Informacja o śmierci Mateusza Rutkowskiego, doskonale znanego niegdyś kibicom skoków narciarskich, wstrząsnęła światem sportu. Zmarł w wieku zaledwie 37 lat, a w młodości kojarzony był jako niezwykły talent.
W trakcie swojej krótkiej kariery Rutkowski współpracował z wieloma trenerami. Jednym z nich był Heinz Kuttin, który pracę z reprezentacją Polski zaczął w 2003 roku. Już rok później, 17-letni wówczas sportowiec zdobył złoto mistrzostw świata juniorów w 2004 roku w Strynie.
Swoją współpracę z polskim talentem Heinz Kuttin wspominał w niedawnym wywiadzie dla serwisu sport.pl.
"Mateusz był trochę nieśmiały. Wcale nie był najsilniejszym, najbardziej wyróżniającym się w grupie. Nie mówił dużo, nie był głośny. Zawsze w drugim rzędzie. Kiedy rozwijał się w skokach, był coraz lepszy, to zyskiwał też pewność siebie" – opisał.
Kuttin zaznaczył, że niekiedy nie mógł uwierzyć w to, co ten młody chłopak wyprawia na skoczni. "Czasem pokazywał takie skoki, że mówiliśmy do siebie: "Jak to możliwe?". Przecież gość był na nie za ciężki. Ale latał daleko. Miał bardzo mocne wyjście z progu. To było tak silne pchnięcie, że jeśli za nim szła odpowiednia technika, to nie miał sobie równych. Był niebywały." – podkreślił w rozmowie z Jakubem Balcerskim.
53-latek stanowczo przyznał, że Mateusz Rutkowski to największy zmarnowany talent w historii polskich skoków. "Jeśli nie popełniłby pewnych błędów, miałby szansę zaistnieć w czołówce światowych skoków, to jasne" – powiedział.
W rozmowie ze sport.pl Austriacki trener wspomniał też ostatnią rozmowę z Rutkowskim, która miała miejsce w 2008 roku podczas mistrzostw świata juniorów w Zakopanem. Było to rok po zakończeniu kariery przez 20-letniego wówczas skoczka.
"Rozmawialiśmy i kiedy zeszło nam na temat jego złotego medalu sprzed czterech lat, zobaczyłem łzy w jego oczach. Opowiadał mi też o swoich małych dzieciach." przyznał szkoleniowiec.
Informacja o śmierci Mateusza Rutkowskiego trafiła do opinii publicznej w niedzielę, 7 stycznia. Jako powód zgonu nieoficjalnie podano "nagłe zatrzymanie krążenia".
Okoliczności śmierci skoczka narciarskiego zostały opisane w materiale serwisu Góral.Info.pl. Ten w niedzielne popołudnie donosił o tragicznym finale walki strażaków i ratowników medycznych o życie mężczyzny ze Skrzypnego.
"Na miejsce udali się ratownicy zespołu ratownictwa medycznego oraz strażacy z OSP Skrzypne, OSP Szaflary i JRG Nowy Targ. Ratownicy po przybyciu na miejsce niezwłocznie podjęli czynności reanimacyjne. Niestety, pomimo podjętej akcji mającej przywrócić krążenie nie udało się uratować życia mężczyźnie" – czytamy.
Informację o śmierci skoczka potwierdził później Polski Związek Narciarski. "PZN składa kondolencje i wyrazy współczucia rodzinie oraz bliskim Mateusza" – oznajmiła w specjalnym komunikacie organizacja kierowana przez Adama Małysza.
Czytaj także: https://natemat.pl/534797,zmarl-mateusz-rutkowski-w-mlodosci-imprezowal-z-nim-nawet-kamil-stoch