
– Wypowiem się jako członek drużyny, w której był Mateusz i która odnosiła sukcesy. Będzie nam go brakować, jeśli chodzi o sport, natomiast to, co się wydarzyło, powinno być przestrogą na przyszłość, jak można zapobiec takim sytuacjom – powiedział Stoch, który początkowo stwierdził, że dzień pogrzebu to nie jest "odpowiedni czas i miejsce na takie wspominki".
Co Stoch miał na myśli mówiąc o przestrodze? Chodzi oczywiście o problemy, jakie z czasem pojawiły się w życiu Rutkowskiego, z których głównym był alkohol.
Heinz Kuttin
w "Przeglądzoe Sportowym"
Tak jak pisała o tym wcześniej Dorota Kuźnik, autorka naTemat, Rutkowski musiał być jednak lubiany, bo po jednej z wpadek z alkoholem, tłumaczyła go nawet dyrektorka jego szkoły.
– Nikt nie jest idealny. To młodzi ludzie. Każdemu w tym wieku zdarzają się zachowania, nad którymi nie panuje i ich nie kontroluje. Mateusz pomyślał chyba sobie, że jak jest mistrzem, to musi się tak zachowywać, ale to nie jest dobra droga. Skoro jednak nawet komentatorzy telewizyjni mówili w relacjach, że tym, czy innym skoczkom nie przeszkadza w dobrych startach przesiadywanie do późnych godzin w barach... – tłumaczyła, cytowana przez portal Katowice.naszemiasto.pl.
Niestety, wpadek było za dużo. Po drodze Rutkowskiego złapano na jeździe autem po spożyciu (wydmuchał 2 promile!), a do tego miał problemy z wagą, która skokach narciarskich jest kluczowa. W 2005 roku Rutkowskiego wydalono z kadry.
Szokująca wiadomość
Informacje o śmierci byłego reprezentanta Polski w skokach narciarskich pojawiły się w niedzielny wieczór 7 stycznia. Informację o tym, że Mateusz Rutkowski nie żyje, pierwszy podał portal Sucha24.pl.
Jak informowaliśmy w naTemat, szybko okazało się jednak, że okoliczności śmierci skoczka narciarskiego miały już wcześniej zostać opisane w materiale serwisu Góral.Info.pl.
Na miejsce udali się ratownicy zespołu ratownictwa medycznego oraz strażacy z OSP Skrzypne, OSP Szaflary i JRG Nowy Targ. Ratownicy po przybyciu na miejsce niezwłocznie podjęli czynności reanimacyjne. Niestety, pomimo podjętej akcji mającej przywrócić krążenie nie udało się uratować życia mężczyźnie" – czytamy.
W tej publikacji jako przyczynę wezwania służb ratunkowych podano "nagłe zatrzymanie krążenia".
Wielki talent, niespełniona kariera
W trakcie swojej krótkiej kariery Rutkowski współpracował z wieloma trenerami. Jednym z nich był Heinz Kuttin, który pracę z reprezentacją Polski zaczął w 2003 roku. Już rok później, 17-letni wówczas sportowiec zdobył złoto mistrzostw świata juniorów w 2004 roku w Strynie.
"Mateusz był trochę nieśmiały. Wcale nie był najsilniejszym, najbardziej wyróżniającym się w grupie. Nie mówił dużo, nie był głośny. Zawsze w drugim rzędzie. Kiedy rozwijał się w skokach, był coraz lepszy, to zyskiwał też pewność siebie" – wspominał Heinz Kuttin w niedawnym wywiadzie dla serwisu sport.pl.
Łzy w oczach
Austriacki trener wspomniał też ostatnią rozmowę z Rutkowskim, która miała miejsce w 2008 roku podczas mistrzostw świata juniorów w Zakopanem. Było to rok po zakończeniu kariery przez 20-letniego wówczas skoczka.
"Rozmawialiśmy i kiedy zeszło nam na temat jego złotego medalu sprzed czterech lat, zobaczyłem łzy w jego oczach. Opowiadał mi też o swoich małych dzieciach" – przyznał wtedy szkoleniowiec.