Wyglądają, jakby babcia podarowała ci je na urodziny i to bynajmniej nie te, które były rok temu. Może mają gdzieś przetarcie, dziurkę, czerwoną plamkę. Schowane na dnie szuflady niczym sekretny list od kochanka czekają na swój time to shine, który przychodzi raz w miesiącu. "Okresowe gacie" ma w szufladzie każda z nas i nie zamierza wymienić ich na nowszy model. To kobieca wersja męskich "bokserek na dotarcie".
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Czuję się, jakbym zdradzała odwieczną tajemnicę kobiet. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że normalizuję miesiączkę i towarzyszące jej wyzwania. A wszystko zaczęło się od tekstu naszego dziennikarza Bartosza Godzińskiego, który napisał wprost – faceci noszą dziurawe gacie i się tego nie wstydzą.
Stwierdzenie wywołało w komentarzach ogromne poruszenie, a ja zaczęłam się zastanawiać, co może być kobiecym odpowiednikiem tego zjawiska.
I znalazłam! Gdy mówię przy kobietach hasło "okresowe gacie" każda doskonale wie, co mam na myśli. Mężczyźni już nie – coś świta tylko tym, którzy zostali uświadomieni przez partnerki. O co chodzi ze szpetnymi majtkami i czemu niektóre z nas cały miesiąc wyczekują na ich założenie?
"Okresowe gacie" to rodzaj bielizny, który każda kobieta ma w swojej szafie. To nierzadko stare, wytarte, dziurawe, a nawet poplamione majtki, których jednak nikt nie wyrzuca, bo... przydadzą się na okres.
Ich zadaniem jest przyjęcie słusznych rozmiarów podpaski na pierwszy dzień nawet obfitego krwawienia. Spójrzmy prawdzie w oczy – nie są to majtki ładne, nawet nie schludne, często nawet nieestetyczne. Ale piękna miska jeść nie daje, a koronkowe majteczki to ostatnie, co jest nam potrzebne, gdy znosimy ból brzucha, krwawienie, wzdęcia i "zespół ODM", czyli jak mówi moja przyjaciółka "ogólny dramat miesiączkowania".
Wszyscy nosimy dziurawe gatki
Mimo że zjawisko "okresowych gaci" jest powszechne, to typy tych majtek różnią się między sobą, a wszystko zależy właściwie od gustu i wrażliwości (estetycznej i higienicznej) ich właścicielki. Niektóre moje rozmówczynie nazywają bowiem majtkami okresowymi schludną bieliznę zabudowaną w odróżnieniu od tej wyciętej. Inne twierdzą, że na miano "okresowych gaci" majtki muszą sobie zapracować długim okresem wiernej służby i znacznym stopniem nadwyrężenia.
I jeśli wydaje się wam to obrzydliwe, to nie pozostaje mi nic innego, jak ponownie przywołać badania z tekstu mojego redakcyjnego kolegi. Z ankiet przeprowadzonych na grupie tysiąca Amerykanów wynika bowiem, że trzy czwarte ankietowanych (kobiet i mężczyzn) nosiło poprzecierane majtki, a 40 proc. robi to regularnie.
Brak badań na Polskę, ale wrażliwym na takie informacje i chętnym do obrony poziomu zadbania Polaków przypomnijmy, że 60 proc. rodaków nie myje zębów regularnie, a 3,8 miliona Polaków w ogóle nie posiada w domu szczoteczki do zębów!
Można więc zaryzykować stwierdzenie, że skoro 74 proc. Amerykanów choć raz nosiło dziurawe majtki, to i Polakom (i Polkom) problem ten obcy nie jest. Najciekawsze jest jednak, że 37 proc. ankietowanych nie umie podać powodu, dla którego takowe majtki nosi. Moje rozmówczynie za to wiedzą, jakie są zalety okresowych gatek.
Odpoczynek dla "pusi" raz w miesiącu
Zabawny temat pokazuje jednak problem, o którym w kontekście mężczyzn mowy nie było. Bo o ile dla wielu facetów "bokserki na dotarcie" miały w sobie więcej dziur niż materiału i były raczej kwestią lenistwa, o tyle wiele kobiet przyznaje, że okres jest dla nich właściwie jedynym czasem, w którym pozwalają sobie, by czuć się wygodnie, zamiast wyglądać ładnie. A okresowe majtki to dla nich po prostu bielizna wygodna.
Bo "okresowe gacie" niewiele właściwie mają wspólnego z zaniedbaniem czy lenistwem. Nie jest tajemnicą, że bielizna najbardziej sexy często jest tą najmniej zdrową dla kobiecych narządów rozrodczych.
Zamiast syntetycznej koronki najlepiej byłoby wybierać bieliznę z naturalnych materiałów jak bawełna organiczna – dopasowaną, ale nie ciasną, która może i nie prezentuje się "wow". Ale robi efekt "wow" dla naszej "pusi" (jak mówi inna moja znajoma, która słusznie uważa, że nazewnictwo okołoseksualne jest zbyt medyczne lub wulgarne, idźmy więc w infantylne).
