
Przypadkowi mieszkańcy, niekoniecznie związani blisko z Kościołem i parafią, reagują z dystansem i rezerwą.
– Ciężko zająć konkretne stanowisko. Raczej większość odnosi się do tego sceptycznie. Dla mnie to był szok, ale nie wierzę w to do końca. Proszę tylko o anonimowość. To małe środowisko. A sprawa różnie może się zakończyć – słyszymy.
A także: – Nie mam wyrobionego zdania i jestem raczej ostrożny. Jak obserwowałam to, co ksiądz tu robił, to nie podejrzewam, że ta sprawa jest taka, jak została przedstawiona. Ja tego księdza o to nie podejrzewam. Myślę, że ta sprawa ma jakieś drugie dno. Nie wiem, o co chodzi.
Michał Pater: – Nie słyszałem, żeby ktoś wypowiadał się w jednoznaczny sposób. Sprawa jest w toku. Kwestie wiary jednej czy drugiej strony nie mają tu nic do rzeczy. Liczą się tylko dowody. To sprawa tylko pomiędzy księdzem proboszczem a osobami, które go oskarżają.
Kim jest małżeństwo R.
Małżeństwo, które oskarża księdza, było muzycznie związane z parafią. Ona – jak tłumaczą nam w mieście – śpiewała, a on grał.
Mieszkaniec Lubomierza: – Pamiętam, jak ksiądz dał koncert w parku przy Muzeum Kargula i Pawlaka. Świetnie śpiewał, grał na keyboardzie. Razem z nim występowali państwo, którzy go oskarżyli. Pamiętam też, jak na Wszystkich Świętych w 2022 roku ta pani szła w procesji z księdzem i śpiewała.
Jakiś czas temu jednak odeszli. W internecie pojawiło się wtedy ogłoszenie, że parafia szuka nowego organisty.
Był wrzesień 2023 roku. Wtedy też sprawa zarzutów pod adresem księdza pierwszy raz lokalnie ujrzała światło dzienne.
– Nagle przestali grać i śpiewać. Myśleliśmy, że może mają urlop, ale ich zarzuty bardzo szybko wypłynęły. Sam ksiądz poinformował nas, że został oskarżony o to, iż ta pani ma być w jakiś sposób uczuciowo z nim związana. Dla nas to był szok – mówi nam osoba związana z parafią.
– Tym bardziej że nigdy nie byli widywani razem. Ponadto z księdzem na stałe mieszkają jego rodzice, więc nie było możliwości spotkań gdziekolwiek – dodaje jeszcze.
Sprawa została poruszona na spotkaniu rady parafialnej.
– Tam byli świadkowie i ta pani mówiła wtedy zupełnie co innego. Zaprzeczyła oskarżeniom i oświadczyła, że nic się nie zadziało. Dlatego uważaliśmy, że temat jest już zamknięty i wszystko zostało wyjaśnione. Nie sądziliśmy, że to dalej było pilotowane – mówi nasz rozmówca.
– Dlatego byliśmy w szoku 3 stycznia, że ksiądz został zawieszony. Wchodzę na stronę parafialną, czytam ogłoszenie księdza i mówię: O matko! Co to jest? – opowiada.
Ksiądz napisał w swoim oświadczeniu: "Państwu R. z serca wybaczyłem i modlę się o przemianę ich serc i zrozumienie jak wiele zła czynią".
Skierował jednak sprawę do sądu cywilnego przeciwko nim i będzie się domagać wysokiego zadośćuczynienia.
Jaka jest wersja małżeństwa? Tego nie wiemy.
Mieszkanka Lubomierza: – W tej chwili są zupełnie niewidoczni. Nie wiem, czym się zajmują. Wcześniej mówili tylko w jednej sprawie, pani Moniki. Dla nas to jest szok, że nagle padają jakieś zarzuty związane z innymi kobietami. W życiu do tej pory nie słyszeliśmy nic takiego.
Inna uważa, że to wszystko to wyłącznie plotki i pogłoski.
Kim jest ksiądz Andrzej
Za sobą ma 22 lata kapłaństwa. Wcześniej na parafii w Tomaszowie Bolesławieckim był 9 lat. Do nich przyjechał ponad rok temu. O pierwszym wrażeniach mówił wtedy Lubomierskiemu Centrum Kultury: "Bardzo pozytywne, spotkałem się z dużą otwartością parafian, chęcią pomocy i wprowadzenia mnie w nową parafię".
Michał Pater znał go zawodowo – z racji pracy w kulturze i turystyce, co w Lubomierzu jest mocno związane z parafią, bo kościół jest atrakcją turystyczną.
– Niewiele się zmieniło, odkąd nastał. Kultywował te same tradycje, współpracując z gminą, jak odprawianie mszy 11 listopada czy uczestnictwo w patriotycznych wydarzeniach. Z perspektywy turystyki układało się dobrze, bo kościół nie został zamknięty dla turystów – mówi.
Parafianie, którzy znają księdza, są wylewniejsi.
– Ludzie z poprzedniej parafii przyjeżdżali do nas, odwiedzali księdza, mówili: "Fajnego księdza dostaliście" – mówi jedna z naszych rozmówczyń.
– To człowiek taki pokorny, zawsze skulony w sobie, taki trochę "przepraszam, że żyję" – dodaje inna.
Ktoś wspomina, że na parafii dużo się działo. Że ksiądz był aktywny. – Nie był odludkiem, który siedział tylko na plebanii, tylko był z nami. Organizował pielgrzymki, wyjazdy z ministrantami – wymienia.
– To takie nasze dziecko – mówi z kolei kolejna osoba.
– To człowiek bardzo dobrego serca, ale łatwowierny. Myślę, że on oddał serce ludziom, którzy w tej chwili oskarżają go o różne rzeczy. Tylko nie wiemy, dlaczego oni to robią, bo fakty świadczą co innego – słyszymy.
Kuria zabrała głos
Sprawa jest w toku. 4 stycznia rzecznik kurii legnickiej ks. Waldemar Wesołowski, poinformował Onet, że biskup legnicki podjął decyzję o zawieszeniu księdza w funkcji proboszcza tej parafii w wyniku prowadzonego postępowania wyjaśniającego.
"Kolejne decyzje dotyczące dalszej posługi księdza będą podejmowane po wyjaśnieniu tej sprawy" – powiedział.
W rozmowie z lokalnym portalem Lwowecki.info zaznaczył jeszcze, że trwa postępowanie wyjaśniające, "więc ksiądz nie jest o nic oskarżony". Zapewnił też, że parafia będzie funkcjonowała bez żadnych zmian i że ma być delegowany ksiądz na zastępstwo, "który do czasu wyjaśniania sprawy księdza Andrzeja Łuczyńskiego będzie tam sprawował posługę".