Wiele kobiet przyznaje jednak, że podział na "ładne i niewygodne" oraz "komfortowe i babcine" jest w nich tak zakorzeniony, że wybierają estetykę kosztem zdrowia. Jak twierdzi 34-letnia Klaudia: – Do babcinych gaci trzeba dojrzeć tak jak do stawiania na swoje potrzeby, a nie cudzy komfort.
Co na to faceci? "Zabierz swojemu bokserki"
I chociaż stanowisko mężczyzn nie jest tu kluczowe, to nie pozostało mi nic innego, jak na koniec wzorem mojego redakcyjnego kolegi zapytać facetów, co myślą o okresowych gatkach. Mój znajomy, który chwali się "dużym doświadczeniem z kobietami", od razu łapie, co kryje się pod hasłem "okresowe majtki". Ale niestety nie rozumie tego zjawiska.
Inne zdanie na ten temat ma Karol, jak twierdzi, "jego dziewczyna jest seksowna w makijażu i satynowej piżamce i założenie wygodnych majcioch i dresów jej tego nie odbiera".
– Ona przecież tez woli mnie w koszuli i marynarce, ale nie wymaga, żebym tak paradował po domu na co dzień. A że stare, że przetarte? A co z puszczaniem bąków czy bekaniem w związku? Też mam się zdziwić, że dziewczyny nie pierdzą fiołkami? Ktoś, kogo majty okresowe brzydzą, chyba nie ma za wiele doświadczeń z żywymi kobietami – wskazuje.
To jednak już inny temat, jeśli chcecie się jednak dowiedzieć, jakich problemów mogą dostarczyć zwykłe fizjologiczne kwestie w nowym związku, pozostaje mi odesłać was do innego niemniej ważnego tekstu Bartosza Godzińskiego: "Dwójka" to temat tabu w… nowym związku. Kiedy można TO zrobić bez wstydu?". I zachęcić kobiety do pożyczenia bokserek od swojego faceta. Jeśli na co dzień nosiłybyśmy tak wygodne majtki, też rządziłybyśmy światem.
Okresowe majtki to albo najwygodniejsze gatki, w których komfortowo się chodzi nawet z dużą podpaską, albo takie, które wstyd już założyć na co dzień. Czemu? Ludzka rzecz – bo mają np. jakieś plamy krwi, które się nie dopierają, ale szkoda wyrzucić, bo przecież będą służyć tylko do "brudnej roboty".
Szczęśliwa posiadaczka okresowych gaci
Aleksandra
Okresowe gacie bywają podniszczone, ale to nadal dobre gacie. Przecież nie wymienisz ich na białą koronkę. Każda z nas choć raz prała je w ręku po krwawej wpadce.
Anonimowa rozmówczyni
Majtki te noszę głównie podczas okresu i kiedy czuję się szczególnie wzdęta (zrozumieją ci z wiecznymi problemami żołądkowymi). Wtedy zakładam te "babcine", czyli duże, brzydkie, w dziwne wzorki, przetarte. Są po prostu komfortowe i jest mi wygodnie, a już dawno wyrosłam z wieku, kiedy zakładałam rzeczy ładne, ale niewygodne.
Szczęśliwa posiadaczka okresowych gaci
Klaudia
Mam szafę pełną stringów, które w ciągu dnia dyskretnie "poprawiam", bo wbijają mi się między pośladki, koronkowych fig, które drapią jak wełniany sweter – i to w miejscach, w które sweter nigdy drapać nie powinien! Mam bezszwowe briefy – wysokie majtki wyszczuplające, które ściskają mi brzuch. I okresowe majty to właściwie jedyne... "normalne majtki". Zakładam i czuję się dobrze. I ja się ich wstydzę, bo brzydkie.
Szczęśliwa posiadaczka okresowych gaci
Kamila
Teraz mam 34 lata i wybieram wygodę, nawet jeśli jest mało estetyczna. Mam jednak oczywiście w komodzie również rzeczy na specjalne okazje. Chcę się poczuć sexy albo pewna siebie? Zakładam super ładny stanik i super ładne majty. Wszystko więc zależy od nastroju. Ma być wygodnie – wysłużona bielizna, ma być przebojowo – coś porządnego i eleganckiego (i zazwyczaj mało wygodnego). Dlatego zawsze mam w szufladzie coś "brzydkiego".
Szczęśliwa posiadaczka okresowych gaci
Klaudia
Śmieję się, że okresowe gacie wyglądają jak babcine barchany, a to dopiero początek ich zalet.
Anonimowa rozmówczyni
Okresowe majtki są szpetne i mówię to ja mężczyzna, którego okres nie powstrzymywał od podejmowania czynności seksualnych. Ale umówmy się, "okresowe majty" to żadna natura, a coś, co kobiety hodują, jak faceci dziurawe skarpet. Gdy widzę te wytarte, rozciągnięte gacie w szufladzie mojej dziewczyny to myślę sobie, że tak bardzo się nie różnimy – kobiety od facetów. Miałem w szkole kolegę, który na WF-ie chociaż raz w tygodniu występował w skarpetach dziurawych na pięcie, a teraz mam dziewczynę, która raz w miesiącu świeci bielizną, którą sam był wyrzucił.